Nie przewiduję w przyszłym roku podwyżki podatków – zadeklarował w Radiu RMF FM minister finansów Jacek Rostowski. Ekonomiści uważają jednak, że jeśli wzrost gospodarczy znacząco zwolni, rząd będzie musiał korygować budżet.
Rząd do końca tego miesiąca ma złożyć do Sejmu projekt budżetu na przyszły rok. Przy projektowaniu ustawy wiosną założył, że PKB wzrośnie w przyszłym roku o 4 proc. Jednak coraz wyraźniejsze oznaki spowolnienia zwiastują, że wzrost będzie niższy i wyniesie w okolicach 3 proc.
Rostowski nie zamierza jednak korygować budżetu teraz. Stanowisko resortu jest takie, że ewentualne zmiany zostaną dokonane w październiku przez nowy rząd.
Jak wynika z wywiadu w RMF FM, nie będzie podwyżek podatków, o ile nie dojdzie do załamania w strefie euro. – To zależy od zakładek, jakie minister zrobił w budżecie – mówi prof. Witold Orłowski.
Podobnie uważa Ryszard Petru, szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Jego zdaniem widoczne już oznaki lekkiej recesji w strefie euro zapowiadają, że polską gospodarkę będzie w przyszłym roku napędzała konsumpcja. – Ona zasila podatki pośrednie, co oznacza, że nawet jeśli dochody z tych podatków będą niższe, to nie na tyle, by powodować konieczność podnoszenia podatków – podkreśla Ryszard Petru.
Oprócz podwyżek podatków minister w razie zagrożenia ma też możliwość blokowania wydatków. Nowy rząd zostanie wybrany w październiku, co oznacza, że gdyby chciał dokonać zmian w podatkach dochodowych, musiałby je uchwalić w ciągu miesiąca.