Znalezienie się na liście ostrzeżeń publicznych KNF może skutkować nie tylko utratą reputacji, lecz także zamknięciem przez bank firmowego rachunku. Przedsiębiorcy w takiej sytuacji są więc zmuszeni do zlikwidowania działalności, nawet jeśli po latach prokuratura albo sąd oczyszczą ich z zarzutów.

Lista ostrzeżeń publicznych (LOP) Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) to narzędzie służące do ostrzegania klientów, kontrahentów. W założeniach ma ona chronić obywateli przed tymi, którzy mogą narazić ich na poważne straty finansowe. W idealnym modelu przewidzianym przez ustawę o nadzorze nad rynkiem finansowym (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 135) na listę powinni trafiać tylko ci, którzy najprawdopodobniej popełnili przestępstwo. KNF przed zawiadomieniem prokuratury, wraz z którym następuje automatyczny wpis na listę, może przeprowadzić tzw. postępowanie wyjaśniające.

Problem leży w tym, że firmy prześwietlane przez KNF w ramach tego postępowania nie są formalnie jego stronami. Nie przysługuje im więc prawo do kwestionowania poczynionych przez urzędników ustaleń. Dodatkowo sam wpis na LOP jest czynnością materialno-techniczną, a nie decyzją administracyjną. Oznacza to, że nie przysługuje od niego jakiekolwiek odwołanie.

Przeciągające się postępowania

Skutki wpisu na LOP są wyjątkowo dotkliwe. Przedsiębiorca spotyka się z ostracyzmem społecznym, traci klientów i kontrahentów, a bank może wypowiedzieć umowę rachunku firmowego, bez którego prowadzenie działalności gospodarczej jest praktycznie niemożliwe. Tymczasem bywa, że prokuratura albo sąd po kilku latach decydują o umorzeniu postępowania. W innych przypadkach od zawiadomienia prokuratury przez KNF do decyzji o odmowie wszczęcia postępowania potrafi minąć nawet kilkanaście miesięcy. Dla przedsiębiorcy to za późno, jeśli w oczekiwaniu na korzystne dla siebie rozstrzygnięcie był zmuszony do zamknięcia działalności.

Przykładem osoby, dla której wpis na LOP oznaczał konieczność zamknięcia działalności, jest czytelnik DGP. W 2018 r. został on wpisany na LOP w związku z pośredniczeniem w obrocie obligacjami GetBacku i prowadzeniem działalności maklerskiej bez wymaganego zezwolenia KNF. Pomimo upływu niemal sześciu lat do dziś nie postawiono mu zarzutów w ramach postępowania prokuratorskiego. Natomiast jego nazwisko wciąż figuruje na LOP, mimo że od 2019 r. nie prowadzi on już działalności gospodarczej. Co ciekawe, w lipcu 2023 r. sąd gospodarczy w sprawie o zwrot niesłusznie pobranych prowizji, wytoczonej naszemu czytelnikowi przez GetBack na podstawie wpisu KNF na listę ostrzeżeń, stwierdził, że ten przedsiębiorca nie wykonywał czynności maklerskich, ale jedynie doprowadzał do nawiązania kontaktu między swoimi klientami a GetBackiem, a tym samym uznał go za niewinnego.

Niemniej, z uwagi na brak jakichkolwiek rozstrzygnięć prokuratury w postępowaniu toczącym się z zawiadomienia KNF nasz czytelnik nie ma podstaw, by ubiegać się o wykreślenie z LOP, nawet jeśli w innym postępowaniu sąd przyznał mu rację. Figurowanie na liście ostrzeżeń poza konsekwencjami dla prowadzonego biznesu oraz wypowiedzeniem przez bank firmowego rachunku, a także utratą możliwości zaciągania kredytów i zawierania umów leasingu, skazuje go również na ostracyzm przy poszukiwaniu pracy np. w sektorze finansowym.

Przykładem tego, że KNF nie zawsze ma rację, a sądy po latach umarzają postępowania i obalają wysunięte przez KNF zarzuty, jest postanowienie z 27 lutego 2024 r. (sygn. akt VIII K/23). Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał w nim, że spółka i jej przedstawiciele oskarżani o prowadzenie działalności maklerskiej bez wymaganego zezwolenia KNF nie popełnili przestępstwa. Podobnie jak w przypadku naszego czytelnika również tu działalność spółki i jej pracowników polegała nie na oferowaniu sprzedaży, ale jedynie na przekazywaniu informacji reklamowych o obligacjach, których zakup był oferowany przez zupełnie inny podmiot.

– Organy wymiaru sprawiedliwości nie zawsze przychylają się do stanowiska KNF. Często dochodzi do wydania korzystnego dla przedsiębiorcy rozstrzygnięcia. Sama miałam do czynienia z takimi przypadkami – mówi dr Aleksandra Ossowska, wspólnik zarządzający w kancelarii FinLegalTech.

Widowiskowe wpisy

Aleksandra Ossowska procedurę wpisywania na LOP ocenia jako pod wieloma względami wadliwą i niesprzyjającą przedsiębiorcom. Nasza rozmówczyni zwraca uwagę na to, że zazwyczaj KNF w bardzo widoczny dla opinii publicznej sposób informuje o wpisaniu danego podmiotu na listę ostrzeżeń. Komunikat pojawia się na stronie internetowej KNF i w prowadzonych przez nią mediach społecznościowych. Bardzo często te treści są następnie powielane przez prasę i portale internetowe.

