Koniec z dyskusjami, czy zwrot wydatków za korzystanie z prywatnego samochodu do służbowych wyjazdów jest zwolniony z podatku. To w ogóle nie jest przychód – potwierdził dyrektor warszawskiej izby skarbowej.
Interpretacja z 14 grudnia 2015 r. wciąż jeszcze nie jest opublikowana (nr IPPB4/4511-3-95/15-2/JK3). Oznacza jednak przełom w opodatkowaniu ryczałtów za jazdy lokalne. Powstała na skutek skargi złożonej przez spółkę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie na wcześniejszą, niekorzystną dla niej interpretację tego samego organu. W nowej dyrektor warszawskiej izby uwzględnił w całości stanowisko skarżącej spółki.
Fiskus chciał PIT
Dotychczas fiskus stał jednoznacznie na stanowisku, że ryczałty są zwolnione z PIT tylko wtedy, gdy są wypłacane pracownikom Poczty Polskiej, lasów i pomocy społecznej. Tak bowiem interpretował art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT , który zwalnia z podatku tylko zwroty za jazdy lokalne wypłacane wprost na podstawie odrębnych ustaw.
Od pozostałych pracodawców wypłacających ryczałty swoim podwładnym fiskus domagał się potrącania zaliczki na PIT. Uważano, że są one jedynie wyłączone z podstawy wymiaru składek ZUS (na podstawie par. 2 ust. 1 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 18 grudnia 1998 r. (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 2236).
Tak samo zinterpretował przepisy dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie w interpretacji z 11 września 2015 r. (nr IPPB4/4511-733/15-2/JK3). Chodziło o spółkę prowadzącą sieć sklepów i zatrudniającą w związku z tym 10 tys. pracowników. Część z nich jako miejsce wykonywania pracy ma wpisany region (np. Trójmiasto) i w celu wykonywania obowiązków służbowych musi się przemieszczać.
Taxi jak prywatny
Początkowo spółka spytała o zwrot kosztów za służbowe przejazdy taksówkami. I dostała korzystną interpretację. Wynikało z niej, że pokrywanie przez pracodawcę takich wydatków związanych z wyjazdem służbowym (lecz nie z podróżą służbową) nie prowadzi do powstania u pracownika przychodu (interpretacja z 1 kwietnia 2011 r., nr IPPB2/415-56/11-2/MG).
Spółka pomyślała, że po co ma płacić za taksówki, skoro może zwracać pracownikom koszty wykorzystywania przez nich do jazd służbowych prywatnych samochodów, na podstawie kilometrówki. Dlatego złożyła kolejny wniosek o interpretację. Gdy ta okazała się niepomyślna, firma zaskarżyła ją do sądu.
Przesądził TK
W skardze spółka powołała się przede wszystkim na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (sygn. akt K 7/13) dotyczący świadczeń niepieniężnych. Wynikało z niego, że za przychód pracownika mogą być uznane tylko te świadczenia, które zostały spełnione za jego zgodą (skorzystał z nich w pełni dobrowolnie), leżą w jego interesie (a nie w interesie pracodawcy) i przyniosły mu korzyść (w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku), a korzyść ta jest wymierna i przypisana indywidualnej osobie.
Firma podkreślała, że zwrot kosztów za przejazdy prywatnym samochodem do celów służbowych jest ewidentnie w interesie pracodawcy, a nie pracownika.
Powoływała się na analogiczną sytuację, gdy firmy opłacają pracownikom mobilnym noclegi w hotelach. W takich sprawach nie ma już wątpliwości, że nie powstaje przychód u pracownika, czego potwierdzeniem wyroki NSA z 23 lipca 2015 r. (sygn. akt II FSK 1689/13) i z 19 września 2014 r. (sygn. akt II FSK 2280/12), a także liczne wyroki sądów wojewódzkich (np. WSA w Warszawie z 10 marca 2016 r., sygn. akt III SA/Wa 3984/14). W sprawie noclegów zdanie zmienił już także sam fiskus, na co wskazuje interpretacja zmieniająca ministra finansów z 25 czerwca 2015 r. (nr DD3.8222.2.247.2015.OBQ).
Zmiana interpretacji
W zmienionej interpretacji dyrektor warszawskiej izby przyznał, iż zwrot kosztów użytkowania prywatnego samochodu do celów służbowych jest świadczeniem ponoszonym w interesie pracodawcy. To jemu bowiem przynosi konkretną i wymierną korzyść w postaci prawidłowo i efektywnie wykonywanej przez pracownika pracy.
Dyrektor dodał, że ustawowego obowiązku zapewnienia prawidłowej organizacji pracy nie można utożsamiać tylko z zapewnieniem biurka, materiałów biurowych, pokryciem kosztów zużycia prądu, eksploatacji samochodu służbowego. Należy go odnosić do konkretnych obowiązków pracowniczych i wynikających z nich oczekiwań pracodawcy.
„Skoro więc prawidłowe i efektywne wykonywanie obowiązków pracowniczych wymaga od pracowników użycia prywatnego samochodu, to sfinansowanie ww. kosztów przez pracodawcę nie jest korzyścią pracownika, ale wypełnieniem przez pracodawcę ustawowego obowiązku prawidłowego organizowania pracy, tak aby była ona wydajna i należytej jakości” – potwierdził organ.
Na jakiej podstawie
Podstawą do wypłacania ryczałtów za wykorzystywanie aut prywatnych do służbowych jazd lokalnych jest rozporządzenie ministra infrastruktury z 25 marca 2002 r. (Dz.U. z 2002 r. nr 27, poz. 271 ze zm.). Ryczałt jest obliczany przez przemnożenie przejechanych kilometrów i stawki za 1 kilometr przebiegu. Ta ostatnia zależy od liczby mieszkańców gminy lub miasta, w których pracownik jest zatrudniony, i nie może przekraczać maksymalnych stawek określonych w par. 3 ust. 2 rozporządzenia.

Zmiana jest skutkiem wyroku TK

Dr Jowita Pustuł doradca podatkowy i radca prawny w J. Pustuł, M. Przywara Doradztwo podatkowe
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego zmienił podejście fiskusa do przychodu pracownika i to nie tylko tego, który dotyczy świadczeń niepieniężnych. Sędziowie sformułowali bowiem kilka przesłanek, które muszą zaistnieć, aby można było mówić o przysporzeniu. Istotne jest między innymi to, komu dane świadczenie przyniosło korzyść – pracownikowi czy pracodawcy. Jeśli świadczenie otrzymywane od pracodawcy nie przynosi pracownikowi korzyści majątkowej, to nie można mówić o powstaniu przychodu u pracownika.
Przykładowo, jeżeli pracownik poniesie koszt skserowania dokumentu, a pracodawca zwróci mu ten wydatek, wówczas nie może być mowy o przychodzie pracownika.
Wcześniej organy podatkowe, powołując się na art. 12 ustawy o PIT, uznawały każde świadczenie otrzymywane od pracodawcy za przychód pracownika. Jeżeli nie można było znaleźć konkretnego przepisu zwalniającego dane świadczenie z podatku, wówczas twierdziły, że trzeba odprowadzić PIT. Organ nie zastanawiał się natomiast, czy to faktycznie jest przychód. A przecież jeżeli nie ma przysporzenia, to nie ma też przychodu.