Sprawdzenie po roku od transakcji, czy kontrahent jest zarejestrowany w Krajowym Rejestrze Sądowym lub w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej jest działaniem zdecydowanie spóźnionym – wynika z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Chodziło o firmę, która podjęła działania weryfikujące w 2013 r., natomiast kwestionowane przez fiskusa transakcje zostały zawarte w 2012 r.

Firma zajmowała się głównie sprzedażą artykułów spożywczych. Jej dostawcami miały być dwie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, ale w trakcie kontroli organy podatkowe ustaliły, że spółki te nie zrealizowały dostaw wskazanych na wystawionych przez nie fakturach.

Ustalono, że w rzeczywistości nie prowadziły one działalności gospodarczej. Osoby, które w tamtym czasie zarządzały spółkami, nie potrafiły wskazać żadnych dowodów prowadzenia działalności przez te firmy ani żadnych szczegółów przebiegu transakcji udokumentowanych fakturami wystawionymi w 2012 r. Prezes jednej z tych spółek nie potrafił wyjaśnić, dlaczego podpisywał faktury, mimo że kwietniu 2012 r. został wykreślony z rejestru przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego zarówno jako wspólnik, jak i prezes zarządu.

Organy uznały, że prezesi obu tych spółek pełnili swoje funkcje wyłącznie formalnie, ich rolą było tylko podpisywanie dokumentów, a działalność obu spółek była pozorna, sprowadzała się do wystawiania faktur, które nie odzwierciedlały rzeczywistych zdarzeń.

Rok po tych transakcjach firma sprawdziła, że oba podmioty działają jawnie, są zarejestrowane w KRS lub CEIDG, składają sprawozdania finansowe, mają adres siedziby i adres przechowywania ksiąg, aktywny rachunek bankowy, składają deklaracje podatkowe i są czynnymi podatnikami VAT.

Mimo to organy podatkowe zarzuciły firmie niedbałość w prowadzeniu interesów. Uznały, że jej bezwzględnym obowiązkiem było zachowanie należytej staranności w doborze swoich kontrahentów, dokładne sprawdzenie ich zaplecza organizacyjnego i technicznego, zbadanie, czy kupiony od nich towar rzeczywiście do nich należał, czy był przez nie legalnie nabyty w łańcuchu transakcyjnym. Gdyby firma zachowała należytą staranność, to powinna była wiedzieć lub mogłaby wiedzieć, że nabywa towar z niepewnego źródła, a otrzymane przez nią faktury jedynie pozorują obrót – stwierdził fiskus.

O braku należytej staranności z jej strony miało świadczyć również to, że zweryfikowała ona obu kontrahentów dopiero po roku od przeprowadzenia z nimi transakcji, wcześniej się z nimi nie kontaktowała, nie znała ich danych, a sporadyczne kontakty odbywały się tylko e-mailowo i telefonicznie. Firma nie zgodziła się z tymi zarzutami, ale przegrała w sądach obu instancji.

WSA w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 785/19) nie miał wątpliwości, że dostawy były fikcyjne i że faktury dokumentowały transakcje, które nie miały miejsca. Zgodził się z organami podatkowymi, że skarżąca nie dochowała należytej staranności podczas współpracy z kontrahentami, a ich dane rejestracyjne sprawdziła dopiero po roku. Ponadto dokonała ona (po roku) tylko podstawowej, formalnej staranności, sprawdzając jedynie, czy kontrahenci są zarejestrowani w KRS, CEIDG i czy są podatnikami VAT.

– Ponieważ w tej sprawie kwestionowane są transakcje z 2012 r., to argumentacja skarżącej nie mogła zyskać akceptacji ani sądu I instancji, ani sądu kasacyjnego – wyjaśniła sędzia NSA Elżbieta Olechniewicz.

Podkreśliła, że działanie podatniczki jest oceniane na moment wykonywania transakcji. A w tamtym czasie skarżąca nie znała kontrahentów, nie kontaktowała się z przedstawicielami obu spółek, a sporadyczne kontakty ograniczały się do korespondencji e-mailowej.©℗

orzecznictwo