Wykreślenie przedsiębiorcy z LOP nie jest już tak zauważalne. Na liście ostrzeżeń KNF wciąż figuruje wiele spółek i przedsiębiorców, wobec których prokuratura bądź sąd umorzyły postępowania. Przykładowo firma FACTOR z Radomska została wpisana na LOP w 2016 r., a dopiero w 2021 r. sąd zatwierdził postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa. Niemniej wpis nie zniknął, bo KNF nie ma obowiązku automatycznego usunięcia z listy podmiotu, wobec którego prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania albo umorzyła śledztwo. Takiego obowiązku nie ma nawet w przypadku uniewinniającego rozstrzygnięcia sądu. O usunięcie z LOP trzeba osobiście zawnioskować do KNF.

Okazuje się jednak, że także tu mnożą się trudności. Często podmiot, wobec którego na skutek zawiadomienia KNF toczą się w prokuraturze czynności zmierzające do wszczęcia postępowania, nie jest formalnie jego stroną. Zatem nie są mu dostarczane decyzje podjęte w sprawie, w tym także postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania. Może więc dojść do sytuacji, w której przedsiębiorca o tym, że powinien zniknąć z listy ostrzeżeń, dowie się dopiero po pewnym czasie.

– Według mnie należałoby rozważyć przyjęcie modelu podobnego do tego, który funkcjonuje w sytuacji wpisywania przez prezesa UOKiK na listę ostrzeżeń konsumenckich. W tym przypadku wpis jest dokonywany po wydaniu decyzji administracyjnej, od której przysługuje odwołanie – dodaje dr Aleksandra Ossowska.

Dotkliwe sankcje

Jedno z najbardziej dotkliwych następstw wpisu na LOP to wypowiedzenie przez bank umowy rachunku bankowego, bez którego prowadzenie działalności gospodarczej jest w praktyce niemożliwe.

– Większość banków ma zapisaną w swoich regulaminach konieczność lub możliwość wypowiedzenia umowy prowadzenia rachunku przedsiębiorstwu wpisanemu na listę ostrzeżeń, do czego niejednokrotnie dochodzi bez uwzględnienia proporcjonalności takiego działania, do czego banki są zobowiązane wytycznymi KNF lub GIIF. Bez konta w banku prowadzenie działalności gospodarczej jest praktycznie niemożliwe. Zatem wpis, mimo tego, że formalnie nie jest sankcją, przynosi często znacznie gorsze skutki niż nawet skazujący wyrok karny – wyjaśnia Rafał Wojciechowski, adwokat, szef działu Prawa Rynku Kapitałowego w kancelarii FilipiakBabicz.

Nasz rozmówca dodaje, że z wpisem na LOP mogą wiązać się również kontrole rozmaitych urzędów państwowych, w tym kontrole skarbowe, co w praktyce może powodować dalsze trudności związane z koniecznością uczestnictwa w wielu postępowaniach administracyjnych, karnych lub kontrolnych w jednym czasie.

KNF na pytanie DGP o to, czy dostrzega konieczność wprowadzenia zmian w procedurze wpisywania na LOP, odpowiedziała, że nie widzi takiej potrzeby. W przesłanej nam odpowiedzi czytamy, że w związku z ustawowym połączeniem zawiadomienia prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa z wpisem na LOP „w zakresie wpisów na listę ostrzeżeń publicznych KNF, Komisja nie dysponuje żadną swobodą i jest ściśle związana przepisami ustawy. Wpis taki jest obligatoryjny i Komisja nie ma żadnego uznania administracyjnego w tym zakresie”.

Rzecznik KNF zauważa również, że w większości przypadków wpisani na LOP nie kwestionują faktycznych ustaleń urzędników, ale jedynie dokonaną przez nich ocenę prawną. „Należy mieć także na uwadze, że w części przypadków mamy do czynienia z działaniami stricte o charakterze oszukańczym, zmierzającym z góry do sprzeniewierzenia środków powierzonych przez klientów. Stąd też wynika prewencyjny charakter listy ostrzeżeń publicznych KNF, aby ograniczyć krąg potencjalnych poszkodowanych” – dodaje rzecznik. ©℗

opinia

Procedura wpisywania na listę ostrzeżeń budzi wątpliwości konstytucyjne

ikona lupy />
Dr hab. Grzegorz Kuca profesor w Katedrze Prawa Ustrojowego Porównawczego oraz zastępca kierownika Centrum Interdyscyplinarnych Studiów Konstytucyjnych WPiA UJ / Materiały prasowe

Umieszczenie podmiotu na liście ostrzeżeń stanowi czynność materialno-techniczną, a przez to nie przybiera formy decyzji administracyjnej. Tym samym podmiot, którego nazwę lub inne oznaczenie ujęto na tej liście, nie może skorzystać z żadnej procedury odwoławczej, która służyłaby weryfikacji poprawności czynności podejmowanej przez komisję. To może istotnie ograniczać konstytucyjną zasadę wolności działalności gospodarczej (art. 20 konstytucji). Procedura wywołuje ponadto wątpliwości w świetle art. 77 ust. 2 konstytucji: „ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw”. Przepis ten stanowi bowiem jedną z gwarancji konstytucyjnego prawa do sądu (art. 45 ust. 1 konstytucji). Ustawodawca powinien zatem kierować się kryterium racjonalności i proporcjonalności, tak by komisja z jednej strony należycie zapewniała bezpieczeństwo, stabilność i przejrzystość sektora finansowego, a z drugiej – nie przyczyniała się do ograniczenia swobody działalności gospodarczej przez podmioty umieszczone na liście ostrzeżeń publicznych (art. 20 konstytucji).