Z nieoficjalnych informacji, do których dotarła DGP, wynika, że Bruksela poprosiła Ministerstwo Finansów o podanie szczegółów dotyczących naszych regulacji. Chce je ocenić. W Polsce 8-procentowa stawka VAT obejmuje ciastka, których data spożycia nie przekracza 45 dni. Podobnie chlebem, który podlega stawce 5-proc. tylko gdy data spożycia nie przekracza 14 dni. Firmy z branży spożywczej sprzeciwiają się takiemu ustawowemu rozróżnieniu. Ich zdaniem nie da się prosto zdefiniować, które produkty są świeże. Wchodzą więc w spór z fiskusem.
Sprzeczne z prawem UE
Czasami wygrywają. Przykładem jest wyrok WSA w Warszawie z 13 marca 2014 r. (sygn. akt III SA/Wa 2933/13, nieprawomocny). Spółka była zdania, że Polska nieprawidłowo wdrożyła unijne przepisy. Twierdziła, że nie należy stosować Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług, tylko unijną nomenklaturę scaloną określoną w rozporządzeniu z 27 września 2011 r. Mowa jest w niej (pod pozycją 1905) m.in. o chlebie, bułkach, pieczywie cukierniczym, ciastkach i ciastach, herbatnikach itp. Ani słowa o dacie spożycia – argumentowała spółka. Powoływała się na poz. 1 załącznika nr 3 do unijnej dyrektywy 112, w której wynika, że preferencją można objąć „środki spożywcze (łącznie z napojami, ale z wyłączeniem napojów alkoholowych) przeznaczone do spożycia przez ludzi i zwierzęta”. Warszawski sąd ostatecznie stanął po stronie spółki.
Podobnie orzekł Naczelny Sąd Administracyjny w orzeczeniach z 28 stycznia 2013 r. (sygn. akt I FSK 697/12) i z 16 maja 2013 r. (sygn. akt I FSK 827/12). Stwierdził, że uzależnienie obniżonych stawek od klasyfikacji PKWiU albo takich kryteriów jak świeżość narusza przepisy unijne. Przekonywała też o tym wypowiedź byłego wiceministra finansów Macieja Grabowskiego zacytowana przez NSA za stenogramem z posiedzenia sejmowej komisji z 2011 r. Wiceminister powiedział wtedy: „De facto sygnały od przedsiębiorców wskazywały na to, że również organy skarbowe nie do końca są w stanie określić, co jest świeże, a co nie jest świeże, ponieważ takiej definicji decyzyjnej, żadnej, nie ma”.
Sześć dni po wyroku warszawskiego WSA z 13 marca 2014 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu orzekł przeciwnie (sygn. akt I SA/Op 821/13). Stwierdził, że polskie przepisy są zgodne z prawem unijnym, a Polska mogła sama zdecydować, które produkty objąć stawką podstawową, a które stawkami niższymi.
Podobnego zdania jest wiele składów sędziowskich, czego przykładem wyrok krakowskiego WSA z 30 października 2013 r. (sygn. akt I SA/Kr 1352/13). Sąd wyjaśnił, że państwa członkowskie mogą same decydować, czy wszystkie produkty z danej kategorii zostaną objęte stawką obniżoną. Powołał się na wiele wyroków potwierdzających to stanowisko, m.in. orzeczenie NSA z 24 lipca 2013 r. w sprawie delikatesów Alma (sygn. akt I FSK 754/13). NSA stwierdził, że zawężenie kategorii środków spożywczych, do których ma zastosowanie stawka obniżona, nie narusza prawa wspólnotowego. NSA powołał się na wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE, m.in. z 6 maja 2010 r. (sygn. C – 94/09) w sprawie Komisja przeciw Francji. Trybunał uznał wtedy, że państwo członkowskie może z zastrzeżeniem poszanowania zasady neutralności podatkowej ograniczyć stosowanie podatkowej preferencji do określonych aspektów danych towarów bądź usług.
Podobne czy takie same
Tomasz Wagner, menedżer w dziale doradztwa podatkowego EY, zwraca uwagę, że w UE znane są przypadki różnicowania stawek wobec produktów podobnych, a nawet uznawanych za tożsame. Przykładem obniżony VAT na książki, a podstawowy na e-booki (jako usługi elektroniczne). Dlatego zróżnicowanie stawek podatku na ciastka i pieczywo nie musi zostać zakwestionowane przez Komisję Europejską. – Z drugiej strony, skoro rozważania dotyczą towarów o identycznych właściwościach, dyskusja na temat możliwości zastosowania odmiennych stawek VAT może wydawać się uzasadniona – zauważa ekspert. W jego przekonaniu przyjęcie dodatkowego kryterium, jakim jest termin przydatności do spożycia, jest niesłuszne.
Agnieszka Kisielewska, konsultant w tej samej firmie, wskazuje na ugruntowane już orzecznictwo TSUE, z którego wynika, że traktowanie w różny sposób usług podobnych, które są względem siebie konkurencyjne, sprzeciwia się zasadzie neutralności VAT. Analogiczna teza powinna znaleźć zastosowanie w odniesieniu do towarów – zauważa ekspertka.
Zdaniem Piotra Gaczyńskiego, doradcy podatkowego PwC, problem w tym, że nie ma zgodności, jak rozumieć pojęcie produktów podobnych. Dlatego – według eksperta – należy się kierować postrzeganiem ich z perspektywy przeciętnego konsumenta. – Niekoniecznie należy się odwoływać do konsumenckich preferencji, tylko do pierwotnej potrzeby zakupu danego towaru czy usługi – wyjaśnia rozmówca.
– Konsument może preferować bułkę świeżą o krótkim terminie przydatności (5 proc. VAT), niż bułkę mrożoną do wypieku w domu (8 lub 23 proc. VAT). Niemniej oba te produkty spełniają taką samą potrzebę – stanowią podstawę do przyrządzenia kanapki – wyjaśnia Piotr Gaczyński.