Skiba zapowiedział, że raczej nie będzie odrębnej stawki podatku za handel w sobotę, ale niedzielna jest możliwa.
Odniósł się także do kwestii ewentualnych dodatkowych zwolnień sektorowych np. dla branży paliwowej, czy samochodowej: "Na pewno zwolnione będą leki refundowane, ale jeśli chodzi o pozostałe dziedziny, gdy otworzy się przestrzeń do zwolnień, w końcu okaże się, że nikt nie płaci podatków. Dlatego z dużą ostrożnością podchodzimy do zwolnień".
"Doświadczenia węgierskie są brane pod uwagę, żeby ustawa była zgodna z prawem europejskim. To kwestia pogodzenia ograniczeń wynikających z prawa europejskiego oraz takiej formuły, która będzie dawać dochody podatkowe, a jednocześnie będzie akceptowalna z punktu widzenia różnych typów firm aktywnych na rynku" - poinformował PAP wiceminister finansów.
"Chodzi o to, by zachowana została proporcjonalność, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z firmami małymi, średnimi i dużymi. Małe są zwolnione, a kluczowy dziś spór jest między firmami średnimi a dużymi" - dodał.
Pytany, czy prawdą jest, że ministerstwo skłania się ku jednej stawce tej daniny, Skiba odpowiedział, że sformułowanie "skłania się" może oznaczać jakieś preferencje.
"Ale to nie jest tak, bo cały czas rozważana jest jakaś forma dwóch stawek" - wyjaśnił. Zaznaczył, że oddzielna stawka sobotnia jest mało prawdopodobna, ale niedzielna jest możliwa.
Pytany, czy ministerstwo zamierza podnieść kwotę wolną od podatku od handlu, odparł, że na pewno nie będzie ona niższa.
Minister finansów Paweł Szałamacha na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego 18 lutego br. zapowiedział, że nowa wersja projektu dotyczącego podatku od marketów będzie gotowa za 7-10 dni. Do dziś nie ujrzała ona jednak światła dziennego.
Szałamacha informował członków RDS, że wersja projektu ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej z 2 lutego jest w trakcie przepracowywania, jest bowiem szereg kwestii, które MF musi brać pod uwagę, np. to, że Komisja Europejska zdecydowanie negatywnie wypowiada się o stawce progresywnej.
Dotychczasowa propozycja Ministerstwa Finansów zakłada, że podatek miał mieć dwie zasadnicze stawki. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł. Stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w tym miesiącu. Inne stawki podatku od sprzedaży miały obowiązywać w soboty, niedziele i święta - 1,3 proc. (dla uzyskujących przychód poniżej 300 mln zł miesięcznie) oraz 1,9 proc. (powyżej tego progu). Obecnie projekt przewiduje kwotę wolną od podatku w wysokości 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln rocznie).
W czasie posiedzenia RDS padło wiele krytycznych głosów pod adresem projektu w jego obecnym kształcie. Zarzucano projektowi, że zatracił on pierwotną ideę "podatku od hipermarketów", czyli zrównania szans na rynku mniejszych sklepów z wielkimi sieciami. Krytykowano m.in, wprowadzenie zróżnicowanych stawek w weekendy, proponowano ochronę tych, którzy tworzą sieci franczyzowe. W dyskusji padły też głosy krytyki, że w projekcie jest tylko 14-dniowe vacatio legis, pojawił się również postulat objęcia wyłączeniem sprzedaży węgla. Zarzucano ponadto, że projekt jest sprzeczny z ideą wspólnego rynku, a Komisja Europejska uzna podatek za niezgody z prawem europejskim, co mogłoby narazić skarb państwa na olbrzymie koszty.