Jest dokładnie tak, jak powiedział krawiec Lejzorek Rojtszwaniec („Jak zwalniają, to znaczy że będą przyjmować”). A nawet gorzej, bo w podatkach, gdy mówią, że będzie prościej, to z pewnością będzie nie tylko trudniej, ale pewnie i drożej.
Jest dokładnie tak, jak powiedział krawiec Lejzorek Rojtszwaniec („Jak zwalniają, to znaczy że będą przyjmować”). A nawet gorzej, bo w podatkach, gdy mówią, że będzie prościej, to z pewnością będzie nie tylko trudniej, ale pewnie i drożej.
komentarz tygodnia
Zamiast czterech przelewów (trzech do ZUS i jednego do urzędu skarbowego) mieliśmy – w perspektywie 2018 r. – przesyłać tylko jeden. Na razie zamiast jednej kwoty pomniejszającej podatek (556,02 zł) będziemy mieć cztery sposoby jej wyliczania. Dwie (różne) kwoty będą stałe, dwie obliczane według skomplikowanych wzorów. Prawdopodobnie niewielu podatników zdaje sobie jeszcze z tego sprawę. Gdy jednak przyjdzie do rozliczenia się z PIT za 2017 r., z pewnością niejeden będzie złorzeczył.
Dlatego nie dam się zwieść jakimkolwiek zapowiedziom o uproszczeniach. Bo niby na czym miałoby ono polegać? Na zamianie czterech przelewów na jeden? Nie rozumiem jak – nie mając żadnych trudności z obsługą internetu, wrzucaniem komentarzy na Facebooka, zdjęć na Instagrama i 140 znaków na Twittera – można mieć problem z wysłaniem czterech e-przelewów do banku.
Czy naprawdę w podatkach i składkach ZUS nie ma już niczego trudniejszego? A co z ustalaniem i korektą kosztów uzyskania przychodów? A co ze słynnym już podziałem na reklamę i reprezentację (konia z rzędem temu, kto potrafi je rozróżnić)? A co z opodatkowaniem aportów, wymianą udziałów, cienką kapitalizacją? Że nie wspomnę o prewspółczynniku i współczynniku dla celów odliczania VAT.
Gdyby w podatkach chodziło tylko o proste skubanie, to wprowadzono by liniowy PIT dla wszystkich. Progresja jest już formą politycznego wyboru – komu ulżyć, kogo dociążyć. Każda kolejna zmiana (a przecież jest ich multum) to nie tylko walka z optymalizacją, lecz i czysta, polityczna kalkulacja.
Od początku zapowiedź wprowadzenia jednolitego podatku pachniała mi podwyżką dla niektórych. Dowodem na to jest obecne wycofywanie się rakiem z tego pomysłu. Wystarczyło trochę zgiełku wśród przedsiębiorców.
Nie można wykluczyć, że plan ten ostatecznie zostanie wprowadzony w życie. Choćby po to, żeby dociążyć osoby zarabiające ponad 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia (bo powyżej tego pułapu przestają płacić zasadnicze składki do ZUS). Wielce prawdopodobne, że – jeśli taka decyzja zapadnie – znów będzie błyskawiczna, bez przyzwolenia na jakąkolwiek dyskusję.
Ale z uproszczeniem podatków nie będzie to miało absolutnie nic wspólnego. Dlatego z dwojga złego wolę już wysyłać cztery przelewy do banku.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama