W przypadku banków oraz spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych wartość aktywów wolnych od podatku wynosi 4 mld zł. Dla ubezpieczycieli jest to 2 mld zł, a dla firm pożyczkowych - 200 mln zł.
"Problem polega na tym, że co prawda opodatkowanie bankowych aktywów występuje w wielu krajach Europy, lecz są one dużo mniejsze niż wprowadzany w Polsce podatek bankowy. Na przykład w sąsiednich Niemczech tego rodzaju opodatkowanie jest dziesięć razy mniejsze. Po drugie, rzecz polega na tym, że to nie u nas w Polsce dokonuje się emisja kapitału, lecz na Zachodzie Europy, w USA, w innych krajach świata. Większość udostępnianego w Polsce kredytobiorcom kapitału pochodzi więc z zagranicy i może za granicę powrócić" - powiedział prof. Andrzej Bień z Instytutu Bankowości Szkoły Głównej Handlowej i firmy konsultingowej Aband Consultants Ltd.
"Ten podatek może też tak obciążyć banki, że odbije się to na przychodach budżetu państwa polskiego z innych podatków od sektora finansowego, które zostaną połknięte przez podatek bankowy w tym kształcie" - dodał prof. Bień.
Jak powiedział ekspert, obciążenia bilansu banków i innych instytucji finansowych po wprowadzeniu nowego podatku przejdą też na klientów. "Głównie kredytobiorców, poprzez zwiększenie kosztów kredytów, ale też innych klientów, np. w opłatach za prowadzenie konta czy w zmniejszeniu wynagrodzeń za złożone depozyty" - sprecyzował prof. Bień. "Zresztą, większość banków, w tym były bank obecnego ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego, już od jakiegoś czasu podwyższa różnego rodzaju opłaty obciążające klientów. Z drugiej strony zmniejszane są przychody banków, celem niwelacji kosztów zwiększonego opodatkowania" - kontynuował.
"Jeżeli rząd chciał opodatkować banki, mógł zrobić to inaczej" - uważa Andrzej Bień. "Na przykład wprowadzając dla nich podatek obrotowy lub podwyższają stawkę CIT dla nich. Ale to dodatkowe opodatkowanie musiałoby być jednocześnie porównywalne z tego rodzaju stawkami podatku za granicą, a więc dużo niższe niż to obecnie wprowadzane. Podjęto jednak taką, a nie inną decyzję" - wskazał.
Jego zdaniem wszystkie wielkie korporacje finansowe, posiadające swoje placówki w Polsce, czy to w formie spółek prawa polskiego, czy swoich oddziałów, znajdą prędzej czy później sposoby, by w Polsce podatku bankowego w ogóle nie płacić, wyprowadzając się za granicę.
"Natomiast banki z rdzennie polskim kapitałem mogą stworzyć filie zagraniczne i polskim dużym klientom, szczególnie korporacyjnym, oferować produkty finansowe z Berlina, Zurychu, Londynu lub... Ukrainy. Dla dużych firm międzynarodowych lub polskich nie ma problemu, ale dla średnich i drobnych polskich przedsiębiorców to już poważna bariera w uzyskaniu zasilania kredytowego, zarówno na inwestycje jak i do obrotu gospodarczego. Może to prowadzić do tego, że banki działające dotychczas na polskim rynku i tu płacące podatki, zapłacą je, ale za granicą, a nie u nas" - ostrzegł prof. Bień. "Można się więc spodziewać już w średnim okresie czasu, że dochody z CIT od banków będą mniejsze od tych sprzed wprowadzenia nowego podatku. A na polskim rynku finansowym ogólnie dostępne pozostaną w większości kredyty detaliczne, konsumpcyjne, co w istotny sposób ograniczy finansowanie rozwoju gospodarczego kraju" - przewiduje ekspert.
"Pamiętać należy także, że w większości transakcji kredytowych banki wymagają określonych zabezpieczeń materialnych, które muszą podlegać ubezpieczeniom gospodarczym. W związku z tym podrożenie kosztu uzyskiwania kredytów nastąpi nie tylko stricte z powodu opodatkowania aktywów bankowych, ale także z powodu wprowadzenia podatku od aktywów firm ubezpieczeniowych" - podsumował.