Wchodząca w życie za kilka dni nowa ustawa o zbiórkach publicznych jeszcze bardziej skłoni internautów do zbierania datków. Nie zwolni to ich jednak z obowiązku rozliczenia się z fiskusem
Pozyskiwanie finansowania przez internet nie jest jeszcze bardzo popularne z uwagi na wymogi biurokratyczne wynikające z obowiązującej dziś przedwojennej ustawy o zbiórkach publicznych z 1933 r. (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 732).
18 lipca br. wejdą w życie nowe regulacje. Ich autor, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji liczy, że dzięki nowej ustawie „sami obywatele zdecydują o tym, czy cel, na który zbierane są datki, jest ich zdaniem wart wsparcia”. Po 18 lipca nie będą ich w tym wiązać żadne dodatkowe formalności. Nadal natomiast otrzymanie dofinansowania będzie wymagać rozliczenia się z urzędem skarbowym.

To nie dotacja

W praktyce chodzi o sytuację podobną do tzw. fanowskiego modelu finansowania społecznościowego. Przewiduje on korzyści zarówno dla dofinansowanego, jak i dla dobrowolnie finansującego. Pierwszy otrzymuje potrzebne mu pieniądze, drugi ma satysfakcję z tego, że wsparł ulubionego blogera lub pomysłodawcę przydatnej aplikacji.
Podatkowymi konsekwencjami takiej zbiórki zajął się m.in. dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach w interpretacji z 4 lutego 2014 r. (nr IBPBII/1/436-303/13/BD). Chodziło o podatnika, który zbierał u internautów pieniądze na wydanie książki. Spytał izbę skarbową, czy będzie to dla niego darowizna. Oznaczałoby to dla niego, że jeśli wpłaty od pojedynczego, niespokrewnionego z nim darczyńcy przekroczą 4902 zł, to będzie musiał zapłacić podatek, zgodnie z art. 9 ust. 1 pkt 3 ustawy o podatku od spadków i darowizn (t.j. Dz.U. z 2009 r. nr 93, poz. 768 ze zm.). Interpretacja to potwierdziła.
Dziś takie stanowisko wydaje się już ugruntowane, ale jeszcze kilka lat temu, w interpretacji z 9 października 2009 r. (nr IBPBII/1/415-604/09/MK), ten sam dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach uznał, że podatnik otrzymujący dobrowolne finansowanie powinien zapłacić podatek dochodowy, jako od przychodu z innych źródeł. Stwierdził, że nie jest to darowizna, tylko forma dotacji przeznaczonej na rozwój internetowego serwisu.

Nie ma kosztów

Rafał Ryba, ekspert podatkowy Biura Rachunkowego Fakturownia zgadza się z traktowaniem zbiórki jako darowizny. Zwraca uwagę na brak jasnej definicji dotacji w ustawach podatkowych. Potocznie rozumiane są one jako bezzwrotne środki z publicznych źródeł (np. z bud- żetu państwa) na realizację określonego celu. W tym kontekście wpłaty internautów, nawet jeśli służą np. rozwojowi domeny internetowej, nie powinny być uznane za dotację, tylko za darowiznę. Rafał Ryba dodaje, że skoro w interpretacji z 4 lutego 2014 r. dyrektor katowickiej izby uznał, iż darowiznami są wpłaty dokonywane w ramach zbiórki na konkretny cel prywatnej osoby, to tym bardziej będzie nią spontaniczny datek na rzecz autora aplikacji na smartfony czy prowadzącego stronę internetową.
To oznacza jednak – zauważa ekspert – że dofinansowany nie może rozliczyć kosztów podatkowych.
Jego zdaniem za opodatkowane PIT można uznać tylko te wpłaty, które dają dostęp do dodatkowych funkcji aplikacji bądź zablokowanych treści strony.
Zdaniem eksperta na wszelki wypadek warto wystąpić do izby o interpretację indywidualną. Tych, które odnosiłyby się do podatkowych skutków crowdfundingu jest jak na razie niewiele.

Działalność gospodarcza

Problem z rozliczeniem wpłat może mieć osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą. Robert Łuszczyna, konsultant w Deloitte, zwraca uwagę przedsiębiorców na wyłączenie zapisane w art. 2 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT. Wynika z niego, że podatku dochodowego nie pobiera się od przychodów podlegających daninie od spadków i darowizn.
Zdaniem eksperta istnieje jednak ryzyko, że część organów podatkowych może nakazać opodatkowanie dobrowolnych datków jako przychodu firmowego podlegającego PIT.
Dla przedsiębiorcy korzystniejsze byłoby oczywiście objęcie wpłat podatkiem od spadków i darowizn, co pozwoli im uniknąć daniny od małych kwot (do 4902 zł) – podsumowuje Robert Łuszczyna.
Żadne wyłączenie spod opodatkowania nie dotknie natomiast podatników CIT. Ich podatek od spadków i darowizn w ogóle nie dotyczy. Zastosowanie znajdzie zatem art. 12 ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT. Zgodnie z nim przychodem jest także wartość świadczeń otrzymanych nieodpłatnie lub częściowo nieodpłatnie. Powstaje więc także w sytuacji, gdy podatnik CIT otrzymuje rzeczy lub prawa bez obowiązku świadczenia wzajemnego.

Poza VAT

Najmniej wątpliwości jest z podatkiem od towarów i usług. Dobrowolne wpłaty, które otrzyma internauta, nie podlegają tej daninie. Potwierdził to Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 3 marca 1994 r. w sprawie Tolsma (sygn. akt C-16/93).
Chodziło o ulicznego muzyka z Holandii, który otrzymywał datki od przechodniów. Tamtejszy sąd spytał TSUE, czy muzyk świadczył w ten sposób odpłatną usługę podlegającą VAT. Trybunał uznał, że nie, ponieważ nie można uznać, że takie dobrowolne kwoty są wynagrodzeniem za jakiekolwiek zachowanie ulicznego muzyka. Zwrócił uwagę na brak stosunku prawnego między nim a przechodniami. Poza tym ci ostatni jednostronnie decydowali o wysokości datku i o tym, czy w ogóle zostanie on przekazany. Nie można więc w takiej sytuacji mówić o odpłatnie świadczonej usłudze podlegającej VAT.
Potwierdziły to także polskie sądy administracyjne, m.in. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 17 listopada 2010 r. (sygn. I FSK 1917/09) oraz warszawski WSA w orzeczeniu z 21 grudnia 2012 r. (sygn. akt III SA/Wa 939/12).