"W tej chwili opinia publiczna zna niewiele szczegółów. Słyszeliśmy tylko, jaka jest proponowana najniższa stawka daniny, a jaka najwyższa. Ale to i tak nam nic nie mówi, bo przecież nie wiemy, dla kogo jest najniższa, a dla kogo najwyższa. Najniższa ma wynosić 19,42 proc. Najwyższa ma być trochę niższa niż obecnie całość, czyli opłaty podatku, NFZ i ZUS" - powiedział PAP ekspert podatkowy Klubu Jagiellońskiego Radosław Piekarz.
Jak mówił, nadal nie wiadomo, co ze stawką 19 proc. dla prowadzących działalność gospodarczą. Zagadką jest też - kontynuował - jak będzie rozliczana danina w części "ZUS-owskiej". "Niewiadomych jest jeszcze więcej. Dlatego cała dyskusja i spór w mediach o ten projekt jest trochę śmieszny. Opinia publiczna nie zna szczegółów, a niektórzy publicyści już wiedzą, że podatki wzrosną. W tej chwili nie da się powiedzieć, kto straci, a kto zyska" - przekonywał.
"Zauważmy, że w tej chwili jest tak, że np. przedsiębiorca, który obraca setkami milionów złotych, płaci taką samą składkę ZUS jak ten, który ma obrotu np. kilka, kilkanaście tysięcy miesięcznie. Tak naprawdę nie podatki, ale kwotowy ZUS +dobija+ małych i średnich przedsiębiorców. Można mieć nadzieję, opierając się na tym, co dotąd przedstawił rząd opinii publicznej, że po reformie mniejsi przedsiębiorcy, mniej zarabiający będą płacić mniejszy ZUS. Przypuszczam, że typowy jednoosobowy przedsiębiorca o dochodzie do kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie, będzie miał lepiej" - podkreślił ekspert.
"Przypuszczam, że przedsiębiorcy, którzy mają dochód do 90 tys. złotych rocznie mogą chyba spać spokojnie. Niewykluczone, że będą płacić jeszcze mniejsze daniny. Natomiast przedsiębiorca o dochodzie kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie być może będzie musiał zapłacić nieco więcej, ale ma potencjalnie różne inne możliwości, by zapłacić mniejszą daninę. Pamiętajmy generalnie, że 95 proc. Polaków ma dochód poniżej 10 tysięcy złotych miesięcznie. Na razie jednak to tylko dywagacje, bo, jak mówiłem, znamy bardzo mało szczegółów" - zaznaczył Piekarz.
Wyraził ponadto wątpliwość co do tego, czy większe firmy "uciekną" za granicę. "Spółka zarejestrowana za granicą, jeżeli prowadzi działalność w Polsce, i tak musi płacić w Polsce podatek. Ewentualnie jest taka możliwość, że ci rzeczywiście duzi przedsiębiorcy, którzy prowadzą własną działalność, przekształcą swoją działalność w spółkę z o.o., by płacić 19 proc. CIT. Albo nawet 15 proc. CIT" - tłumaczył.
"Sam projekt jednej daniny to bardzo dobry pomysł, ale chyba jeszcze nie jest przygotowany i przedyskutowany w samym rządzie. Nie sądzę, że uda się wprowadzić reformę podatkową już od początku 2018 roku" - konkludował Piekarz.