Wszystkie nowo zawiązywane spółki jawne, w których choć jeden wspólnik będzie osobą prawną, będą płacić CIT. Bo nie zdołają w żaden sposób spełnić warunku przewidzianego przez ustawodawcę.
Wszystkie nowo zawiązywane spółki jawne, w których choć jeden wspólnik będzie osobą prawną, będą płacić CIT. Bo nie zdołają w żaden sposób spełnić warunku przewidzianego przez ustawodawcę.
Spółka jawna powstaje dopiero z chwilą wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego i wtedy też zaczyna się jej rok obrotowy. Nie jest więc możliwe, aby jeszcze przed początkiem roku obrotowego złożyła fiskusowi informację o swoich wspólnikach. A tylko to ma być warunkiem zachowania prawa do podatkowej transparentności, czyli opodatkowania dochodu jedynie na poziomie wspólników (tak jak dziś).
Słowem, nowo powstałe spółki jawne nie uciekną przed CIT. I co więcej, nie będą już mogły wrócić do rozliczania się na zasadach właściwych dla spółek osobowych.
O to, w jaki sposób miałyby one wypełnić nałożony na nie obowiązek, spytaliśmy Ministerstwo Finansów. Do zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi z resortu.
Obowiązek informowania fiskusa przez spółkę o wspólnikach jeszcze przed rozpoczęciem roku obrotowego przewiduje uchwalona przez Sejm 28 października br. nowelizacja ustaw o CIT, PIT i ryczałcie od przychodów ewidencjonowanych.
Proces legislacyjny jeszcze się nie zakończył, dziś nowelizacją zajmie się senacka komisja bud żetu i finansów publicznych.
Eksperci liczą na poprawki. – Ich brak może oznaczać praktyczną likwidację lub znaczną marginalizację spółki jawnej jako formy prowadzenia działalności gospodarczej – komentuje Paweł Kuźmiak, doradca podatkowy i partner w DSK Kancelaria.
Niewykluczone, że poprawki zgłosi samo Ministerstwo Finansów. Informowaliśmy o tym wczoraj w artykule „Senat skoryguje ustawę o spółkach komandytowych”. Treść poprawek nie jest jeszcze przesądzona, jeśli MF w ogóle zdecyduje się na taki krok, to najprawdopodobniej będą to zmiany, które rekomendował biznes na spotkaniu z przedstawicielami resortu finansów.
Na liście postulatów znalazło się m.in. objęcie CIT-em tylko spółek komandytowych, których wspólnicy nie podlegają obowiązkowi podatkowemu w Polsce, a przy tym odłożenie tej zmiany do 2023 r. To mogłoby ułatwić przygotowania firmom poszkodowanym przez pandemię koronawirusa.
Niewykluczone też, że własne poprawki wprowadzą sami senatorowie albo zdecydują się całkowicie odrzucić ustawę w brzmieniu zaproponowanym przez Sejm. Wtedy izba niższa musiałaby odrzucić uchwałę o sprzeciwie Senatu bezwzględną większością głosów przy obecności przynajmniej połowy posłów.
O nowelizacji stało się głośno przede wszystkim z uwagi na opodatkowanie CIT-em spółek komandytowych oraz bardzo znaczące ograniczenie ulgi abolicyjnej dla pracujących za granicą.
Wielokrotnie na łamach DGP wskazywaliśmy na wady uchwalonych już przepisów. Pisaliśmy, że spółki komandytowe nie skorzystają z estońskiego CIT, a jeśli w tym celu chciałyby przekształcić się w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, to zapłacą daninę od przekształcenia. Ich wspólnicy nie rozliczą się też z fiskusem ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych i to mimo znacznego poszerzenia prawa do takiej formy opodatkowania. Co więcej, stracą nabyte już prawa do rozliczenia w ramach ulgi badawczo-rozwojowej wydatków poniesionych na ten B+R.
Ale kłopoty mogą też czekać wspólników wielu nowych spółek jawnych. To skutek art. 2 pkt 1 nowelizacji nakładającego CIT na spółki jawne, jeżeli ich wspólnikami nie są wyłącznie osoby fizyczne, a one same nie złożą fiskusowi przed rozpoczęciem roku obrotowego informacji o swoich wspólnikach (ani nie będą takiej informacji na bieżąco aktualizować).
Przepisy przejściowe (art. 21 nowelizacji) precyzują, że istniejące już spółki jawne powinny wypełnić ten obowiązek do 31 stycznia 2021 r. Natomiast te, które dopiero powstaną w przyszłym roku, powinny bezwzględnie zrobić to przed początkiem roku obrotowego.
– I tu właśnie tkwi pułapka, bo nowo zawiązane spółki jawne nie będą miały szans wypełnić tego obowiązku – zauważa Paweł Kuźmiak.
Wyjaśnia bowiem, że spółka jawna powstaje z chwilą wpisania jej do Krajowego Rejestru Sądowego. Mówi o tym wprost art. 251 kodeksu spółek handlowych. Jednocześnie jej rok obrotowy należy liczyć od momentu jej powstania, zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 1 ustawy o rachunkowości (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 351 ze zm.). Z przepisu tego wynika, że księgi rachunkowe otwiera się „na dzień rozpoczęcia działalności, którym jest dzień pierwszego zdarzenia wywołującego skutki o charakterze majątkowym lub finansowym”.
– Chodzi o dzień wpisu spółki do Krajowego Rejestru Sądowego, co wiąże się z powstaniem określonych relacji majątkowych pomiędzy spółką i jej wspólnikami, opłaceniem wkładów itp. Rok obrotowy spółki jawnej nie może zacząć się np. miesiąc po dacie wpisu do KRS – tłumaczy Radosław Piekarz, doradca podatkowy i partner w A&RT Rynkowska, Kosieradzki, Piekarz.
– To wszystko oznacza, że nowo tworzona spółka jawna, w której wspólnikiem będzie choć jedna osoba prawna, będzie musiała bezwzględnie płacić CIT. Nie będzie mogła w żaden sposób przed początkiem swojego roku obrotowego złożyć informacji o wspólnikach, bo wtedy jeszcze sama nie będzie istnieć – mówi ekspert.
Zwraca uwagę na to, że dla spółek jawnych nie przewidziano żadnej formy pośredniej, takiej jak spółka z o.o. w organizacji. Informacji nie złożą za nią także jej wspólnicy. Skutkiem tego nowo powstała spółka nie ucieknie przed CIT.
O to, w jaki sposób nowe spółki jawne miałyby wypełnić nałożony na nie obowiązek, spytaliśmy resort finansów. Do dnia zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi MF.
Na podobny problem zwracała uwagę jeszcze w trakcie prac legislacyjnych Konfederacja Lewiatan. W odpowiedzi resort finansów wskazywał jedynie, że „podatnikami CIT staną się wyłącznie te spółki jawne, których wspólnikami nie są wyłącznie osoby fizyczne i które nie ujawniły organowi podatkowemu ich tożsamości”. Resort wykluczał wtedy jakiekolwiek zmiany w tym zakresie.
Benedykt Rubak, radca prawny w Enodo Advisors, zwraca uwagę na to, że spółki jawne nie będą mogły wrócić do rozliczania się na zasadach właściwych dla spółek osobowych. Zadbał o to sam ustawodawca, zastrzegając w nowelizacji, że „spółka jawna posiada status podatnika odpowiednio od pierwszego dnia roku obrotowego, o którym mowa w ust. 3 pkt 1a lit. a, albo od dnia zaistnienia zmian w składzie podatników, o których mowa w ust. 3 pkt 1a lit. b, do dnia likwidacji spółki lub wykreślenia z właściwego rejestru”.
Ministerstwo Finansów od początku tłumaczyło, że chce opodatkować wyłącznie te spółki jawne, które nie ujawnią swoich wspólników, a przez to mogą zmierzać do uchylania się od opodatkowania.
Benedykt Rubak zwraca jednak uwagę na to, że zgodnie z kodeksem spółek handlowych i ustawą o Krajowym Rejestrze Sądowym (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1500 ze zm.) wszyscy wspólnicy spółek jawnych muszą figurować w rejestrze, o ile oczywiście dany podmiot rzetelnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Co więcej, także wspólnicy pośredni, tj. uprawnieni do udziału w zysku spółki jawnej „za pośrednictwem podmiotów niebędących podatnikami podatku dochodowego”, są znani organom państwowym. Od roku funkcjonuje bowiem Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych, w którym ujawniane są osoby fizyczne kontrolujące m.in. spółki jawne.
– Skoro wszystkie te informacje są powszechnie dostępne, to jaki jest cel nakładania na wspólników spółek jawnych kolejnych obowiązków sprawozdawczych i to pod tak surowymi sankcjami podatkowymi – pyta Benedykt Rubak.
Podwójny podatek i pełna odpowiedzialność
Ministerstwo Finansów nie przewidziało żadnej rekompensaty dla wspólników spółek jawnych za zmiany w ich podwójnym opodatkowaniu.
Efektem nowelizacji ustaw o CIT, PIT i ryczałcie ma być to, że podatek dochodowy zapłaci zarówno spółka jawna (jeżeli jej wspólnikami nie są wyłącznie osoby fizyczne, a ona sama nie zgłosi ich w terminie fiskusowi), jak i jej wspólnicy (tak jak obecnie). Nie zmienią się przy tym zasady odpowiedzialności wspólników za zobowiązania spółki – nadal będą oni odpowiadać całym swoim majątkiem.
To inne rozwiązanie niż przewidziane dla wspólników spółek komandytowych.
MF nie wyjaśniło w uzasadnieniu projektu nowelizacji, skąd to zróżnicowanie w podejściu do wspólników spółek jawnych i komandytowych. Być może – to jedynie domysły ekspertów – resort zakłada, że spółki jawne wskażą jednak swoich wspólników, dzięki czemu podatek zapłacą jedynie oni.
Z uzasadnienia projektu wynika, że celem objęcia CIT-em spółek komandytowych jest – poza chęcią walki z optymalizacjami podatkowymi – m.in. zlikwidowanie dysproporcji pomiędzy wspólnikami spółek z o.o. i akcjonariuszami spółek akcyjnych (którzy nie ponoszą odpowiedzialności za zobowiązania spółki, ale podlegają podwójnemu opodatkowaniu) a komandytariuszami spółek komandytowych (którzy również nie ponoszą pełnej odpowiedzialności za zobowiązania spółki, ale są jednokrotnie opodatkowani).
– Wyrazem tego wyrównania szans ma być objęcie komandytariuszy podwójnym opodatkowaniem (z ograniczonym zwolnieniem) oraz zapewnienie komplementariuszom prawa do proporcjonalnego obniżenia kwoty podatku – jako swoistej rekompensaty za ponoszenie ryzyka biznesowego – tłumaczy Benedykt Rubak, radca prawny, doradca podatkowy i menedżer w Enodo Advisors.
Podkreśla, że takiego wyrównania szans nie przewidziano dla wspólników spółek jawnych.
– W efekcie komplementariusz (odpowiadający za zobowiązania spółki komandytowej) będzie mógł obniżyć swój podatek z dywidendy o przypadający na niego proporcjonalnie CIT zapłacony przez spółkę, a wspólnik spółki jawnej (ponoszący takie samo ryzyko biznesowe) zapłaci podatek bez żadnego prawa do odliczenia – zwraca uwagę Benedykt Rubak.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama