Jeśli firma dostaje euro, a oddaje złote, w ogóle nie musi się zastanawiać, jak ustalić różnice z przewalutowania – wynika z wyroku WSA w Rzeszowie.
Sprawa dotyczyła spółki, która chciała pożyczyć pieniądze od swojego udziałowca na zakup innego przedsiębiorstwa. Pożyczka miałaby być udzielona w euro. Część trafiłaby do firmy, a część od razu do jej kontrahenta – sprzedawcy. Spłata zobowiązania nastąpiłaby albo w euro, albo w złotych. Jeśli spółka zdecydowałaby się na drugi wariant, to zgodnie z umową pożyczki kurs euro na potrzeby spłaty ustaliłaby z pożyczkodawcą (przy czym nie odbiegałby on o więcej niż 5 proc. od średniego kursu NBP z ostatniego dnia roboczego poprzedzającego dzień spłaty). Od pożyczki byłyby też naliczane odsetki, co roku kapitalizowane i doliczane do kwoty głównej.
Spółka wystąpiła o dwie interpretacje indywidualne dotyczące powstania różnic kursowych i sposobu ich obliczania. We wniosku o pierwszą napisała, że jej zdaniem różnice kursowe pojawią się niezależnie od tego, czy spłata pożyczki nastąpi w walucie krajowej, czy w euro. Kwota zwracana w złotych będzie bowiem stanowiła równowartość odpowiedniej sumy wyrażonej w euro i przeliczonej według uzgodnionego kursu.
We wniosku o drugą interpretację spółka założyła, że będzie spłacać zobowiązanie w euro. Uznała, że przy obliczaniu różnic kursowych nie będzie mogła zastosować w odniesieniu do przekazanej jej pożyczki faktycznego kursu waluty, ponieważ przelewy od pożyczkodawcy pójdą zarówno na jej konto, jak i na konto jej kontrahenta (sprzedającego przedsiębiorstwo). W takiej sytuacji – jej zdaniem – w przypadku części pożyczki przekazanej na rachunek kontrahenta trzeba wziąć pod uwagę średni kurs NBP z dnia poprzedzającego dzień sprzedaży przedsiębiorstwa. W przypadku zaś części pożyczki, która trafi na jej konto – średni kurs NBP z dnia poprzedzającego dzień otrzymania pieniędzy. Ponadto w odniesieniu do odsetek należy zastosować średni kurs NBP z dnia poprzedzającego dzień ich kapitalizacji, a do spłaty pożyczki – faktyczny kurs ustalony między spółką a jej udziałowcem.
Dyrektor izby skarbowej nie zgodził się z tym podejściem. Podkreślił, że o różnicach kursowych można mówić, gdy firma otrzymała pożyczkę w walucie obcej, spłaca ją w tej walucie i powstaną różnice między przeliczoną na złote wartością pożyczki w dniu jej otrzymania oraz w dniu jej uregulowania. Jeśli spółka chce spłacić pożyczkę w walucie polskiej, to podatkowe różnice kursowe w ogóle nie powstaną. Co zaś do sposobu obliczania różnic, dyrektor zauważył, że nie ma znaczenia, na jaki rachunek wpłyną pieniądze – czy spółki, czy sprzedawcy – należy wziąć pod uwagę średni kurs NBP z ostatniego dnia roboczego poprzedzającego dzień otrzymania środków (ich wpływu na konta). Zgodził się, że w odniesieniu do odsetek spółka musi zastosować średni kurs NBP z dnia poprzedzającego dzień ich kapitalizacji. Sprawa trafiła do sądu. WSA w Rzeszowie zgodził się z fiskusem. Orzekł, że jedynie w przypadku gdy pożyczka lub kredyt zostały zaciągnięte w walucie obcej i w niej są spłacane, mogą powstać różnice kursowe, które mogą być przychodem podatkowym (dodatnie różnice) lub kosztem (ujemne). Tak wynika z ustawy o CIT (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 851 ze zm.). Sąd zgodził się również z dyrektorem izby w kwestii obliczania różnic kursowych, gdy spłata pożyczki zaciągniętej w euro następuje w tej samej walucie. Niezależnie od tego, że pożyczka zostanie przekazana częściowo na konto spółki, a częściowo na konto jej kontrahenta, trzeba stosować średni kurs NBP z dnia roboczego poprzedzającego dzień otrzymania pieniędzy (chodzi o dzień wpływu środków na dany rachunek).
– Należy przyjąć, że w tych dniach skarżąca otrzymała pożyczki, choć w drugim przypadku faktycznie pieniądze trafiły do kogoś innego – wyjaśnił sąd. Przy spłacie zobowiązania należy wziąć pod uwagę średnie notowania euro w NBP z dnia poprzedzającego dzień spłaty – dodał.
ORZECZNICTWO
Wyrok WSA w Rzeszowie z 28 lipca 2015 r., sygn. akt I SA/Rz 537/15.