Kto mieszka 3 km od miejscowości, w której pracuje, odliczy wyższe koszty. Takiego prawa, nie ma podatnik, który żyje w dzielnicy oddalonej o kilkanaście kilometrów od zakładu pracy
Magdalena Mucha doradca podatkowy, dyrektor w 8Tax Doradztwo Podatkowe / Dziennik Gazeta Prawna
Dominik Szczygieł doradca podatkowy, radca prawny MSDS LEGAL Szczotka Szczygieł / Dziennik Gazeta Prawna
Grzegorz Grochowina menedżer w zespole ds. PIT w KPMG / Dziennik Gazeta Prawna
Absurd ten wynika z obecnego art. 22 ust. 2 pkt 3 ustawy o PIT. Potwierdza go także niedawny precedensowy wyrok WSA w Gliwicach. Sąd orzekł, że jeżeli zakład pracy i miejsce zamieszkania pracownika znajdują się w dwóch różnych dzielnicach miasta, to prawo do podwyższonych kosztów podatkowych nie przysługuje.
Przy dzisiejszej urbanizacji o przykład nietrudno. Podatnik, który mieszka w Warszawie na Młocinach i dojeżdża do pracy do Łomianek (oddalonych o 7–10 km) ma prawo do wyższych kosztów uzyskania przychodów. Natomiast osoba, która jeździ do pracy z Młocin na Kabaty (oddalone o ok. 24 km), z takiego prawa nie skorzysta.

Z miasta do miasta

Podwyższone koszty uzyskania przychodów wynoszą 139,06 zł miesięcznie, a więc 27,81 zł więcej niż podstawowe. Rocznie nie mogą przekroczyć 1668,72 zł, czyli o 333,72 zł więcej niż podstawowe.
Z art. 22 ust. 2 pkt 3 ustawy o PIT wynika, że przysługują one pracownikom, których miejsce zamieszkania jest poza miejscowością, w której znajduje się zakład pracy, a podatnik nie otrzymuje dodatku za rozłąkę. Nie ma więc znaczenia odległość, a jedynie to, by podatnik mieszkał w innej miejscowości, niż pracuje.

Z dzielnicy do dzielnicy

Sprawa rozpatrywana przez gliwicki sąd dotyczyła spółki, której dwaj pracownicy złożyli oświadczenie o tym, że spełniają warunek do zastosowania podwyższonych kosztów uzyskania przychodów. W rzeczywistości okazało się, że wykonywali pracę i mieszkali w tym samym mieście, z tym że w różnych dzielnicach.
Spółka uważała, że słusznie odliczyła im podwyższone koszty. Powoływała się na ustawę o urzędowych nazwach miejscowości i obiektów fizjograficznych (Dz.U. z 2003 r. nr 166, poz. 1612 ze zm.) oraz na załącznik do rozporządzenia ministra administracji i cyfryzacji z 13 grudnia 2012 r. w sprawie wykazu urzędowych nazw miejscowości i ich części (Dz.U. poz. 200). Twierdziła, że w świetle tych przepisów dzielnice miasta to odrębne miejscowości. Art. 2 pkt 4 ustawy przewiduje bowiem, że miejscowością jest jednostka osadnicza lub inny obszar zabudowy odróżniający się od innych miejscowości odrębną nazwą, a przy jednakowej nazwie – odmiennym określeniem ich rodzaju.
Dyrektor izby skarbowej nie zgodził się ze spółką. Przypomniał, że miasto jest podstawową jednostką samorządu terytorialnego, która może jednocześnie tworzyć jednostki pomocnicze, np. dzielnice. Są one jednak częścią miasta.

Niekorzystny wyrok

WSA w Gliwicach w wyroku z 22 stycznia 2015 r. (sygn. akt I SA/Gl 937/14) przyznał rację dyrektorowi izby. Zgodził się, że dzielnica jest jedynie częścią, a nie odrębną miejscowością. Sąd stwierdził, że interpretacja spółki mogłaby prowadzić do absurdu, bo pracownik mógłby otrzymywać dodatek za rozłąkę, z tego powodu, że musi dojechać do pracy z innej dzielnicy miasta. Miejscowość należy rozumieć jako jednostkę administracyjnego podziału kraju, bez względu na jej podział wewnętrzny, w tym na poszczególne dzielnice. Wyrok nie jest prawomocny.

