Danina od sprzedaży detalicznej nie jest ani podatkiem powszechnym – pewnie 90 proc. podmiotów nie jest nim objętych, ani proporcjonalnym, bo mamy zaledwie dwie stawki. Nie jest też podatkiem wielofazowym – opodatkowuje jedynie ostatni etap dystrybucji towarów. Nie wprowadza również mechanizmu odliczenia podatku poniesionego na poprzednim etapie. Bez lupy widać, że coś jest nie tak. I do VAT-u temu podatkowi niezwykle daleko - mówi Roman Namysłowski doradca podatkowy i partner w Crido Taxand.
Roman Namysłowski doradca podatkowy i partner w Crido Taxand / Dziennik Gazeta Prawna
Rada Podatkowa Konfederacji Lewiatan twierdzi, że nowy podatek od sklepów, który zaczął obowiązywać od 1 września, może być niezgodny z dyrektywą VAT, ponieważ jedna i druga danina są bardzo zbliżone do siebie. Co więcej podatek od sprzedaży jest w zasadzie formą VAT, bo również jest liczony od sprzedaży, i to w rozumieniu ustawy o VAT. Czy pan się zgadza z tym stanowiskiem?
Nie. Dyrektywa 112 o VAT jasno wskazuje, że państwo członkowskie nie może wprowadzić w swoim ustawodawstwie podatków w swej konstrukcji zbliżonej do VAT. Reguluje to wprost art. 401 dyrektywy. Wynika z niego, że dyrektywa nie sprzeciwia się możliwości utrzymywania lub wprowadzania podatków, „które nie mają charakteru podatków obrotowych, pod warunkiem że pobór tych podatków, ceł i należności nie wiąże się w wymianie handlowej między państwami członkowskimi z formalnościami przy przekraczaniu granic”. To oznacza, że podatek od handlu należy oceniać przez pryzmat fundamentalnych cech VAT. Trybunał Sprawiedliwości UE wyjaśnił, jakie są zasadnicze cechy charakterystyczne VAT. To: powszechne stosowanie VAT do czynności, których przedmiotem są towary lub usługi; ustalenie jego kwoty w sposób proporcjonalny do ceny otrzymanej przez podatnika jako świadczenie wzajemne za dostarczone towary lub usługi; pobór podatku na każdym etapie procesu produkcji i dystrybucji, w tym na etapie sprzedaży detalicznej, niezależnie od ilości wcześniejszych transakcji; odliczenie od VAT należnego od podatnika kwot zapłaconych na poprzednich etapach procesu produkcji i dystrybucji, co oznacza, że podatek na danym etapie stosuje się wyłącznie do wartości dodanej na tym etapie oraz że końcowe obciążenie podatkowe ponosi ostatecznie konsument.
Co zatem przemawia za tym, że polski podatek od sprzedaży detalicznej jest zgodny z dyrektywą?
Tak naprawdę to z VAT wiąże go jeden element – opodatkowanie sprzedaży detalicznej. Danina od sprzedaży detalicznej nie jest ani podatkiem powszechnym – pewnie 90 proc. podmiotów nie jest nim objętych, ani proporcjonalnym, bo mamy zaledwie dwie stawki. Nie jest też podatkiem wielofazowym – opodatkowuje jedynie ostatni etap dystrybucji towarów. Nie wprowadza również mechanizmu odliczenia podatku poniesionego na poprzednim etapie. Bez lupy widać, że coś jest nie tak. I do VAT-u temu podatkowi niezwykle daleko.
A czy podobne przypadki dotyczące zbieżności jakiegoś podatku z VAT zdarzały się w innych krajach?
Przykładem takich doświadczeń jest podatek dotyczący zawieranych umów ubezpieczeniowych (tzw. insurance premium tax). Podmioty oferujące przykładowo sprzęt RTV czy AGD, zamiast sprzedawać towar za 100 + VAT, sprzedawały za 80 + VAT. Pozostałe 20 traktowały jako ubezpieczenie. Dzięki temu część ceny obciążonej dotychczas VAT była zwolniona z tej daniny. Efekt był taki, że sklepy płaciły mniej VAT (od mniejszej podstawy) do urzędu skarbowego. Brytyjski fiskus wprowadził więc podatek od tego rodzaju umów, a stawka była identyczna jak stawka VAT. Prowadziło to do opodatkowania usługi ubezpieczenia, a podstawą opodatkowania był obrót. Czyli można byłoby za Lewiatanem powiedzieć, że podatek taki narusza przepisy dyrektywy VAT, bo jest zbliżony w swej konstrukcji do VAT. Tymczasem TSUE wyraźnie wskazał, że podatek taki nie narusza przepisów dyrektywy VAT. Myślę więc, że również Polsce nikt nie zarzuci, że podatek od sprzedaży detalicznej jest niezgodny z dyrektywą. Nie można natomiast wykluczyć, a nawet można zaryzykować tezę, że jest wysoce prawdopodobne, że nowy polski podatek zostanie uznany za niedozwoloną pomoc publiczną.