Jeżeli podatnik dostał z powrotem 90 proc. kwoty, którą przekazał na kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą, a więc nie otrzymał od proboszcza sprawozdania z wydatkowania jej na ustawowe cele, to nie ma mowy o odliczeniu od dochodu – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

W tej sprawie proboszcz twierdził, że mechanizm przekazywania darowizny, a potem jej zwrotu w 90 proc. w gotówce był rozpowszechniony w środowisku piłkarskim, z którego wywodził się podatnik.

Oliwy do ognia dolało to, że mężczyzna w czasie, gdy przelewał pieniądze, mieszkał we Wrocławiu i spośród 10 263 parafii w Polsce (468 na terenie Dolnego Śląska) zdecydował się wesprzeć akurat tę, która była oddalona od miejsca jego zamieszkania o ponad 170 km. W żaden sposób nie był z nią związany i nic nie wiedział o jej działalności.

Wbrew ustawie

Chodziło o podatnika, który w zeznaniu podatkowym za 2016 r. odliczył od dochodu 250 tys. zł z tytułu darowizny na cele charytatywno-opiekuńcze, o których mowa w art. 55 ust. 7 ustawy z 17 maja 1987 r. o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1966, w skrócie: ustawa wyznaniowa).

Na rachunek parafii wpłynęło 240 tys. zł, a zatem o 10 tys. zł mniej. Nie to jednak było głównym powodem sporu z fiskusem. Zasadniczy spór wynikł z tego, że podatnik nigdy nie dostał od proboszcza sprawozdania z wydatkowania całej przekazanej kwoty, czego wymaga art. 55 ust. 7 ustawy wyznaniowej.

Podatnik nie mógł go otrzymać, bo jak zeznał potem proboszcz, aż 90 proc. kwoty przelanej na rachunek parafii wróciło do darczyńcy w gotówce. Pozostałą cześć darowizny (10 proc.) proboszcz przeznaczył na cele osobiste i funkcjonowanie parafii.

Podatnik negował zeznania proboszcza. Twierdził też, że spełnił wszystkie ustawowe warunki odliczenia, a brak sprawozdania, o które się wielokrotnie upominał, stanowi zaniechanie osoby trzeciej (tu: proboszcza), na którą on sam nie ma żadnego wpływu. Nie może więc ponosić odpowiedzialności za zaniechanie proboszcza – argumentował.

Trzy warunki

Przegrał jednak w sądach obu instancji. WSA we Wrocławiu (sygn. akt I SA/Wr 424/20) podkreślił, że są trzy warunki odliczenia darowizny od dochodu (podstawy opodatkowania):

  • przekazanie określonych środków tytułem darowizny na kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą,
  • otrzymanie przez darczyńcę pokwitowania odbioru kwoty darowizny przez kościelną osobę prawną i
  • przedstawienie – w ciągu dwóch lat od dnia przekazania darowizny – sprawozdania sporządzonego przez kościelną osobę prawną o przeznaczeniu tej darowizny na kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą.

Sąd zgodził się z organami podatkowymi, że w tej sprawie nie zostały spełnione dwa warunki. Podatnik nie przekazał opisanej w przelewie kwoty na ustawowe cele (zwłaszcza że 90 proc. wróciło do niego) i nie przedstawiono mu sprawozdania z przeznaczenia darowanych sum.

Podczas rozprawy przed NSA pełnomocnik skarżącego przekonywał, że zeznania proboszcza były niespójne i sprzeczne. Ponadto, jak zauważył, nie ma instytucji prawnej, która pomogłaby wymusić na obdarowanym przekazania sprawozdania. Raz jeszcze powtórzył, że podatnik nie miał żadnego wpływu na postępowanie proboszcza.

Nie zgodził się również z oceną, jakoby parafia była nieistotna dla darującego, nawet jeśli była oddalona od miejsca zamieszkania.

Z kolei pełnomocnik fiskusa zauważył, że jeśli podatnik miał problem z uzyskaniem sprawozdania, to mógł skontaktować się z innymi osobami w hierarchii kościelnej, również z biskupem. A tego nie zrobił.

Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną mężczyzny. Mimo że przelew na 240 tys. zł był bezsporny, to − jak uzasadnił wyrok sędzia Krzysztof Kandut – nie ma też wątpliwości, że podatnik nie otrzymał sprawozdania z wydatkowania tej kwoty. Wobec tego odliczenie nie może być zastosowane.

Sędzia Kandut podkreślił, że kluczowym warunkiem odliczenia darowizny na kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą jest sprawozdanie z wydatkowania tej kwoty na wskazane ustawowe cele. ©℗

orzecznictwo