Limit zbyt niski

Problem ze zryczałtowaniem kosztów pracowniczych jest jeszcze inny – limit nie był waloryzowany od prawie 8 lat. Różnica w wysokości 27,81 zł miesięcznie w żaden sposób nie rekompensuje rzeczywiście ponoszonych kosztów dojazdu, nawet gdyby chodziło o przejazd z dzielnicy do dzielnicy. Przykładowo w Warszawie koszt zakupu trzymiesięcznego abonamentu na przejazdy osoby dorosłej miejskimi środkami komunikacji wynosi 280 zł. Jeśli podatnik mieszka pod Warszawą, koszt abonamentu na pociąg i komunikację miejską wzrasta do 536 zł.
– To kuriozalne, że pomimo wzrostu kosztów życia, zarówno wysokość limitu, jak i kwoty wolnej od podatku od lat jest zamrożona – zauważa Dominik Szczygieł, doradca podatkowy i radca prawny w MSDS LEGAL Szczotka Szczygieł.
Jego zdaniem brak waloryzacji świadczy o opresyjności fiskalnej naszego systemu podatkowego. Zresztą praca od lat jest towarem najwyżej opodatkowanym. Jak widać, najsłabszego najłatwiej jest łupić – komentuje ekspert.
Zdaniem Grzegorza Grochowiny, menedżera w zespole ds. PIT w KPMG, wysokość kosztów pracowniczych mogłaby być uzależnienia od odległości między miejscem zamieszkania podatnika a zakładem pracy. W sytuacji np., gdy odległość ta wynosi ponad 20 km, powinno to być 250 zł miesięcznie, gdy 40 km, to np. o 50 proc. więcej, tj. 375 zł.
– Przy zastosowaniu takiego rozwiązania wartość kosztów dla osób dojeżdżających do pracy miałaby znacznie bardziej wiarygodne odniesienie do rzeczywistości, niż ma to miejsce obecnie – uważa Grzegorz Grochowina.

Pracownicy nadinterpretowali przepisy

Sprawa jest przykładem ewidentnej nadinterpretacji przepisów prawa podatkowego przez podatnika. Istotą zarówno podwyższonych kosztów, jak i wypłacanego niekiedy dodatku za rozłąkę jest rekompensata pracownikowi faktycznie wyższych kosztów dojazdów do pracy, wynikających z faktu, że dany pracownik dojeżdża z innej miejscowości i co do zasady jego droga jest dłuższa, niż gdyby mieszkał w tej samej miejscowości. Prostym sposobem zweryfikowania, czy mamy do czynienia z inną miejscowością, może być sprawdzenie kodu pocztowego. Jeśli kod jest ten sam, to miejscowość jest jedna i podatnik nie nabywa prawa do podwyższonych kosztów uzyskania przychodów. Należy zatem zgodzić się z rozstrzygnięciem wyroku dokonanym przez WSA w Gliwicach.

Dzielnica to inna miejscowość

Nie zgadzam się z wyrokiem WSA w Gliwicach. Dla uznania danego zespołu urbanistycznego za miejscowość wystarczy uznanie go za takową w stosownych przepisach administracyjnych. Skoro bowiem przepisy prawa podatkowego nie definiują danego pojęcia, to należy sięgać do właściwej dziedziny prawa, a więc do rozporządzenia ministra administracji i cyfryzacji dotyczącego nazw urzędowych miejscowości. Skoro według tych przepisów dzielnica stanowi odrębną miejscowość, to tak samo należy interpretować ten stan na gruncie prawa podatkowego.

Sąd ma rację

Argumentacja organu podatkowego oraz sądu znajduje potwierdzenie w literalnym brzmieniu przepisów art. 22 ust. 2 pkt 3 ustawy o PIT. Nie ulega wątpliwości, że ustawodawca, posługując się pojęciem miejscowości, miał na myśli miejscowość jako podstawową jednostkę samorządu terytorialnego, nie włączając w to dodatkowo pomocniczych jednostek terytorialnych.