Deficyt na koniec kwietnia wyniósł 17 mld zł. Czyli 36,2 proc. planu
CIT i PIT oraz mniejsze wydatki pozwalają spiąć budżet. Fiskus robi, co może, by zmniejszyć skalę ubytków w dochodach z podatku od towarów i usług. Namierzył o 60 proc. więcej niezapłaconego VAT niż rok temu
CIT i PIT oraz mniejsze wydatki pozwalają spiąć budżet. Fiskus robi, co może, by zmniejszyć skalę ubytków w dochodach z podatku od towarów i usług. Namierzył o 60 proc. więcej niezapłaconego VAT niż rok temu
/>
Ministerstwo Finansów przyznaje: trzeba liczyć się z tym, że nie uda się w tym roku uzyskać zaplanowanych w budżecie 134,6 mld zł z VAT. Po czterech miesiącach fiskus zebrał zeń 40,8 mld zł. O 8,5 proc. mniej niż przed rokiem. Całoroczny plan wpływów udało się zrealizować tylko w 1/3 – tak źle nie było nawet w kryzysowym pod tym względem 2013 r., kiedy w kasie było już 32,5 proc. zapisanej w ustawie kwoty. Teraz jest 30,3 proc.
Ale resort finansów nie widzi problemu. – Przewidywane niższe niż prognozowano wpływy dochodów z VAT będą kompensowane spodziewanymi wyższymi od prognozowanych dochodami z PIT i CIT – ocenia Wiesława Dróżdż, rzeczniczka MF.
Resort twierdzi, że wykonanie budżetu jest pod kontrolą. Deficyt na koniec kwietnia wyniósł 17 mld zł, 36,2 proc. planu na rok. W poprzednich latach dziura w finansach państwa powiększała się szybciej, przed rokiem było to 44 proc. planu, w 2013 r. – aż 61,5 proc. W tym, że deficyt jest stosunkowo niski, pomaga trzymanie w ryzach wydatków. Zwłaszcza majątkowych. Państwowe jednostki budżetowe przez cztery miesiące wykorzystały tylko 6,9 proc. rocznej kwoty nakładów na inwestycje. Podobnie samorządy, które dotąd wykorzystały 8,5 proc. zarezerwowanej w budżecie dotacji na wspieranie ich własnych inwestycji.
MF stara się, by zebrać jak najwięcej VAT. W I kwartale kontrolerzy skarbowi ustalili nieprawidłowości w VAT na kwotę 2,7 mld zł, o 1 mld zł więcej niż rok temu. Dla Mateusza Szczurka, szefa MF, to dowód na coraz większą skuteczność aparatu skarbowego.
– Zwiększenie trafności typowania podmiotów do kontroli jest efektem ścisłej współpracy z organami ścigania. Biorąc pod uwagę, że dotyczy ona wykrywania zaawansowanych logistycznie przestępstw karuzelowych o rozmiarach międzynarodowych, takie rozwiązanie było nieodzowne, a dziś przynosi rewelacyjne efekty – mówi DGP minister Szczurek. I dodaje, że wyniki za pierwsze miesiące nie muszą być reprezentatywne dla całego roku. – Dlatego też, na podstawie wyników z lat poprzednich, przyjmujemy, że ustalenia kontroli skarbowej wzrosną rok do roku o 20–25 proc. – szacuje.
Skala nadużyć w VAT jest tak duża, że najbardziej energiczne działania kontrolerów tylko zmniejszają skalę oszustwa, a wpływy z podatku spadają.
Problemy z VAT częściowo można wytłumaczyć malejącą bazą – niskimi cenami. Nadal mamy deflację, w kwietniu wynosiła -1,1 proc. Inny powód niższych wpływów to zmiany w prawie. Od stycznia importer sprowadzający towary spoza Unii Europejskiej i posiadający unijny status AEO (Authorised Economic Operator) nie musi już płacić VAT w ciągu 10 dni od wyliczenia go przez urząd celny. Może to robić na zasadach uproszczonych, składając miesięczną (lub kwartalną) deklarację. Rozwiązanie to wprowadziła ustawa o ułatwieniu działalności gospodarczej, której jednym z celów miało być wsparcie polskich portów, przegrywających walkę o klientów z konkurencją z UE.
Problemy z VAT spowodowały, że całe dochody budżetu po czterech miesiącach są o 1,2 mld zł niższe, niż planowano. VAT-owskich ubytków nie udało się pokryć wysokimi wpływami z PIT i CIT (wykonanie planu w tych podatkach to – odpowiednio – 32,3 proc. i 46,5 proc. całoroczny kwot – wyniki najlepsze co najmniej od trzech lat). Hipoteza, że to oszuści stoją za niższymi wpływami z podatku od towarów i usług, jest więc bardzo prawdopodobna – ale tak naprawdę nikt nie jest w stanie jej potwierdzić. Nie wiadomo, ile budżet łącznie traci na tego typu procederze. Jak szacują eksperci Komisji Europejskiej, luka w VAT, czyli różnica między faktycznie pobranym podatkiem a tym, który powinien znaleźć się w budżecie, to niemal 30 mld zł. To prawie 2 proc. PKB – gdybyśmy załatali dziurę w VAT, to nasz budżet byłby bliski nadwyżki.
Komisja Europejska w rekomendacjach dla Polski, które mają być w przyszłym tygodniu zatwierdzone przez Radę Europejską, kolejny raz dopomina się o ograniczenie stosowania obniżonych stawek VAT. To na pewno pomogłoby w minimalizacji szkód wyrządzanych przez oszustów podatkowych, gdyż skala karuzeli VAT-owskich jest wprost proporcjonalna do wysokości stawek tego podatku. Eksperci uważają też, że dobrym sposobem walki z nadużyciami byłoby ujednolicenie VAT, czyli wprowadzenie jednej stawki na poziomie 17 czy 18 proc. – To zwiększyłoby przejrzystość i szczelność systemu. Równocześnie jednak zdaję sobie sprawę z trudności politycznych, jakie się z tym wiążą, np. z powodu wzrostu stawki VAT na leki. Dlatego, chociaż kibicuję ujednoliceniu stawek, nie spodziewam się szybkiego wprowadzenia tej zmiany w życie – twierdzi Marek Rozkrut, główny ekonomista EY. Wprowadzenie takiego rozwiązania wymagałoby zastosowania osłon dla najbiedniejszych, którzy najbardziej odczuliby skutki wzrostu stawek żywności. Więc dopóki takie rozwiązanie nie jest brane pod uwagę, pozostaje liczyć na obniżkę stawek VAT i coraz większą skuteczność służb skarbowych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama