Osobnym problemem jest transfer zysków, w postaci dywidendy, za granicę z firm osiągających swoje przychody w Polsce - zazwyczaj te dywidendy opodatkowane są za granicą. Według GFI - podał ekspert - "szkody, z tytułu nielegalnych transferów wynoszą około 90 mld zł rocznie, czyli około 5 proc. PKB. "Żeby unaocznić skalę problemu, należy dodać , że wśród krajów rozwijających się (do takich zostaliśmy zaliczeni) jesteśmy w rankingu na osiemnastej pozycji, jako jedyny kraj z UE, swoisty +reprezentant+ brudnych interesów UE" - powiedział Reszka.
Zgodnie z raportem, ponad 80 proc. transferów to oszustwa fakturowe w wymianie handlowej. "Głównymi beneficjentami tych praktyk są korporacje międzynarodowe, w tym firmy niemieckie z szacunkiem około 30 mld zł rocznie, czyli 33 proc. wszystkich nielegalnych transferów. Specjaliści z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego oszacowali, że z samego uszczuplenia podatku CIT, za granicę wypływa, co roku około 10 mld zł, co w kontekście raportu GFI, może być kwotą zaniżoną" - mówił Reszka.
W okresie ostatnich 11 lat - dodał - "dochody firm płacących CIT wzrosły o 160 proc., a dochody budżetu z tytułu tego podatku, niewspółmiernie, tylko o 69 proc". "W rezultacie, wpływy z tego podatku do budżetu zajmują 4 miejsce, po wpływach z VAT, akcyzy, podatku od gier i PIT. Parafrazując klasyka , można powiedzieć, że +budżet zawsze da sobie radę+. Niemniej, jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, może się okazać, że budżety samorządowe, które są beneficjentami tego podatku, wkrótce zaczną mieć duże problemy" – stwierdził ekspert.
Jak zaznaczył, "niewątpliwie, nie należy się dziwić przedsiębiorcom, że chcą płacić tak niskie podatki, jak tylko możliwe, ale należy się dziwić decydentom i służbom, że pozwalają na nielegalne czy też na wpół legalne transfery kapitału, zubożając przez to nas wszystkich."
Według Reszki na pytanie dlaczego tak się dzieje poniekąd odpowiedział raport NIK z 2015r. "Wytknięto w nim, że w Urzędach Skarbowych pracuje około 100 specjalistów z zakresu cen transferowych. Co rodzi pytanie - Dlaczego tak niewielu? Na dodatek, specjaliści z zakresu cen transferowych, nie są najlepszymi specjalistami. Dość przytoczyć, za raportem Pricewaterhouse Coopers, że w latach 1997-2001 US wykryły jedynie 42 przypadki niedozwolonych cen transferowych. Przy czym, przed sądami uznano winę tylko w 25 przypadkach. Rodzi to kolejne pytanie dlaczego nie szkolimy urzędników lub dlaczego tak źle" - mówił ekspert.
Dodał, że NIK wskazała również, że odbyło się mało kontroli. "US w roku 2013 przeprowadziły 308 kontroli w zakresie stosowania cen transferowych, w roku 2014 już tylko 192. Urzędy Kontroli Skarbowej przeprowadziły 278 takich kontroli w 2009 r. potem corocznie mniej aż w 2014 tylko 107. Ponadto, należy zauważyć, że kontrole odbywały się bez określenia poziomu istotności, w sposób losowy. W rezultacie kontrola mogła odbywać się w przedsiębiorstwie, w którym nie ma potencjalnych ryzyk, a tam gdzie one występują – nie" – powiedział Reszka.
Zaznaczył przy tym, że jako menedżer z 25 letnim stażem pracy, z praktyką we współpracy z administracją państwową, nie może nie zauważyć, że wcześniej były już działania mające zapobiegać tego rodzaju nieprawidłowościom.
W 2014 roku nastąpiło opóźnienie w publikacji ustawy o tzw. rajach podatkowych, dzięki której rząd chciał ograniczyć wyprowadzanie przez firmy zysków za granicę. W konsekwencji - powiedział Reszka - "zastępca dyrektora Departamentu Podatków Dochodowych w MF został odwołany ze stanowiska, a szef Departamentu Dzienników Urzędowych w RCL otrzymał upomnienie; ponadto on i jego zastępca zostali pozbawieni premii za październik". "Pozostaje pytanie, ile pieniędzy, zainteresowane firmy, +zaoszczędziły+ dzięki opóźnieniu" - dodał Reszka.
