Pracownicy korzystający z pojazdów firmowych do celów prywatnych mają zapłacić fiskusowi – w zależności od pojemności silnika auta – 45 lub 72 zł miesięcznie. Tak zakłada projekt kolejnej ustawy deregulacyjnej. Dziś zajmie się nim rząd.
Pracownicy korzystający z pojazdów firmowych do celów prywatnych mają zapłacić fiskusowi – w zależności od pojemności silnika auta – 45 lub 72 zł miesięcznie. Tak zakłada projekt kolejnej ustawy deregulacyjnej. Dziś zajmie się nim rząd.
Pilotuje go Ministerstwo Gospodarki. Główne propozycje to: pakiet portowy, wprowadzenie kwoty ryczałtu, który mieliby płacić pracownicy używający auta służbowe do celów prywatnych, nowe zwolnienia w PIT i wprowadzenie wiążącej informacji akcyzowej.
Miesięczne limity ryczałtu mają wynieść: 250 zł i 400 zł. Niższy dotyczyłby samochodów o pojemności silnika nie większej niż 1600 cm sześc., a wyższy – z motorem o pojemności powyżej 1600 cm sześc. Kwoty te byłyby doliczane co miesiąc do pensji pracowników korzystających ze służbowych samochodów do celów prywatnych (np. jazdy z pracy do domu i z powrotem, wyjazdy weekendowe, podczas urlopu itp.) i opodatkowane podatkiem dochodowym (przy 18-proc. stawce kwota podatku wyniesie miesięcznie 45 zł lub 72 zł).
Jeśli pracownik korzystałby ze służbowego auta do własnych celów tylko kilka dni w miesiącu, to świadczenie byłoby wyliczane za każdy dzień z osobna (w wysokości 1/30 kwot podstawowych).
Zdaniem Jerzego Martiniego, doradcy podatkowego w Martini i Wspólnicy, lepszym rozwiązaniem byłoby kryterium wartości pojazdu. Przyznaje jednak, że kryterium pojemności silnika jest prostsze.
Konrad Piłat, doradca podatkowy w kancelarii KNDP Kolibski Nikończyk Dec & Partnerzy, zwraca uwagę, że uproszczenie to może oznaczać stratę dla niektórych pracowników. – Każdy wolałby jeździć nowym samochodem, którego pojemność silnika wynosi 1600 cm sześc., niż tej samej klasy dziesięcioletnim pojazdem z większym silnikiem – mówi.
Przyznaje jednak, że dzięki ryczałtowi przedsiębiorcy nie będą ponosić ryzyka związanego z wyceną świadczenia polegającego na udostępnieniu pracownikowi służbowego samochodu.
Projekt ustawy deregulacyjnej przewiduje także wprost zwolnienie z PIT dowozu pracowników autobusem do pracy. Obecnie pracownicy, którym pracodawca zapewnia taki dowóz, wygrywają z fiskusem dopiero w sądach.
Ministerstwo chce również zwolnić z podatku pomoc prawną dla osób korzystających z pomocy społecznej lub zasiłków rodzinnych. Nie musiałyby one odprowadzać PIT np. od darmowej porady otrzymanej od prawnika.
Ministerstwo Gospodarki zamierza też poprawić konkurencyjność polskich portów. Dziś polscy importerzy wolą odprawiać się w portach europejskich, np. w Hamburgu. W naszym kraju VAT z tytułu importu musieliby zapłacić w ciągu 10 dni od powstawania długu celnego. Wyjątek dotyczy jedynie podatników korzystających z procedury uproszczonej (ze statutsem AOE). Tylko oni mogą rozliczać VAT w deklaracji składanej w miesiącu następującym po miesiącu, w którym dokonano importu.
Projekt zakłada, że z rozliczenia VAT w deklaracji podatkowej będą mogli skorzystać także inni przedsiębiorcy – mali i średni – którzy jako przedstawiciela pośredniego ustanowią podmiot mający status AEO (np. agencje cele o statusie AEO).
Przeciwne tej zmianie jest Ministerstwo Finansów. Upatruje w niej jednorazowy spadek dochodów podatkowych o 2 mld zł.
– Cieszy, że wreszcie zauważono ten problem, a jeszcze bardziej, że podjęto kroki legislacyjne zmierzające do poprawy sytuacji – ocenia propozycję Paulina Bąk, konsultant podatkowy w Roedl, Majchrowicz-Bączyk.
Tłumaczy, że obecnie poszczególne administracje celne konkurują ze sobą o przedsiębiorców, tak aby ci odprawiali się u nich.
Resort gospodarki proponuje też skrócenie maksymalnie do 24 godzin czasu trwania kontroli granicznych.
Propozycje obejmują również przepisy dotyczące przychodów w PIT i CIT. Zasadniczo – tak jak obecnie – przychód będzie powstawał w dniu wydania rzeczy, zbycia prawa majątkowego lub wykonania usługi albo częściowego wykonania usługi, nie później niż dzień wystawienia faktury albo uregulowania należności. Nowością ma być to, że przychód będzie też powstawał w razie otrzymania wpłat na poczet dostaw towarów i usług, które zostaną wykonane w przyszłości, czyli w następnych okresach sprawozdawczych. Podatnik, który wbije taką wpłatę na kasę fiskalną, będzie miał przychód.
Ten, kto zdecyduje się na taką formę rozliczenia, będzie musiał zawiadomić organ w terminie do 20 stycznia roku podatkowego, a podmioty rozpoczynające działalność – do 20. dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym rozpoczęli ewidencjonowanie obrotów za pomocą kasy.
Obecnie zaliczki na poczet dostawy towarów i usług nie pozwalają rozpoznać przychodu w momencie ich wpłaty.
Projekt przewiduje także wprowadzenie wiążącej informacji akcyzowej (WIA). Ma być wydawana przez dyrektora izby celnej na wniosek podatnika i dotyczyć klasyfikacji podatkowej wyrobu akcyzowego lub samochodu osobowego. Ma to zapobiec sytuacjom, gdy urzędy celne różnie klasyfikują ten sam wyrób i raz np. traktują samochód jako osobowy, a innym razem jako ciężarowy.WIA ma obowiązywać przez trzy lata od jej wydania.
Co jeszcze ma się zmienić w przepisach:
● dane osobowe – małe firmy, które nie gromadzą danych w systemach informatycznych, nie będą w ogóle rejestrować zbiorów, a duże zostaną zwolnione z tego obowiązku, jeśli powołają administratorów bezpieczeństwa informacji,
● statystka publiczna – mikroprzedsiębiorcy nie będą musieli przesyłać do GUS danych w pierwszym roku działalności,
● podpis elektroniczny – firmy wystawiające certyfikaty używane w podpisie elektronicznym nie będą musiały od swych klientów uzyskiwać na piśmie potwierdzenia, że zapoznali się oni z kompletem wymaganych informacji,
● kontrole – służby kontrolujące produkty na granicy (np. graniczny lekarz weterynarii czy inspektor sanitarny) mają współpracować z celnikami, po to by kontrole były mniej uciążliwe dla importerów.
wik
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama