VAT Od początku roku wzmogły się kontrole firm paliwowych , zwłaszcza tych, które złożyły fiskusowi zabezpieczenie. Zdarza się, że przedsiębiorstwa są zakładane przez grupy wyłudzające podatek
Kaucja gwarancyjna dla podmiotów paliwowych / Dziennik Gazeta Prawna
Inspektorzy badają m.in., czy zarządzający mieli świadomość zakupu paliwa od oszustów.
Co daje kaucja
Kaucja gwarancyjna chroni nabywcę paliw, bo dzięki niej nie odpowiada on solidarnie ze sprzedawcą za niezapłacony VAT. Teoretycznie więc ten, kto złożył kaucję, powinien być zaufanym podatnikiem, od którego bezpiecznie można kupować paliwo, bez ryzyka, że fiskus zakwestionuje u nabywcy prawo do odliczenia podatku naliczonej.
Tymczasem okazało się, że grupy wyłudzające VAT posługują się takimi firmami lub wręcz sami je zakładają, aby ukryć przestępczą działalność na ostatnich etapach obrotu paliwem.
– Stąd w ostatnim czasie wzrost zainteresowania urzędów kontroli skarbowej firmami paliwowymi, które złożyły kaucję gwarancyjną – tłumaczy Przemysław D. Antas, radca prawny w C.R.O.P.A. Kancelarii Radcowskiej.
Roman Namysłowski, doradca podatkowy i partner w Crido Taxand, przyznaje, że kaucja jest stosunkowo tanim zabezpieczeniem (biorąc pod uwagę skalę potencjalnych wyłudzeń), gwarantującym, że nabywca nie musi martwić się, od kogo kupuje.
– Od początku obowiązywania przepisów o kaucji podejrzewano, że wiele firm nieuczciwie działających będzie próbowało ją złożyć, a następnie będzie handlować paliwami i wyłudzać VAT. Kontrole tylko to potwierdzają – wskazuje ekspert.
Oszuści na liście
Kaucja gwarancyjna wynosi od 1 do 10 mln zł. Jej wysokość powinna odpowiadać co najmniej jednej piątej kwoty podatku należnego od przewidywanej sprzedaży w danym miesiącu przez firmę paliwową, która ją składa.
Wykaz podmiotów, które złożyły kaucję, prowadzi na bieżąco minister finansów. Najwyższą kwotę wpłaciło dotychczas 13 firm, w tym największe krajowe i światowe firmy paliwowe działające na polskim rynku, takie jak Orlen, Lotos, BP, Total.
Ponad rok temu limity kaucji zostały podwyższone z 200 tys. zł do 1 mln zł oraz z 3 do 10 mln zł. Uzasadnieniem było to, że kwoty były zbyt niskie i na liście pojawili się oszuści działający pod adresem wirtualnych biur lub w ogóle nieprowadzący działalności.
Okazuje się jednak, że podwyższenie kaucji na niewiele się zdało. – Obecne limity są nadal za niskie. Oszustom opłaca się wpłacić kaucję – twierdzi Przemysław D. Antas. Zwraca przy tym uwagę, że kaucja nie musi być wpłacona w gotówce, wystarczy gwarancja bankowa.
Co sprawdzają
Urzędy kontroli skarbowej sprawdzają więc przede wszystkim, czy firma, która wpłaciła kaucję, faktycznie prowadzi działalność gospodarczą i czy wartość sprzedaży paliwa uzasadnia wysokość złożonego zabezpieczenia. – W razie ustalenia, że taki podmiot był częścią łańcucha transakcji skierowanego na wyłudzenie VAT, organy kontrolne sprawdzają, czy osoby nim zarządzające wiedziały o tym lub mogły o tym wiedzieć – zauważa Przemysław D. Antas.
W przypadku spółek kapitałowych urzędy przesłuchują więc członków organów lub kluczowych pracowników (np. z działów zakupów). Posługują się też materiałami przekazanymi przez organy ścigania (przesłuchania, korespondencja elektroniczna itd.).
– Moim zdaniem nie jest to do końca poprawne, bo różnie może przedstawiać się rozkład odpowiedzialności za sprawy finansowe w spółce. W pierwszej kolejności organ powinien więc ustalić, czyja świadomość jest miarodajna, a dopiero potem ją ustalać – uważa Antas.
Należyta staranność
Marta Szafarowska, doradca podatkowy i partner w MDDP, zwraca uwagę, że taki kierunek kontroli wynika z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE, w tym m.in. z wyroku 22 października 2015 r. (w sprawie C-277/14, PPUH Stehcemp).
– Organ musi udowodnić, że podatnik nie dochował należytej staranności w doborze kontrahentów. Chodzi więc o udowodnienie, że kupujący wiedział lub powinien był wiedzieć, iż nabywając paliwo, uczestniczy de facto w przestępstwie – wyjaśnia ekspertka.
Jej zdaniem obowiązek zachowania należytej staranności spoczywa przede wszystkim na zarządzie, który powinien zadbać o właściwe procedury w spółce.
– Niestety, oznacza to daleko idący nadzór nad pracownikami. W bardzo wielu przypadkach fikcyjne faktury były przyjmowane przez podatników na skutek oszukańczych działań ich własnych pracowników – zwraca uwagę ekspertka.
Zaleca, aby procedury wewnętrzne zakładały centralizację decyzji o zakupach, przynajmniej tych kluczowych, oraz zasady weryfikacji kontrahenta.
– Niektórzy z podatników nie tylko zbierają dokumenty potwierdzające rejestrację kontrahenta, ale nawet robią zdjęcia jego siedziby – zaznacza Marta Szafarowska.
Radzi też, aby decyzje zakupowe w firmach paliwowych były akceptowane przez kilku pracowników. To powinno ograniczać ryzyko, że któryś z nich współpracuje z dostawcą.
Sąd nie pomoże
Na tym tle jednak często dochodzi do sporów z organami podatkowymi. Orzecznictwo polskich sądów jest w dużej mierze niekorzystne dla nabywców.
– Zdarzają się jednak wyjątki – przyznaje Marta Szafarowska i podaje przykład wyroku WSA w Krakowie z 23 stycznia 2015 r. (sygn. akt I SA/Kr 1738/14). Z jednej strony sąd potwierdził, że uznanie pracownika za współwinnego przestępstw popełnianych przez wystawców faktur może skutkować uznaniem samego podatnika (nabywcy) za działającego w złej wierze. Z drugiej zastrzegł, że można tak uznać tylko wtedy, gdy podatnik, a więc członkowie zarządu spółki, rzeczywiście wiedzieli o procederze posługiwania się fakturami wystawianymi przez osoby niebędące rzeczywistymi podatnikami VAT lub jeżeli w spółce nie wprowadzono procedur ostrożnościowych albo nie były one faktycznie wykonywane.
Wyrok jest nieprawomocny.