Poświęcamy zbyt dużo czasu na przygotowywanie sprawozdań, szkolimy się w drogich ośrodkach, artykuły biurowe kupujemy za własne pieniądze – to tylko niektóre z ich zażaleń.
Dziennik Gazeta Prawna
List, z którego wyłania się dość smutny obraz polskiego fiskusa, wysłano do Ministerstwa Finansów jeszcze na początku grudnia 2015 r. Resort odpowiedział 18 stycznia br. Podziękował związkowcom za przekazanie informacji o tym, co wpływa na obecny zły stan fiskusa, i zapewnił, że weźmie je pod uwagę przy pracach nad projektem ustawy o utworzeniu Krajowej Administracji Skarbowej.
Tony sprawozdań
Na czele listy zażaleń znalazło się nadmierne obciążenie pracowników obowiązkiem przygotowywania różnego rodzaju sprawozdań. Część takich dokumentów jest wprawdzie przygotowywana cyklicznie, ale inne są robione ad hoc. Chodzi np. o zebranie dokumentacji na potrzeby odpowiedzi MF na interpelację poselską. Termin na to jest krótki, a przepływ informacji mocno wydłużony (najpierw idzie ona z Ministerstwa Finansów do izb skarbowych, potem informowane są urzędy, a te z zebranymi wnioskami wracają do izb itd.). Dane zbierane są nie tylko dla parlamentarzystów, lecz także przekazywane podmiotom zewnętrznym. Takie firmy otrzymują w ten sposób informacje z urzędów skarbowych za darmo i wykorzystują je potem do realizacji odpłatnych „strategii”, „koncepcji”, „planów rozwoju”, za które otrzymały wysokie wynagrodzenia od Ministerstwa Finansów.
Syzyfowe prace
Mimo że dane wprowadzane są do różnych systemów informatycznych, to pracownicy ciągle gromadzą je ręcznie. Wcześniej zapewniano ich, że informacja raz wprowadzona do bazy będzie z niej pobierana bez ich ponownego angażowania.
Wszędzie mierniki
Związkowcy alarmują też, że skarbówka pracuje, aby realizować „mierniki”, a nie porządnie i merytorycznie wykonać dane zadanie. Podają też przykład takiego miernika, np. „średni czas na wydanie zaświadczenia o niezaleganiu ma wynieść pół dnia”. Na skutek takich założeń cierpi jakość pracy, bo szybkość jest ważniejsza od dokładności.
„A nie zawsze można mieć jedno i drugie, jeśli jesteśmy ograniczeni organizacyjnie, sprzętowo i co do zasobów ludzkich” – narzekają autorzy listu. Precyzują, że zbyt małe jest zatrudnienie, zbyt duży bałagan organizacyjny, zbyt często psuje się sprzęt komputerowy, drukarki. Notoryczne są braki w sprzęcie biurowym, a urzędnicy bywają zmuszeni kupować papier do drukarek za własne pieniądze.
Bizantyjskie szkolenia
Związkowcy nie rozumieją też ekonomicznego sensu przeprowadzania szkoleń pracowników w ośrodkach odległych od ich miejsca pracy. I tak np. zatrudnieni na Pomorzu douczają się w Muszynie, pracujący w Krakowie jadą do stolicy. „W szkoleniach uczestniczą pojedyncze wybrane osoby, a wiedza powinna być przekazana większości urzędników” – dodają autorzy listu. Zwracają też uwagę, że w różnych izbach skarbowych wydaje się dziesiątki tysięcy złotych na organizowanie kilkudniowych szkoleń (narad) kierownictwa regionalnego w pensjonatach, hotelach czy zewnętrznych ośrodkach. Najdroższą częścią tych narad są noclegi i kolacje przy grillu.
Pieniądze demotywują
Za zwiększeniem sprawozdawczości i pojawieniem się nowych zadań nie poszły jednak podwyżki wynagrodzenia. Niekiedy wręcz zostało ono obniżone, choćby przez wprowadzenie niekorzystnych aktów prawnych, takich jak „rozporządzenie prowizyjne”. Co więcej, Ministerstwo Finansów, szukając oszczędności, likwidowało etaty, a dziś tylko w województwie mazowieckim brakuje co najmniej 300 osób do zapewnienia fiskusowi efektywnego działania.
– Wszystkie urzędy zmagają się z tymi samymi wyzwaniami związanymi z dysproporcją płac w sektorze publicznym i prywatnym – komentuje Marek Jarocki, dyrektor w dziale doradztwa podatkowego EY.
Podkreśla, że urzędy często demonstrują otwartość i gospodarskie podejście do biznesu, który przecież generuje wpływy podatkowe. – Byłoby znakomicie, gdyby fiskus wziął z niego przykład i szerzej stosował zasadę „płaca za wyniki”. Zwraca jednak uwagę, że mimo to, jak wskazują wyniki ostatniego Rankingu Urzędów Skarbowych DGP, często udaje się uzyskać znakomitą efektywność i skuteczność pracy urzędu. – Oznacza to, że oprócz płac, których znaczenia trudno nie doceniać, istotna jest także nowoczesna wizja urzędu jako partnera, a podatnika jako klienta raczej niż petenta – dodaje.
Porażka konsolidacji
Zdaniem związkowców pracownicy urzędów skarbowych nadal wykonują czynności, które miały wykonywać z założenia izby skarbowe, i to mimo że przejęły one część etatów. Konsolidacja w tym zakresie nie spełniła żadnych oczekiwanych celów, a jej efekty są wręcz niekorzystne dla administracji podatkowej. Reform jest zbyt dużo i niekoniecznie przynoszą efekty. Dlatego zdaniem związkowców dobrze się stało, że nowy rząd przesunął w czasie wejście w życie większości przepisów zawartych w ustawie o administracji podatkowej (ze stycznia do lipca 2016 r.). Gdyby zmiany wchodziły w życie już od początku roku, to urzędy skarbowe (i budżet państwa) mogłyby tego nie wytrzymać.
Inni eksperci podatkowi proszeni przez DGP o komentarz przyznają, że lista zarzutów jest imponująca. Pozostaje pytanie, na ile przynajmniej część z nich jest związana z pojawieniem się nowego kierownictwa fiskusa i planami jego gruntownej reorganizacji.