Kolejne przykłady z tej kategorii - mówił ekspert - pokazuje raport NIK. "W dwóch z pięciu kontrolowanych urzędów kontroli skarbowej oraz trzech z pięciu kontrolowanych urzędów skarbowych stwierdzono przypadki opóźnienia w przekazywaniu spraw, wskazujących na uzasadnione podejrzenie popełnienia czynu zabronionego, do komórki postępowań przygotowawczych oraz we wszczynaniu postępowań przygotowawczych" - mówił.
To właśnie - według Reszki - "mając na względzie dotychczasowe doświadczenia ustawodawca wprowadził zmiany regulacyjne dotyczące cen transferowych, które skutkują wprowadzeniem zmian czterech ustaw i szeregu rozporządzeń Ministra Finansów, a dodatkowo, wprowadzone przepisy dostosowują polskie przepisy podatkowych do zmian w prawie UE, w tym zakresie Przepisy będą obowiązywać, z jednym wyjątkiem, od 1 stycznia 2017 r.".
Od 1 stycznia weszła w życie część nowych przepisów dotyczących cen transferowych, reszta wejdzie w życie od 1 stycznia 2017 roku. 27 października ub.r. prezydent podpisał przyjętą jeszcze przez poprzedni parlament ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw.
Reszka ma - jak mówił - "wielkie wątpliwości czy te zmiany uszczelnią polski system podatkowy" w sytuacji, "kiedy wadliwie działa system egzekucji prawa, zawiłe regulacje prawne, które obowiązują w polskim systemie prawnym nie spełniają swojego zadania". "Co więcej, wątpię, by w tej mierze sytuacja uległa drastycznej zmianie. Jak dobrze byśmy nie szkolili urzędników, i tak ci lepsi specjaliści, zawsze będą pracować dla korporacji międzynarodowych. Polska nie jest Singapurem. O ile wiem, tylko tam płace w administracji publicznej są wyższe niż w sektorze prywatnym" - mówił ekspert.
"Wydaje się więc, że najprostszym rozwiązaniem procederu ucieczki pieniędzy z Polski, jest wprowadzenie niskich podatków. Wtedy spółki zagraniczne nie będą miały powodów, by wyprowadzać kapitały do innych państw. Jednak przedsiębiorca, który decyduje się na podjęcie działalności w Polsce zna reguły prawne prowadzenia działalności gospodarczej, zna obowiązujące podatki. W tej sytuacji głosy, że są one zbyt wysokie, co ma być usprawiedliwieniem +optymalizacji+ podatkowej, jest nieuprawnione" - mówił.
Ponadto - dodał - "w Polsce podatek dochodowy płacony przez firmy jest mniejszy niż w większości państw Europy Zachodniej, a w dodatku wielu inwestorów zagranicznych korzysta z ulg podatkowych". "Z drugiej strony, zawsze będą istnieć raje podatkowe, gdzie niezależnie od wysokości stawek podatkowych, zawsze będzie się opłacało transferować zyski" – zaznaczył ekonomista.
Jego zdaniem jak najszybciej powinno zostać uproszczone prawo, co da szansę na jego efektywną egzekucję. "Niezrozumiałe jest dla mnie to, dlaczego w polskim prawie podatkowym, nie funkcjonuje do dzisiaj klauzula obejścia prawa podatkowego. Klauzula obejścia prawa podatkowego jest zapisem prawnym, który pozwala administracji podatkowej kwestionować transakcje, formalnie sformułowane zgodne z brzmieniem przepisów, ale zrealizowane w taki sposób, by osiągnąć efekt inny od zamierzonego przez ustawodawcę, działania pozorne, których jedynym lub najważniejszym celem jest uzyskanie korzyści podatkowej" - mówił Reszka.
Jak dodał, sama idea ogólnej klauzuli obejścia prawa podatkowego jest sposobem na uszczelnienie systemu podatkowego, a także instrumentem zapewniającym uczciwą konkurencję pomiędzy podatnikami. "Konieczność rozważenia tego instrumentu została, również zauważona i zapisana we wspomnianym powyżej raporcie NIK" – wskazał Reszka.
Zaznaczył, że nie występuje z pozycji pracownika administracji ani wroga liberalizmu gospodarczego. "Wprost przeciwnie. Wypowiadam się jako orędownik wolnej i co istotne w tym kontekście, równej konkurencji. W obecnej sytuacji prawnej, konkurencja w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej jest jednak zaburzona. Dla porównania, w latach 2011-13 pół tysiąca największych pod względem przychodów polskich firm, nie licząc banków i innych instytucji finansowych, zapłaciło 22,4 mld zł CIT, oddając przy tym 22 proc. zysku. Tyle samo firm zagranicznych zapłaciło w tym czasie 9,5 mld zł podatku dochodowego i było to 17,5 proc. ich zysku" - podsumował Reszka.