Opłaty miejscowa i uzdrowiskowa wzrosną od nowego roku o 2,7 proc. – tak wynika z obwieszczenia ministra finansów (patrz: infografika). Resort tłumaczy, że o tyle zwiększył się wskaźnik cen towarów i usług w I półroczu 2024 r., co daje powód do podwyżki.
Z sondy przeprowadzonej przez DGP w samorządach wynika, że większość z nich ma właśnie taki plan. Jak tłumaczą, to sposób na zwiększenie wpływów do ich lokalnych budżetów nadszarpniętych w ostatnich latach przy jednocześnie rosnących potrzebach. Dziś gminy charakteryzujące się korzystnymi właściwościami klimatycznymi mogą pobierać od turystów 3,22 zł opłaty miejscowej za każdy dzień, te o statusie obszaru ochrony uzdrowiskowej 4,54 zł, a gminy uzdrowiskowe opłatę uzdrowiskową na poziomie 6,21 zł.
Gminne plany
– Wiele zależy nie tylko od obwieszczenia resortu finansów, lecz także ostatecznego kształtu projektu ustawy o dochodach JST, która ma zmniejszyć wpływ zmian podatkowych z ostatnich lat, a co za tym idzie, poprawić finanse gmin. Jeśli tak się stanie, nie wykluczamy, że w naszym przypadku opłata uzdrowiskowa zostanie podniesiona, ale o mniej, niż wynika ze wskaźnika cen. Zadecydujemy jednak o tym w grudniu, kiedy będą już znane wszystkie fakty – mówi dr Jan Golba, burmistrz miasta i gminy Muszyna. I dodaje, że dziś gmina pobiera opłatę uzdrowiskową w maksymalnej wysokości, czyli 6,20 zł. To przekłada się na roczne wpływy na poziomie 1,3 mln zł.
– Nasze wydatki na utrzymanie infrastruktury uzdrowiskowej, w tym parków sensorycznych, tematycznych, ogrodów, wynoszą co roku ok. 2,5 mln zł. Różnicę dokładamy z włas
nego budżetu, do którego nie wpływają pieniądze za atrakcje uzdrowiskowe, bo wstęp do nich jest darmowy. Dlatego co rok musimy zwiększać opłatę, zwłaszcza że chcemy utrzymać atrakcyjność miejsca – podkreśla Jan Golba.
Z kolei Sopot już zapowiada, że w przyszłym roku podniesie opłatę do maksymalnego dopuszczalnego poziomu. Ostatnia podwyżka była w bieżącym roku – o 1 zł.
– Te decyzje są podyktowane dbałością o podnoszenie jakości uzdrowiska. Inwestujemy w rozwój oferty leczniczej i rehabilitacyjnej, aby sprostać oczekiwaniom nawet najbardziej wymagających gości. Stale podnosimy standard usług świadczonych w sektorach zdrowia i wellness – tłumaczy Izabela Heidrich, dyrektor Biura Prezydenta Miasta Sopot.
Cele inwestycyjne
Ale nie tylko gminy uzdrowiskowe planują podwyżki. Dziś, kiedy trwa ustalanie budżetów na przyszły rok, również te mające prawo do poboru opłaty miejscowej myślą o tym, jak zwiększyć swoje dochody. Szczególnie że mają cele inwestycyjne, a koszty rosną bardziej niż dochody.
– Planujemy przedstawić radzie miasta projekt uchwały, który będzie określał wysokość stawki opłaty miejscowej na poziomie stawki maksymalnej ustalanej przez ministra finansów – informuje Paulina Chełmińska z biura prezydenta Miasta Gdańsk. Dodaje, że ostatnia podwyżka opłaty miała miejsce przy ustalaniu stawki na 2024 r. i wyniosła 3,22 zł, czyli o 42 gr więcej niż w 2023 r. Paulina Chełmińska uważa, że ponowne jej podniesienie do poziomu maksymalnego nie będzie stanowiło zbytniego obciążenia dla osób odwiedzających miasto w celach turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych. Nad podwyżką zastanawia się też Wisła, gdzie dziś opłata miejscowa wynosi 3 zł za dzień. Miasto przyznaje, że w tym roku ma z jej tytułu 1,2 mln zł, czyli niespełna 47 proc. z zaplanowanych wpływów z tej opłaty na ten rok na poziomie 2,6 mln zł. W I półroczu 2023 r. wpływy wyniosły ponad 1,01 mln zł.
