Nawet korzystna interpretacja nie daje możliwości domagania się od Skarbu Państwa odszkodowania, jeżeli podatnik nie zrobił nic, by dostać zwrot nadpłaty.
To sedno wyroku Sądu Najwyższego w sprawie przedsiębiorcy, który domagał się ponad 147 tys. zł odszkodowania z tytułu niezwróconej nadpłaty w PIT.
Początek sprawy miał miejsce w październiku 2007 r., kiedy to dyrektor izby skarbowej wydał interpretację indywidualną, korzystną dla przedsiębiorcy. Dotyczyła ona możliwości zaliczenia określonych wydatków do kosztów uzyskania przychodu.
Następnie, od marca 2008 r. aż do maja 2011 r. w firmie przedsiębiorcy była prowadzona kontrola. W zakresie podatku dochodowego już w kwietniu 2009 r. urząd ją prowadzący wydał cząstkowe wyniki za lata 2006–2007. Potwierdzono w nich wcześniejszą interpretację dotyczącą rozliczeń w PIT. Nie zakończono jednak kontroli w zakresie VAT. Trwała ona nadal, aż do maja 2011 r. W kwietniu 2013 r. przedsiębiorca złożył w urzędzie skarbowym korektę zeznania PIT za rok 2006 r. i wniosek o stwierdzenie nadpłaty w tym podatku. Było to już prawie 6 lat od powstania nadpłaty i z tego powodu – stwierdzając przedawnienie – naczelnik urzędu odmówił wszczęcia postępowania w sprawie zwrotu nadpłaty.
W tej sytuacji przedsiębiorca pozwał do sądu urząd kontroli skarbowej o odszkodowanie na podstawie art. 417 par. 1 kodeksu cywilnego. Twierdził, że opieszałość urzędu i zbyt długie postępowanie kontrolne pozbawiło go możliwości uzyskania zwrotu. Sądy wszystkich instancji nie podzieliły jego zdania. Oddaliły w całości pozew, apelację, a na końcu także skargę kasacyjną.
Sąd Najwyższy potwierdził ustalenia sądów niższych instancji, że przedsiębiorca nie wykazał w należyty sposób uszczerbku majątkowego, który uzasadniałby roszczenie o odszkodowanie. Skoro już w 2009 r. zostały wydane wstępne wyniki kontroli w zakresie PIT, to już wtedy mógł podjąć czynności zmierzające do odzyskania ewentualnej nadpłaty. Nie zrobił tego jednak, a nie miał też żadnej decyzji podatkowej w tej kwestii.
– Sama interpretacja nie jest podstawą do domagania się ewentualnego zwrotu nadpłaty, nie jest bowiem decyzją o wymiarze podatku – tłumaczyła sędzia Iwona Koper. Wyjaśniła, że brak tej decyzji uniemożliwia wykazanie zobowiązania podatkowego, a nie może być tak, że ustalenie odszkodowania opiera się wyłącznie na twierdzeniach powoda, niepopartych prawomocną decyzją organu, której w tym wypadku i tak nie było. Przedsiębiorca nie udowodnił więc opieszałości organów, a zatem nie mógł żądać odszkodowania – uznał SN.
ORZECZNICTWO
Wyrok SN z 17 marca 2016 r., sygn. akt V CSK 413/15. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia