Przedawnienie zobowiązania cywilnego nie jest analogiczne do umorzenia długu. Wskutek przedawnienia dłużnik nie osiąga podatkowego przychodu, więc nie płaci z tego tytułu podatku – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

Chodziło o podatniczkę, która w 2010 r. zaciągnęła kredyt, ale po roku przestała go spłacać. Bank doprowadził do egzekucji komorniczej (komornik odzyskał część kredytu), ale w 2014 r. sprzedał swoją wierzytelność. Dopiero w 2016 r. wniósł o umorzenie postępowania egzekucyjnego, mimo że od dwóch lat już nie był wierzycielem.

Natomiast nabywca długu czekał ze złożeniem pozwu przeciwko podatniczce do 2018 r. Zaraz potem go cofnął, wskutek czego sąd umorzył postępowanie. Nabywca wierzytelności nie wszczynał nowego procesu, ale też nigdy nie zrzekł się roszczenia.

Zaskakujący PIT-11

W 2020 r. dłużniczka otrzymała od niego informację na druku PIT-11, że część długu uległa przedawnieniu i że w związku z tym osiągnęła ona opodatkowany przychód.

Nie była pewna, czy wierzyciel postąpił prawidłowo. Spytała więc dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej, czy musi skorygować zeznanie PIT za 2019 r., by uwzględnić w nim przychód z przedawnionego roszczenia, i czy musi zapłacić z tego tytułu podatek.

Sama była zdania, że nie musi niczego korygować ani płacić podatku, bo – jak tłumaczyła – przedawnienie zobowiązania nie oznacza dla niej trwałego przysporzenia majątkowego.

Przedawnienie jak umorzenie

Dyrektor KIS stwierdził inaczej. Uznał, że wskutek niewykonania przedawnionego zobowiązania podatniczka osiągnęła korzyść, bo została zwolniona ze spłaty świadczenia. Jej sytuacja została więc zrównana z umorzeniem długu, zatem w momencie przedawnienia roszczeń podatniczka uzyskała przychód i musi zapłacić podatek – stwierdził fiskus.

Brak korzyści majątkowej

Interpretację tę uchylił WSA w Szczecinie (sygn. akt I SA/Sz 245/21). Przypomniał, że zobowiązania cywilnoprawne (inaczej niż podatkowe) nie wygasają na skutek przedawnienia, więc fiskus nie może twierdzić, iż samo przedawnienie rodzi dla dłużnika wymierną korzyść. Podkreślił, że zobowiązanie cywilne nadal istnieje (mimo przedawnienia) i dłużniczka powinna je wykonać, a różnica jest tylko taka, że wierzyciel nie może go już przymusowo dochodzić.

Wskutek przedawnienia podatniczka nie uzyskała żadnej realnej i definitywnej korzyści majątkowej – orzekł WSA. Dodał, że inaczej byłoby w sytuacji, gdyby bank umorzył dług; wtedy powstałby przychód podlegający opodatkowaniu.

Wyrok ten utrzymał w mocy NSA. Potwierdził, że przedawnienie długu przekształca jedynie charakter zobowiązania – staje się ono zobowiązaniem naturalnym, które dłużnik z własnej woli może wykonać, ale wierzyciel nie ma instrumentów, by je przymusowo wyegzekwować. Innymi słowy, dług istnieje, lecz wolą i działaniami wierzyciela nie można jego oddania skutecznie przeprowadzić – wyjaśnił NSA.

Zgodził się z sądem I instancji, że nie jest to sytuacja równoważna z umorzeniem długu. Przy umorzeniu wszystkie środki przymusu ma wierzyciel, natomiast przy przedawnieniu dłużnik może się uchylić od zaspokojenia wierzyciela.

– Przy przedawnieniu samo zobowiązanie cywilne trwa, natomiast wierzyciel nie korzysta już z ochrony aparatu państwowego przy dochodzeniu roszczenia – tłumaczył sędzia Jerzy Płusa.

Według NSA podatniczka, dysponując równowartością przedawnionego świadczenia, nie otrzymuje od banku czy innego wierzyciela korzyści majątkowej.

– Nie jest to przysporzenie trwałe i definitywne, więc w sensie podatkowym podatniczka nie osiągnęła przychodu – podsumował sędzia Płusa. ©℗

orzecznictwo