Udzielenie licencji na ich prowadzenie podmiotowi działającemu w kraju z niską stawką VAT nie musi oznaczać podatkowego nadużycia – uważa rzecznik generalny TSUE
Nie zmienia tego nawet fakt, że firma licencjobiorcy przynosiła same straty, a licencjodawca uzyskał na transakcji znaczącą korzyść podatkową – dodał rzecznik. Jego opinia nie jest wiążąca do Trybunału Sprawiedliwości UE, a wyrok w tej sprawie zapadnie później.
Problem dotyczył Węgra, prezesa spółki WebMind Licenses, który wpadł na pomysł tworzenia stron dla dorosłych (m.in. Livejasmin.com), na których internauta po zapłacie kartą kredytową mógłby obserwować aktorki erotyczne i instruować je, co mają robić. Podatnik nie mógł jednak rozwijać swojego biznesu na Węgrzech, bo w 2008 r. tamtejsze banki nie pozwalały dokonywać płatności kartą kredytową na stronach dla dorosłych. Dlatego Węgier udzielił licencji na wykorzystywanie swojego pomysłu spółce portugalskiej, niepowiązanej z WebMind Licenses.
Niedługo potem to samo know-how kupiła inna spółka portugalska, za 12 mln euro, ale zarządzana już przez Węgra – autora know-how. Ona z kolei podarowała know-how jego spółce macierzystej (WebMind Licenses) , która ponownie udzieliła licencji podmiotowi niepowiązanemu. Rozliczał się on z VAT w Portugalii od świadczonej usługi elektronicznej.
Cały ten skomplikowany scenariusz zakwestionował węgierski fiskus. Urzędnicy uznali, że umowa licencyjna była fikcyjna. Ich zdaniem z know-how dalej korzystała WebMind Licenses, dlatego domagali się VAT na Węgrzech. Organy argumentowały, że licencjobiorca z Portugalii to firma krzak, a profity z Livejasmin.com są cały czas czerpane na Węgrzech. Chodziło tylko o to, żeby zaoszczędzić na stawce podatku. W Portugali bowiem stawka VAT była o 4 pkt proc. niższa niż na Węgrzech (w tym czasie bowiem nie obowiązywały regulacje VAT MOSS, które przy sprzedaży usług elektronicznych osobom fizycznym nakazują rozliczać podatek w kraju konsumenta).
Gdy sprawa trafiła do węgierskiego sądu, ten zadał pytanie TSUE. Spytał, czy można uznać, że w transakcjach chodziło o uzyskanie niedozwolonej korzyści podatkowej, czy w takiej sytuacji można opodatkować usługi elektroniczne podwójnie (w Portugalii i na Węgrzech) i czy węgierski fiskus miał prawo korzystać z podsłuchów oraz czytać e-maile.
Do wszystkich tych pytań odniósł się rzecznik generalny TSUE Melchior Wathelet. Jego zdaniem portugalski licencjobiorca prowadził rzeczywistą działalność gospodarczą, a cały skomplikowany scenariusz rozliczeń wymusiły niejako węgierskie banki, które nie akceptowały płatności kartami kredytowymi za usługi dla dorosłych. To oznacza – zdaniem rzecznika – że uzyskanie korzyści podatkowej, choćby nawet znaczącej, mogło nie być podstawowym powodem zawarcia wszystkich umów. Powinien to zbadać sąd węgierski – stwierdził Wathelet.
Jego zdaniem jeśli sąd uzna, że chodziło przede wszystkim o oszczędność na VAT, to nie ma przeszkód, aby transakcja była opodatkowana także na Węgrzech. Podwójnego opodatkowania można by uniknąć tylko wtedy, gdyby dyrektywa VAT przewidywała obowiązek wzajemnego uznawania decyzji podatkowych przez państwa unijne. A tego nie przewiduje.
Natomiast – zdaniem rzecznika – węgierscy urzędnicy nie powinni śledzić korespondencji elektronicznej spółki i podsłuchiwać jej rozmów. Nie miała ona bowiem możliwości weryfikacji, czy zgodził się na to sąd, a cała akcja urzędników była nieproporcjonalna.©?
ORZECZNICTWO
Opinia rzecznika generalnego TSUE z 16 września 2015 r. sygn. akt C-419/14. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia