Opłacenie tłumacza języka angielskiego, zakup biletów do kina, teatru, na wystawę, opłacenie kosztów podróży, usług gastronomicznych, zakup domeny - wszystkie takie wydatki może odliczyć od przychodu bloger.



Potwierdza to interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 14 października 2015 r., nr IPPB1/4511-1035/15-2/AM. Pytanie zadała kobieta prowadząca działalność gospodarczą w zakresie usług reklamowych i doradczych. Dochody z fiskusem rozliczała według skali podatkowej (18 i 32 proc.).

Nie chcąc wpaść w ten wyższy próg podatkowy, postanowiła jednak w 2016 r. zmienić formę rozliczeń i opłacać podatek liniowy (19 proc.).

A może blog

W ramach firmy postanowiła też prowadzić bloga „lifestylowego”. Chciała dzielić się z czytelnikami swoimi przemyśleniami odnośnie do mody, podróży, tematyki kulinarnej, gadżetów elektronicznych, motoryzacji, sportów. Na blogu znalazłyby się recenzje filmów, spektakli teatralnych, koncertów muzycznych, recenzje restauracji, gabinetów kosmetycznych, relacje z wyjazdów turystycznych np. do Rzymu, testy kosmetyków, życiowe porady autorki.

To wszystko łączyłoby się zarówno z uzyskiwaniem przychodów jak i kosztów. Te pierwsze wiązałaby się z dzierżawą miejsca na blogu pod reklamy bądź np. z pisaniem artykułów sponsorowanych, umowami zlecenia, o dzieło bądź o współpracy zawieranymi z reklamodawcami, którzy np. udostępnialiby kobiecie odzież zimową prezentowaną potem w relacji z „wyjazdu na narty”.

Działalność gospodarcza

Kobieta była przekonana, że skoro będzie działać w sposób ciągły i zorganizowany i w nastawieniu na zysk, to będzie też prowadzić działalność gospodarczą. W jej ramach mogłaby rozliczać szereg wydatków poniesionych w związku z blogiem. Chodzi o zakup aparatu fotograficznego, rejestrację domeny, opłatę za serwer, wszelkiego rodzaju koszty bezpośrednio związane z napisanym artykułem (np. rzetelna recenzja restauracji wymaga poczynienia w niej zakupów itp.).

Chcąc zwiększyć przychody i pozyskać nowych czytelników planowała też uruchomić angielskojęzyczną wersję bloga. To jednak wymagało kolejnych wydatków na lekcje języka obcego i opłacenie tłumacza.

Wszystkie wydatki poniesie jednak w związku z przychodem więc powinny one zgodnie z art. 22 ust. 1 ustawy o PIT pomniejszyć uzyskany przychód – argumentowała kobieta. Potwierdził to także dyrektor warszawskiej izby. Tym samym przyznał, że wszystkie opisane wydatki pomniejszą przychód kobiety, to przełoży się na jej niższy dochód i PIT do zapłaty.

Także VAT

Interpretacja nie odnosiła się do tej kwestii, ale udostępnienie przez przedsiębiorcę bloga dla reklam, rodzi także obowiązki w podatku od towarów i usług. Internauta świadczy bowiem na rzecz reklamodawcy usługę drogą elektroniczną, a ta zgodnie z ogólną zasadą z art. 28b ustawy o VAT (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 177, poz. 1054 ze zm.) powinna być ona rozliczona w kraju siedziby nabywcy świadczenia. W przypadku np. Google będzie to Irlandia, gdyż to tamtejszy oddział jest stroną zawieranych umów. To oznacza, że jeszcze przed uzyskaniem pierwszych zarobków bloger powinien (nawet jeśli korzysta ze zwolnienia) zarejestrować się jako podatnik VAT-UE. Jeśli jest podatnikiem VAT, powinien wystawić fakturę ze stawką „np.” (nie podlega opodatkowaniu w Polsce) i z adnotacją „odwrotne obciążenie”. Nie musi jej wysyłać nabywcy usługi. Ma natomiast prawo do odliczenia podatku naliczonego od wydatków, które służyły działalności opodatkowanej.

Inne przepisy

Mimo, że nie ma to znaczenia dla kwestii rozliczeń z fiskusem to „pełnoetatowy” bloger – przedsiębiorca powinien zarejestrować prowadzoną działalność w CEIDG. Inaczej naraża się na mandat z art. 60(1) kodeksu wykroczeń (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 482 ze zm.). Przepis ten mówi, że osoba, która wykonuje działalność gospodarczą bez wymaganego zgłoszenia, wpisu do rejestru albo wymaganej koncesji bądź zezwolenia narażona jest na karę ograniczenia wolności albo grzywny. Brak rejestracji wiąże się z podobnymi kłopotami w związku z art. 45 prawa prasowego. Pisaliśmy o tym szerzej w DGP 10/2016 „Blogerzy do rejestracji wystąp”.

Poza działalnością

Granica między działalnością gospodarczą, a hobbystyczną jest bardzo płynna. Jeśli bloger będzie traktował swój dziennik internetowy jako pewnego rodzaju „odskocznię” od codziennych obowiązków, nie będzie aktywnie szukał reklamodawców i sporadycznie zawierał umowy to rozliczać się z fiskusem poza firmą. A w jaki sposób zależy od rodzaju uzyskiwanych przychodów. Te pochodzące z wydzierżawienia miejsca pod reklamy można rozliczyć jak uzyskane z najmu/dzierżawy. W takim wypadku można też odliczyć powiązane z przychodem wydatki. Co ważne nie ma mowy o 20 proc., ani 50 proc. kosztach ryczałtowych. Potwierdza to m.in. interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Katowicach z 22 września 2015 r., nr IBPB-2-1/4511-252/15/MK

Jeśli wydatki są duże, to bardziej opłacalne będzie rozliczenie z fiskusem według skali podatkowej (18 i 32 proc.). Jeśli niewielkie, to do 20 stycznia każdego roku podatkowego bloger może złożyć oświadczenie o wyborze ryczałtu jako formy rozliczenia z przychodów z najmu. W takim wypadku zapłaci 8,5 proc. od uzyskanego przychodu (nie odliczy od niego żadnych kosztów). Przez pewien czas fiskus był innego zdania, ale sprawę ostatecznie przesądziła interpretacja ogólna Ministra Finansów z 5 września 2014 r. Nr DD2/033/55/KBF/14/RD-75000 .

Jeśli bloger zawrze sporadyczną umowę zlecenia z reklamodawcą (poza działalnością gospodarczą), to zleceniodawca powinien potrącić mu z wynagrodzenia zaliczki na PIT i przesłać formularz PIT-11, który pozwoli rozliczyć dochód z fiskusem.