– To pozwala na pokrycie tylko części pośrednich i bezpośrednich kosztów oraz potrzeb miasta – zaznacza Łukasz Małysz z urzędu miasta Wisła.
Szklarska Poręba wpływy z opłaty miejscowej po lipcu notuje na poziomie 40 proc. planowanej na ten rok kwoty, czyli 5,5 mln zł.
– Niepodnoszenie stawki spowoduje pozostawienie dochodu na tym samym poziomie, co przyniosłoby negatywne konsekwencje dla gminy. Szczególnie że to ważna część budżetu. Dochody z niej są przeznaczane zarówno na działalność bieżącą, jak i na inwestycje – mówi Oliwia Mitura, skarbnik miasta z UM w Szklarskiej Porębie, podkreślając, że miasto planuje już zwiększyć opłatę do maksymalnej kwoty, jak co roku zresztą.
Podwyżki a ruch turystyczny
Puck również chce zwiększyć opłatę o wskaźnik waloryzacji. I dodaje, że już od lat stara się mieć opłatę miejscową na maksymalnym możliwym poziomie. Ale nie zawsze to się udaje. Dziś to 3,20 zł wobec możliwych 3,22 zł.
– Wszystko jednak zależy od rady miasta. Hamulcem jest opór społeczny przed podwyżkami podatków i opłat – mówi Żaneta Zocholla z Urzędu Miasta Puck.
Wiele gmin ma obawy, że wzrost opłat przełoży się negatywnie na liczbę turystów. I mowa tu nie tylko o miejscowościach, które mają mało atrakcji do zaoferowania, lecz także o dużych kurortach uzdrowiskowych. Przykładem jest Rabka-Zdrój, która nie tylko nie decyduje się na stosowanie maksymalnego poziomu opłaty uzdrowiskowej i miejscowej, które wynoszą odpowiednio 4,5 zł i 2,5 zł za dzień, lecz także nie zamierza podnosić stawek od Nowego Roku.
– Do Rabki-Zdroju przyjeżdża wielu kuracjuszy w starszym wieku, dla których opłaty są dużym obciążeniem. Po zapaści turystycznej związanej z pandemią wciąż zachęcamy turystów do przyjazdu do naszego uzdrowiska – tłumaczy Agnieszka Gacek, zastępca naczelnika wydziału finansowo-budżetowego w Rabce-Zdroju.
Wiele gmin ma więc obawy o odpływ turystów, szczególnie że coraz częściej za granicą można wypocząć taniej niż w Polsce.
Ciągle w związku z tym waha się też Władysławowo, gdzie ostatni raz podwyżka opłaty miejscowej nastąpiła na rok 2024 – z 2,70 zł do 3,00 zł. Choć miasto jednak przyznaje, że podwyżka do tego maksymalnego poziomu dałaby możliwość ustalenia stawki urealnionej w stosunku do przyszłego planowego poziomu ekonomicznego w Polsce.
– Hamulcem są jednak też wysokie koszty wypoczynku. Inkasenci spotykają się z niechęcią turystów, którzy, płacąc za pobyt, są proszeni również o zapłatę opłaty miejscowej – dodaje przedstawiciel miasta. Wylicza, że w tym roku wpływy z opłaty miejscowej to 537 343 tys. zł, czyli podobnie co w zeszłym roku. Za cały 2023 r. wyniosły one jednak ostatecznie 4,5 mln zł.
Wciąż za mało
Zdaniem gmin opłaty ustalane przez resort finansów mimo wszystko są ciągle zbyt niskie, jeśli wziąć pod uwagę ceny np. noclegów. Nie dają wpływów na takim poziomie, który pozwalałby na pokrycie niezbędnych wydatków związanych z utrzymaniem infrastruktury uzdrowiskowej czy ze zwiększonym ruchem turystycznym, jak chociażby koszty utrzymania porządku publicznego, czystości, estetyki, infrastruktury turystycznej i walorów miejscowości oraz poszerzania oferty dla odwiedzających. A, jak zauważają włodarze, infrastruktura publiczna – jak drogi, wodociągi czy kanalizacja – jest eksploatowana w większym stopniu, niż wynikałoby z liczby stałych mieszkańców. Gminy nie kryją więc w rozmowach, że chciałyby móc stosować większą podwyżkę.
– Niski poziom wysokości stawki maksymalnej jest hamulcem do podnoszenia opłaty miejscowej – przyznaje Paulina Chełmińska, dodając, że w I półroczu Gdańsk pozyskał z opłaty 2 mln zł, a w całym 2023 r. – 4,14 mln zł.©℗