Osiem lat temu dostałam od ojca dużą kwotę, ale nie poinformowałam o tym fiskusa, nie zapłaciłam też należnej daniny – pisze pani Maria. – Dla części kwoty spisana została umowa, w której zobowiązałam się oddać pieniądze, ale reszta miała pozostać podarunkiem rodzica. Dziś chcę kupić po okazyjnej cenie dom. Gdyby urząd skarbowy zadawał pytania o to, skąd mam na to środki, zamierzam przypomnieć swoje ustalenia z ojcem. Skoro minęło więcej niż pięć lat, to przecież nie muszę już od tych pieniędzy płacić podatku – sądzi czytelniczka
Niestety pani Maria jest w błędzie. Co więcej, może być zmuszona oddać fiskusowi nawet 1/5 kwoty otrzymanej od ojca. Nie ma przy tym znaczenia, czy otrzymała darowiznę, czy pożyczkę, ani to że minęło już pięć lat i zobowiązanie się przedawniło. Przepisy o odnowieniu obowiązku podatkowego nakazują w takiej sytuacji zapłacić 20-proc. sankcyjną daninę.
Pomysł nie jest nowy
W pierwszym przypadku wynika to z art. 6 ust. 4 ustawy o podatku od spadków i darowizn. Przepis dotyczy majątku niezgłoszonego do opodatkowania i mówi, że „obowiązek podatkowy powstaje z chwilą powołania przed organem podatkowym lub organem kontroli skarbowej na fakt nabycia”. W chwili powołania się na przemilczaną darowiznę powstanie on na nowo. To nie wszystko, bo w takiej sytuacji trzeba zapłacić 20 proc. podatku. Gdyby darowizna została zadeklarowana fiskusowi, danina byłaby o wiele niższa. Pani Maria mogłaby jej w ogóle nie zapłacić, gdyby w ciągu pół roku zgłosiła darowiznę od ojca w urzędzie skarbowym.
Odnowienie się obowiązku podatkowego nie jest nowym pomysłem. Jak przypomniał Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 5 czerwca 2013 r. (sygn. akt II FSK 2015/11), podobne zasady przyjęto już 3 lutego 1947 r. w art. 6 ust. 2 dekretu o podatku od nabycia praw majątkowych. NSA przypomniał również, że przez lata, kiedy funkcjonowały takie zasady, ani razu nie określono dla nich ram czasowych. To oznacza, że obowiązek podatkowy mógł tak jak dziś powstać nawet po wielu latach tylko z powodu powołania się podatnika na nabycie przemilczanej darowizny.
Na nic zmiana zeznań
Jak zainteresowanie fiskusa wygląda w praktyce? Przykładem jest sytuacja małżonków, wobec których sankcyjną stawkę podatku orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie w prawomocnym wyroku z 6 marca 2014 r. W 2011 r. kupili oni niezabudowany grunt. Gdy w grudniu 2012 r. urząd skarbowy postanowił ustalić, skąd mieli na to pieniądze, zadeklarowali, że w 2010 r. dostali tytułem darowizny po 124 tys. zł od jednego z teściów. Dołączyli umowę na piśmie i jeszcze tego samego dnia potwierdzili to do protokołu w urzędzie. W lutym 2013 r. zmienili zeznania – złożyli pismo, w którym tłumaczyli, że deklaracje były pomyłką i że pieniądze nie zostały im darowane, tylko otrzymali je od ojca jako zlecenie powiernicze. Celem takiej umowy miało być zobowiązanie się małżonków do nabycia własności nieruchomości w imieniu własnym, a następnie przeniesienia jej na ojca. Dowodem miał być przedstawiony przez nich akt notarialny, z którego wynikało, że ojciec został właśnie właścicielem gruntu. Fiskus nie dał wiary tym wyjaśnieniom i zdecydował, że oboje mają zapłacić ponad 22 tys. zł podatku wyliczonego według sankcyjnej stawki 20 proc. Wystarczyło więc, że powołali się przed fiskusem na nieopodatkowaną wcześniej darowiznę i nie pomogła im nawet zmiana zeznań.
Urzędnicy są niedokładni
Nie zawsze jednak sytuacja jest tak jednoznaczna, a sankcje na podatników nakładane są przez urzędników zbyt szybko. Takie wnioski płyną m.in. z prawomocnego wyroku WSA w Szczecinie z 9 kwietnia 2014 r. Chodziło o podatnika, na którego koncie US wykrył niezgłoszone do opodatkowania środki. Najpierw mężczyzna tłumaczył urzędnikom, że to darowizna od żony, ale potem oboje małżonkowie temu zaprzeczyli. Mimo to urząd podkreślał, że mieli oni rozdzielność majątkową, a pieniądze zostały przelane z rachunku żony najpierw na wspólne konto, a następnie na konto podatnika. Była to więc darowizna z majątku żony do majątku męża. On jednak ciągle tłumaczył, że jako para żyli ze sobą od dawna, a pieniądze odkładane były na zakup domu. Żona przelała mu środki ze zlikwidowanej wspólnej lokaty bankowej. Sąd ostatecznie orzekł, że przed prawidłowym wyjaśnieniem, do kogo naprawdę należały pieniądze, nie można ich opodatkować 20-proc. stawką daniny.
