Klauzula obejścia prawa, która ma przeciwdziałać unikaniu opodatkowania, to dotychczas jedyny sensowny konkret, jeśli chodzi o działania rządu Beaty Szydło mające na celu zapanowanie nad luką podatkową; nie da się jednak wyliczyć, ile budżet na niej zyska - mówi PAP Radosław Piekarz.

Premier Beata Szydło, przedstawiając 11 maja w Sejmie raport o rządach PO-PSL, mówiła, że według szacunków jej gabinetu, Polacy przez rządy Platformy Obywatelskiej i PSL stracili ok. 340 mld zł. "To mogło być osiem lat obowiązywania programu 500 plus, 5 tys. nowo wybudowanych przedszkoli, 250 nowych szpitali i 1500 km autostrad. Szans i możliwości, które odebraliście Polakom, policzyć się nie da. Jeszcze raz przypomnę - 340 mld zł. (...) Nie ma tego i nie było za waszych rządów, bo te pieniądze po prostu zostały zmarnowane" - powiedziała.

"Trudno powiedzieć, skąd się wzięło aż 340 mld zł, które miała stracić Polska w latach 2007-2015, o czym mówili ministrowie, prezentując tzw. audyt z rządów PO. Natomiast rzeczywiście problem jest w takim sensie, że w Polsce każdego roku luka podatkowa, jeśli chodzi o VAT to 30-40 mld złotych, i ok. 10 mld na podatku dochodowym, czyli mamy ok. 50 mld luki podatkowej rocznie. Tyle, że jeśli obecny rząd nie znajdzie sposobu, by lukę istotnie zmniejszyć, za 4 albo 8 lat będzie można postawić mu ten sam zarzut, że za ich rządów Polska straciła setki miliardów złotych. A zadanie jest niezwykle trudne" - powiedział Radosław Piekarz, ekspert podatkowy z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

"Z dotychczasowych działań rządu Beaty Szydło mających na celu zapanowanie nad luką podatkową, widzę na razie tylko jeden sensowny konkret. Chodzi o tzw. klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania. Odstraszy przynajmniej część osób od robienia bardzo agresywnych struktur optymalizujących podatki. Nie da się wyliczyć, o ile dzięki tej klauzuli zmniejszy się luka w przychodach budżetu z podatku dochodowego, bo klauzula to ma być prewencja. Ta klauzula zatrzyma przynajmniej część pomysłów na optymalizację" - wskazał.

Piekarz zauważył, że pojawiają się i będą się pojawiać głosy krytyczne, że to będzie "bat na przedsiębiorców", że te przepisy stworzą pole do uznaniowości urzędników. "Ale to nieprawda, tak nie będzie. Te zapisy będą działały tak, że jeżeli organy podatkowe stwierdzą u jakiegoś podatnika, na przykład w jakiejś firmie, istnienie tzw. sztucznej struktury podatkowej zmierzającej tylko do uniknięcia zapłacenia podatku, która przynosi korzyść 100 tysięcy złotych, to postępowanie przejmuje formalnie minister finansów. Nie zwykły urzędnik, tylko ludzie podlegający bezpośrednio ministrowi finansów, wykształceni w tym celu, znający się na biznesie. Poza tym, skoro odpowiedzialność za zastosowanie klauzuli ponosić będzie minister finansów, to będzie to odpowiedzialność personalna i polityczna. Nie ma więc zagrożenia takimi sytuacjami, jakie zdarzały się w przeszłości, że podatnik został skrzywdzony decyzją urzędniczą na niskim szczeblu i nawet nie wiadomo, kto za nią odpowiada" - stwierdził Radosław Piekarz.

Jak mówił ekspert, klauzula zadziała w taki sposób, że jeżeli zostanie stwierdzona nielegalna optymalizacja podatkowa, to nie będzie wywoływała skutków podatkowych takich, jakie zostały założone przez nieuczciwego podatnika. "Na przykład (...) nie będzie mógł "ukosztowić znaku towarowego (to popularna metoda nielegalnej optymalizacji podatkowej)" - wymienił.

Sejm 13 maja przyjął zmiany w Ordynacji podatkowej wprowadzające klauzulę. Dotyczy ona podatku dochodowego; w sprawie VAT rząd zapowiada oddzielne rozwiązania prawne. Klauzula ma uniemożliwiać dokonywanie czynności bez uzasadnienia innego niż chęć uniknięcia zapłacenia należnego podatku dochodowego. Senat nie zaproponował do noweli poprawek, ustawa trafiła więc do podpisu prezydenta.