Nie mamy w redakcji DGP wątpliwości, że reakcja Ministerstwa Finansów na problem estońskich spółek jest skutkiem urzędniczych przemyśleń po naszym artykule „Tysiące podatników mogły tylko pozornie przejść na estoński CIT” (DGP nr 195/2023).
Nie da się jeździć po kraju i przekonywać o sukcesie estońskiego CIT, a w tym samym czasie podtrzymywać wykładnię, która podważa wybór tej formy opodatkowania przez setki, a może i tysiące firm.
Niewiele ponad miesiąc temu dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej bronił przez sądem interpretacji niekorzystnej dla spółek. Robił to z pełnym przekonaniem, że sąd powinien ją podtrzymać. I warszawski sąd faktycznie tak zrobił (sygn. akt III SA/Wa 1335/23).
Od dnia, w którym dyrektor KIS wydał swoją feralną interpretację, do dnia wyrokowania przez WSA upłynęło prawie sześć miesięcy! Wystarczająco dużo czasu, by wycofać się z nieprzemyślanego stanowiska i oszczędzić sędziom czasu, a spółce także nerwów.
Ministerstwo Finansów bagatelizuje problem, twierdząc, że takie wyroki zapadły tylko dwa. Pytanie zatem: którego stanowiska będzie teraz bronił dyrektor KIS, gdy przyjdzie do wyrokowania przez Naczelny Sąd Administracyjny? Czy tego, które od początku reprezentował, a które podzielił WSA? Czy tego, które wynika z odpowiedzi MF na nasze redakcyjne pytanie? O to również spytaliśmy ministerstwo (na odpowiedź czekamy).
Zdaniem jednego z cytowanych przez nas ekspertów (patrz: s. b2), jeżeli interpretacje dyrektora KIS zostaną zmienione przez szefa Krajowej Administracji Skarbowej (a na to się zanosi wedle zapowiedzi MF), to spółki mogą „komfortowo” wycofać skargi kasacyjne z NSA (jeśli je złożyły). Nie zgadzam się z tym. Jeżeli wycofają skargi kasacyjne (albo ich nie złożą), to wydane w ich sprawach wyroki WSA uprawomocnią się.
Kto zagwarantuje, że po dwóch, trzech latach nie dojdzie do kolejnej wolty fiskusa i że skarbówka nie będzie jednak kierowała się tym, co potwierdził WSA w prawomocnych orzeczeniach?
Jeżeli zarząd firmy wycofa w tej chwili skargi kasacyjne z NSA (albo ich nie złoży), narazi się na działanie na szkodę spółki. Wyjdzie na to, że zamiast walczyć o wygraną do końca, dał się zwieść urokom zmiany interpretacji.
Interpretacja, choćby nawet zmieniona, nie ma większej mocy prawnej niż prawomocny wyrok. Z art. 153 ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1634 ze zm.) wynika jasno: „Ocena prawna i wskazania co do dalszego postępowania wyrażone w orzeczeniu sądu wiążą w sprawie organy, których działanie (…) było przedmiotem zaskarżenia, a także sądy, chyba że przepisy prawa uległy zmianie”.
Słowem, musiałyby się zmienić przepisy, nie interpretacja.
Oczywiście nie mamy stuprocentowej pewności co do stanowiska NSA w tej kwestii. Zawsze istnieje ryzyko, choćby niewielkie, że sąd kasacyjny zgodzi się z sądem I instancji. To jeszcze bardziej skomplikuje sprawę, również samemu ministerstwu. ©℗