Bez sankcji, jeśli wiedzą
Przykładem pochopnego działania fiskusa jest sprawa rozstrzygnięta przez NSA w wyroku z 21 sierpnia 2014 r. Chodziło o podatnika, który podczas kontroli fiskusa złożył zeznanie SD-3. Wskazał w nim, że dostał od ojca ponad 190 tys. zł darowizny. Od pieniędzy zapłacił też podatek według normalnych stawek ustawowych.
Urząd Kontroli Skarbowej uznał jednak, że mężczyzna tym samym, aby uniknąć wyższej sankcyjnej 75-procentowej stawki PIT, powołał się na przemilczaną darowiznę. To zdaniem urzędników wystarcza, aby pobrać od nich 20 proc. sankcyjną daninę.
Wydając decyzję, urzędnicy zignorowali nawet to, że ojciec sam wcześniej poinformował ich o darowiźnie na rzecz syna. Na ten właśnie argument wskazał NSA. Sąd kasacyjny zwrócił uwagę, że skoro urzędnicy już wiedzieli o przemilczanej darowiźnie, to nie można uznać, że podatnik się na nią powołał i powinien z tego tytułu ponosić sankcje. Z taką wykładnią zgodziło się także Ministerstwo Finansów. Przyznało, że sankcję można nałożyć jedynie wtedy, gdy podatnik powołuje się na przemilczaną darowiznę, aby uzyskać korzystne dla siebie skutki podatkowe (np. uniknąć wyższej sankcyjnej stawki w PIT). W każdej innej sytuacji zapłaci podatek według normalnych stawek.
Ze wszystkich tych wyroków niekoniecznie płyną jednak optymistyczne wnioski dla pani Marii. Jeśli powoła się na darowiznę, a fiskus nic o przemilczanych pieniądzach nie wiedział i prawidłowo ustali wszystkie fakty, to może pobrać od niej wysoki podatek.
W kwestii podatku od spadków i darowizn trudno liczyć na przedawnienie
Lepiej informować fiskusa o przepływach
Taka sama sankcja grozi przy powołaniu się na przemilczaną pożyczkę. Wynika to z art. 3 ust. 1 pkt 4 i art. 7 ust. 1 pkt 5 ustawy o podatku od czynności cywilnoprawnych. Warto jednak zauważyć, że także tu urzędnicy popełniają podobne błędy. Potwierdza to prawomocny wyrok kieleckiego WSA z 18 lipca 2013 r. Nie chodziło wprawdzie o pożyczkę, a o umowę depozytu nieprawidłowego (podatnik otrzymuje cudze pieniądze i może nimi swobodnie dysponować w imieniu drugiej osoby). To jednak niewiele zmienia, bo zasady opodatkowania PCC zarówno według normalnych jak i sankcyjnej stawki są w tym przypadku takie same.
Wyrok dotyczył sytuacji, w której siostra przelała pieniądze bratu, aby korzystnie je ulokował. Potem odkrył je UKS badający rozliczenia mężczyzny. Podatnik wyjaśnił, skąd pochodziły środki, ale urzędnicy uznali, że w ten sposób powołał się przed nimi na niezgłoszony wcześniej depozyt nieprawidłowy. Nakazali więc zapłacić 20 proc. od pieniędzy siostry. Sąd uchylił ich decyzję i przypomniał, że powołanie się wymaga świadomego działania w celu uzyskania korzystnych dla siebie skutków. Tu zaś mężczyzna po prostu odpowiedział na pytanie urzędników. Powinien więc zapłacić normalny podatek według stawki 2 proc.
Podstawa prawna
Art. 4a ust. 1, art. 6 ust. 4, art. 15 ust. 1, art. 15 ust. 4 ustawy z 28 lipca 1983 r. o podatku od spadków i darowizn (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 86). Art. 6 ust. 2 dekretu z 3 lutego 1947 r. o podatku od nabycia praw majątkowych (Dz.U. z 1951 r. nr 9, poz. 74 ze zm). Art. 3 ust. 1 pkt 4, art. 7 ust. 1 pkt 5 ustawy z 9 września 2000 r. o podatku od czynności cywilnoprawnych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 626).