Jeden z warszawskich urzędów skarbowych wzywa wspólników spółek komandytowych do złożenia wyjaśnień w sprawie wysokości wpłacanych w 2021 r. zaliczek na PIT z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej. Albo urzędnicy zapomnieli o zmianach w prawie, albo zawinił algorytm.

Adresaci są ostrzegani, że kto zignoruje pismo, naraża się na karę porządkową i konsekwencje karnoskarbowe.
Eksperci nie kryją zaskoczenia. Zwracają uwagę na uchwaloną rok temu – 28 listopada 2020 r. – nowelizację ustaw o podatkach dochodowych (Dz.U. poz. 2123). Jedną z najważniejszych zmian, które ona wprowadziła, było opodatkowanie CIT spółek komandytowych. W ślad za tym zmieniło się źródło przychodów wspólników takiej spółki, co de facto czyni najnowsze pismo warszawskiego urzędu w pełni bezprzedmiotowym.
Zmiana źródła przychodu
Przypomnijmy, że w świetle przepisów o podatku dochodowym spółki komandytowe są traktowane obecnie jak spółki z o.o. lub akcyjne. Muszą płacić CIT w wysokości 19 proc. lub 9 proc. (o ile mają prawo do stosowania tej obniżonej stawki).
Do końca 2020 r. było inaczej – spółka komandytowa była transparentna podatkowo, a z dochodów rozliczali się z fiskusem wyłącznie wspólnicy (komplementariusze i komandytariusze). Przychód, który uzyskiwali z udziału w spółce, był kwalifikowany jako przychód z działalności gospodarczej, przez co wspólnicy musieli, tak jak wszyscy inni przedsiębiorcy, płacić co miesiąc zaliczki na podatek, zgodnie z art. 44 ust. 3 ustawy o PIT.
Obecnie przychód z udziału w spółce komandytowej jest traktowany jako przychód z kapitałów pieniężnych, na podstawie art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT. Wspólnicy płacą od niego zryczałtowany 19-proc. podatek (art. 30a ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT), przy czym obowiązek jego potrącania spoczywa na spółce jako płatniku (art. 41 ust. 4 ustawy o PIT). Wspólnicy nie mają już obowiązku odprowadzania co miesiąc zaliczek na podatek.
Gdzie są zaliczki?
Tym większe zaskoczenie spotkało adresata pisma wysłanego przez jeden z mazowieckich urzędów skarbowych. Redakcja DGP jest w posiadaniu takiego wezwania – z 9 listopada br. Wynika z niego, że naczelnik urzędu, w ramach czynności sprawdzających, wzywa podatnika (wspólnika spółki komandytowej) do „przesłania informacji dotyczących wysokości należnych zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych odrębnie za każdy miesiąc lub kwartał w okresie styczeń–październik 2021 rok wraz z potwierdzeniami płatności dokonanej na mikrorachunek”.
Naczelnik oczekuje informacji w ciągu siedmiu dni, a za brak odpowiedzi grozi karą porządkową na mocy art. 262 ordynacji podatkowej (obecnie – do 2900 zł) i odpowiedzialnością na podstawie art. 83 kodeksu karnego skarbowego. Zgodnie z tym przepisem kto utrudnia prowadzenie czynności sprawdzających, kontroli podatkowej, celno-skarbowej, audytu lub czynności audytowych przez uprawnioną osobę, naraża się na karę grzywny w wysokości do 720 stawek dziennych.
Pomyłka urzędnika…
Zdaniem Roberta Okulskiego, doradcy podatkowego i prezesa zarządu w Okulscy Księgowość sp. z o.o., tego typu wezwania nasuwają na myśl praktyki spamerskie.
– To do fiskusa należy obowiązek sprawdzenia, na jakich zasadach dany podmiot podlega opodatkowaniu oraz czy jego status nie zmienił się w związku z nowelizacją przepisów – podkreśla ekspert.
Dodaje, że wszelkie niezbędne dane są dostępne w Krajowym Rejestrze Sądowym i w CEIDG, więc przerzucanie obowiązków organu na podatników świadczy – jego zdaniem – o niesolidnym wykonywaniu obowiązków służbowych.
– Niewykluczone, że zawinił nie tylko brak weryfikacji statusu podatkowego wspólników spółki komandytowej, ale też brak przepływu informacji i pewien automatyzm w działaniu po stronie skarbówki – uważa Robert Okulski.
…albo zły algorytm
Przemysław Antas, doradca podatkowy i partner w Ontilo, podejrzewa, że zawiódł algorytm informatyczny, który automatycznie określa spadek wpływów z tytułu zaliczek na PIT jako „sytuację podejrzaną”.
– Jeśli więc spółka komandytowa została podatnikiem CIT np. od 1 maja br., to automat mógł odnotować, że wspólnicy wpłacali zaliczki na PIT do kwietnia br., a następnie przestali je wpłacać. Algorytm uznał to za sytuację wartą interwencji. Zawiniła raczej rutyna, a nie ignorancja co do przepisów, bo trudno mi sobie wyobrazić, żeby urzędnicy skarbowi ich nie znali – mówi Przemysław Antas.
A może inny biznes?
Jeszcze inne wytłumaczenie podsuwa Daniel Więckowski, doradca podatkowy i partner w kancelarii LTCA. Jego zdaniem intencją, która stała za wezwaniem, mogło być ustalenie, czy wspólnicy nie prowadzą odrębnych działalności gospodarczych, z tytułu których powinni odprowadzać zaliczki na PIT.
– To jednak nie tłumaczy skarbówki, ponieważ posiada ona pełnię takich informacji – dodaje ekspert. Jego zdaniem trudno nie dziwić się konsternacji adresatów tego pisma.
Ministerstwo uspokaja
Podobnie jak inni doradcy, Daniel Więckowski ma nadzieję, że był to tylko jednostkowy błąd fiskusa.
Spytaliśmy Ministerstwo Finansów, czy za takim wezwaniem stoją odgórne zalecenia.
W odpowiedzi na pytanie DGP resort zapewnił, że nie kierował do urzędów skarbowych zaleceń w zakresie czynności sprawdzających dotyczących wspólników spółek komandytowych. Poinformował, że pismo warszawskiego urzędu zostało wysłane w indywidualnej sprawie, której szczegółów MF nie zna. „Nie możemy więc ocenić prawidłowości podjętych działań” – tłumaczy biuro prasowe ministerstwa.