Jeśli osoby żyjące w związkach partnerskich nie zadbają o dowody, że pieniądze przekazywane przez nie idą na wspólne utrzymanie, będą musiały się nimi podzielić z fiskusem.
Jeśli osoby żyjące w związkach partnerskich nie zadbają o dowody, że pieniądze przekazywane przez nie idą na wspólne utrzymanie, będą musiały się nimi podzielić z fiskusem.
/>
Naczelny Sąd Administracyjny orzekł wczoraj, że środki, które wypłacają sobie osoby żyjące w wolnych związkach, stanowią darowizny podlegające opodatkowaniu. Instytucja konkubinatu nie jest uregulowana w polskim prawie, a partnerzy nie zaliczają się do grupy podatników, którzy jako osoby bliskie darczyńcy mogą korzystać ze zwolnienia.
Przekonała się o tym kobieta, wobec której urząd kontroli skarbowej wszczął postępowanie z zakresu nieujawnionych źródeł przychodów. UKS ustalił, że na jej konto wpływały pieniądze – w sumie blisko milion złotych – od mężczyzny, z którym żyje ona w wolnym związku. Z tych pieniędzy kobieta wykończyła i wyposażyła dom, kupiła też samochód. Urzędnikom tłumaczyła, że pieniądze te podarował jej partner, wobec czego urząd wszczął postępowanie w sprawie ustalenia podatku od spadków i darowizn.
W trakcie postępowania konkubenci wyjaśnili, że przekazane kwoty nie stanowiły formalnie darowizn – nigdy nie podpisywali umów w tym zakresie. Tłumaczyli też, że pieniądze były niezbędne do utrzymania domu i gospodarstwa domowego, które prowadzą wspólnie z dziećmi podatniczki z jej poprzedniego związku. Ze środków, którymi gospodarowała kobieta, pokrywane były m.in. koszty utrzymania obojga dorosłych oraz dzieci, opłacane były rachunki jej partnera, kupowana była też odzież i żywność, natomiast z samochodu konkubenci korzystali wspólnie.
Jeśli chodzi zaś o wydatki na wykończenie i wyposażenie domu, to partnerzy dostarczyli do urzędu skarbowego ugodę zawartą przed sądem rejonowym (podpisaną już w czasie trwania sporu z UKS), zgodnie z którą kobieta zobowiązuje się do zwrotu ponad 600 tys. zł, oraz dokument świadczący o ustanowieniu hipoteki kaucyjnej w kwocie 700 tys. zł na zabezpieczenie wierzytelności objętej tą ugodą. Urząd wziął pod uwagę ten dokument i obniżył podstawę opodatkowania podatkiem od darowizny do ok. 200 tys. zł.
Dyrektor UKS uznał, że w stosunku do pozostałej części pieniędzy otrzymanych przez konkubinę nie może być mowy o kosztach utrzymania rodziny, ponieważ osobom żyjącym w wolnym związku nie przysługują prawa, jakie kodeks rodzinny i opiekuńczy przyznaje małżonkom. Organ zaznaczył, że tłumaczenia podatniczki wynikają z przyjętej przez nią taktyki procesowej. Ta zdaniem organu polegała na tym, że najpierw chciała uniknąć zapłaty 75 proc. PIT od dochodów z nieujawnionych źródeł przychodów, powołując się na darowiznę. A gdy okazało się, że istnieje możliwość opodatkowania darowizn, zaczęła przedstawiać nowe okoliczności faktyczne. – Wyjaśnienia podatniczki zmierzają ewidentnie do uniknięcia opodatkowania – napisał organ w uzasadnieniu decyzji.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uznał, że urząd słusznie nakazał zapłacić podatek od darowizny. Na niekorzyść podatniczki przemawiało jego zdaniem m.in. to, że nie potrafiła określić, jaka część otrzymywanych środków została przeznaczona na utrzymanie jej partnera.
NSA utrzymał w mocy to rozstrzygnięcie. Co ciekawe, sąd kasacyjny zaznaczył – nie przywołując jednak w tym kontekście żadnej podstawy prawnej – że nie wszystkie rozliczenia między konkubentami będą stanowić opodatkowane darowizny. Podatek trzeba uregulować, jeśli konkubenci nie dostarczą do urzędu skarbowego dowodów, z których wynikałoby, jaka część pieniędzy przekazywana przez jednego partnera drugiemu została przeznaczona na ich wspólne utrzymanie. W tej sprawie takich dowodów nie było.
Andrzej Bartyska, inspektor kontroli skarbowej z UKS w Gdańsku, wyjaśnia, że organy podatkowe nie mają dostępu do kont podatników. Dlatego też sprawy dotyczące nieujawnionych dochodów – również w przypadku osób żyjących w konkubinacie – wychodzą na jaw dopiero przy okazji dokonywanych przez nich wydatków. Chodzi tu przykładowo o zakup samochodu, jachtu, domu czy nawet koni rasowych. Dodaje, że jeżeli takie większe wydatki nie mają pokrycia w dochodach, o których urzędy skarbowe są informowane w deklaracjach podatkowych, inspektorzy zaczynają zadawać pytania.
– Jeżeli podatnik nie potrafi lub nie chce wytłumaczyć, skąd pochodzą pieniądze na zakup, wówczas źródło ich pochodzenia ustalamy w trakcie prowadzonego postępowania. Jeżeli nie jest to możliwe, stosujemy sankcyjną stawkę podatku dochodowego – 75 proc. – wyjaśnia Andrzej Bartyska.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 10 października 2013 r. (sygn. II FSK 2770/11), prawomocny.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama