- Opodatkowanie transakcji międzynarodowych jest od lat przedmiotem kontrowersji. Nie jest do końca jasne, jak opodatkować połączenia, gdzie jest granica pomiędzy istnieniem stałego zakładu, jak stosować regulacje ATAD - uważa Krzysztof Gil, doktor nauk prawnych, doradca podatkowy, partner w Deloitte.

Kapituła naszego redakcyjnego rankingu doceniła m.in. pana sukcesy w doradztwie przy licznych połączeniach z udziałem podmiotów zagranicznych. W jaki sposób przepisy obowiązujące od 1 stycznia 2022 r. wpływają na opodatkowanie międzynarodowych połączeń?

Można powiedzieć, że polski ustawodawca napisał od nowa regulacje dotyczące opodatkowania połączeń – zwłaszcza z elementem międzynarodowym. Zmiany te wywołują wiele kontrowersji. Nie jest jasne, z jakiego źródła przychodów są ewentualnie przychody z połączeń, a ma to kluczowe znaczenie w świetle umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Zezwalają one na pobór w Polsce podatku u źródła od przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych, ale już nie w przypadku przypisania przysporzenia do innego źródła (np. innych przychodów z zysków kapitałowych). Ponadto wprowadzono dodatkowe warunki neutralności połączeń. Przykładowo połączenie staje się opodatkowane, jeśli w jego ramach wspólnik może podwyższyć wartość podatkową posiadanych udziałów czy akcji do wartości rynkowej. Analiza tej kwestii, jeśli wspólnik jest rezydentem innego państwa (lub np. tych wspólników jest wielu), jest niezwykle skomplikowana. Kontrowersyjne w świetle unijnej dyrektywy są też warunki dotyczące historii nabycia udziałów czy akcji w spółkach łączących się (dla zachowania neutralności nie mogą one pochodzić z określonego katalogu czynności reorganizacyjnych).

Czy warto, chcąc zminimalizować ryzyko sporów w tym zakresie, występować o interpretacje indywidualne i opinie zabezpieczające?

Zdecydowanie warto. Duża część obecnych regulacji związanych z transakcjami międzynarodowymi nie jest jasna. Częste zmiany w przepisach nie pozwalają na ustabilizowanie się jednej linii interpretacyjnej. Stąd lepiej zapobiegać ewentualnym nieprawidłowościom, niż radzić sobie z nimi po fakcie.

Co pana zdaniem stanowi największe wyzwanie podatkowe w międzynarodowych transakcjach?

Tego rodzaju transakcje wymagają na pewno szczególnej wiedzy, zaangażowania, ale również doświadczenia w realizacji projektów międzynarodowych. Przykładowo zasady opodatkowania połączeń w Polsce zależą od reżimów podatkowych, w jakich funkcjonują wspólnicy. Istotne jest, w jaki sposób ustalają oni wartość podatkową akcji w podmiotach łączących się, w jakiej formie działają (niekiedy nieznajdującej odpowiednika w prawie polskim), jakie zasady opodatkowania wybrali w kraju macierzystym. Niezbędne są koordynacja i analiza prac w wielu krajach. Systemy podatkowe innych państw często diametralnie różnią się od polskiego systemu podatkowego.

Krzysztof Gil, doktor nauk prawnych, doradca podatkowy, partner w Deloitte / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Laureat XVII Rankingu Firm i Doradców Podatkowych Dziennika Gazety Prawnej w kategorii międzynarodowe prawo podatkowe (I miejsce)

Uzyskał pan interpretacje rozstrzygające kolizję polskich przepisów, tzw. ATAD2, z amerykańskimi przepisami, tzw. check-the-box. Na czym polegała ta kolizja?

Przepisy dotyczące tzw. ATAD2 mają przeciwdziałać wykorzystywaniu dla osiągania korzyści podatkowych odmiennego traktowania w różnych krajach danych typów transakcji lub danych typów form prawnych prowadzenia działalności. W szczególności chodzi tu o przypadki, gdy podmiot z jednego kraju rozpoznaje koszt podatkowy, ale u podmiotu z drugiego kraju nie pojawia się przychód lub też koszt podatkowy powstaje w więcej niż jednym kraju. Już na etapie tworzenia tych przepisów wskazywano na szczególny reżim tzw. CTB w USA.

Pozwala on w określonym zakresie na łączenie wyników podatkowych podmiotów z wielu krajów (np. tzw. disregarded entities) przy jednoczesnym wyłączeniu przychodów i kosztów płatności pomiędzy podmiotami objętymi check-the-box. Mechanizm ATAD2 koliduje z przepisami check-the-box, ponieważ naturalnie pojawiają się w państwach UE (w tym również w Polsce) płatności do podmiotów w USA, które są kosztem w kraju podmiotów płacących, ale nie są przychodem w USA. Analogicznie istnieją płatności, które są kosztem zarówno w państwie podmiotu płacącego, jak i w USA.

W jaki sposób uzyskane interpretacje przyczyniły się do rozwiązania problemu?

Potwierdziły one, słusznie zresztą, że w przypadku reżimu CTB zastosowanie znajdą wyłączenia od stosowania przepisów ATAD2.

Jakie znaczenie dla ogółu podatników ma uzyskana przez pana inna interpretacja, potwierdzająca, że zagraniczna międzynarodowa grupa rozpoczynająca sprzedaż na terytorium Polski pakietów usług turystycznych nie tworzy na terytorium Polski stałego zakładu?

Przepisy dotyczące stałego zakładu są od lat przedmiotem kontrowersji. Nie jest do końca jasne, gdzie jest granica pomiędzy istnieniem stałego zakładu w danym kraju (a wówczas opodatkowania w tym kraju dochodów podatnika) a działalnością niespełniającą tej definicji. Organizatorzy usług turystycznych działają w specyficzny sposób. Często posiadają całą infrastrukturę w kraju swojej rezydencji, a w innych krajach (np. w Polsce) ich usługi sprzedają niezależni agenci. Sama usługa również może być realizowana w Polsce: polskim środkiem transportu, w polskim hotelu.

Organ interpretacyjny potwierdził, iż taki rodzaj obecności w Polsce nie kreuje stałego zakładu. Interpretacja ta jest kluczowa nie tylko dla zagranicznych biur działających w Polsce, ale również dla polskich biur działających za granicą. Powinny one płacić podatki w kraju swojej siedziby, a nie w kraju działania agentów czy kraju, w którym jest realizowana usługa.

Brał pan udział w pracach nad tworzeniem polskich przepisów o fundacjach rodzinnych. Jakie pana zdaniem będzie zainteresowanie tym nowym rozwiązaniem?

Moim zdaniem będzie ono bardzo duże. Fundacja rodzinna ma wiele zalet: od zabezpieczenia sukcesji firm rodzinnych i ciągłości ich funkcjonowania, poprzez możliwość opodatkowania zysków fundacji dopiero na etapie wypłat z niej. Jest to instytucja prawna, na którą od lat czekały polskie firmy rodzinne, z zazdrością patrząc na inne kraje, w których fundacje funkcjonują od dziesiątek lat. ©℗

Rozmawiała Monika Pogroszewska