Lekarze nie przyjmują do wiadomości wyjaśnień resortu finansów i alarmują: nowe wymogi dotyczące jednoznacznego identyfikowania na dokumencie fiskalnym usługi medycznej naruszają tajemnicę lekarską.
Ministerstwo Finansów nie widzi problemu, argumentując, że paragon jest przecież anonimowy. Tyle że nie o sam paragon chodzi. Nierzadko pacjenci z różnych względów proszą lekarzy o wystawienie faktury lub rachunku imiennego, a te już identyfikują osobę z imienia i nazwiska, a dodatkowo zawierają ten sam opis usługi, który znalazł się na paragonie.
Nowe wymogi także dla lekarzy
Od początku października specjaliści, tak jak sprzedawcy, musieli dostosować kasy fiskalne do nowych przepisów dotyczących wystawiania paragonów – wpisana nazwa towaru lub usługi musi pozwalać na ich jednoznaczną identyfikację (par. 8 ust. 1 pkt 6 rozporządzenia ministra finansów z 14 marca 2013 r. w sprawie kas rejestrujących; Dz.U. poz. 363). W związku z licznymi wątpliwościami przedsiębiorców minister finansów wydał 12 września interpretację ogólną (nr PT7/033/1/589/MHL/13/RD-94492). Wynika z niej m.in., że przy oznaczaniu nazwy towaru lub usługi można wykorzystywać nazewnictwo stosowane przy tworzeniu zasad odpłatności, a więc w praktyce – odwołać się do własnego cennika. Nowe regulacje sprawiają szczególne trudności lekarzom.
– Wielu kolegów jeszcze w okresie letnim zasypywało mnie pytaniami, jak tworzyć listy usług, aby mogły być one szczegółowo odzwierciedlone na paragonach – mówi Jerzy Gryko, przewodniczący zespołu ds. praktyk lekarskich przy Naczelnej Radzie Lekarskiej.
Zrozumiałe jest, że Ministerstwo Finansów kieruje się względami fiskalnymi.
– Jednak ze względu na charakter świadczonych przez lekarzy usług nie powinno się ich stawiać w jednym szeregu ze sprzedawcami czy taksówkarzami – podkreśla Jerzy Gryko.
Dokument sprzedaży a tajemnica
Dawid Milczarek, menedżer w Martini i Wspólnicy, przyznaje, że problem podawania na dokumencie sprzedaży jednoznacznej nazwy usługi nabiera szczególnego znaczenia w przypadku opieki medycznej.
– Podanie zbyt precyzyjnej nazwy może prowadzić do ujawnienia osobom postronnym danych wrażliwych, co budzi uzasadnione wątpliwości z punktu widzenia ochrony tajemnicy lekarskiej – komentuje.
Problem nie tkwi w samym paragonie, który jest anonimowy, ale pojawia się, gdy pacjent prosi o wystawienie faktury lub rachunku imiennego, co jest częstą praktyką, szczególnie w przypadku droższych usług medycznych.
– Biorąc pod uwagę, że pacjenci często cierpią na przykre schorzenia i przechodzą różnego rodzaju zabiegi, do takich informacji nie powinny mieć dostępu postronne osoby – komentuje Jerzy Gryko.
Andrzej Cisło, lekarz dentysta, członek Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) i twórca serwisu internetowego dla stomatologów www.autonomia-dent.pl, dodaje, że oryginał paragonu podpinany jest do kopii rachunku imiennego, (który jest wydawany pacjentowi) i załączany do dokumentacji podatkowej lekarza.
– Wędruje ona później przez biura prowadzące rachunkowość, mają do niej wgląd również kontrolerzy skarbowi – ostrzega Andrzej Cisło.
W jego ocenie, pacjent chcący uniknąć takiej sytuacji musiałby wybierać między prawem do otrzymania rachunku a prawem do zachowania w poufności informacji o swym stanie zdrowia, co z punktu widzenia porządku konstytucyjnego może być trudne do zaakceptowania.
– Wielu pacjentom zależy na rachunkach lub fakturach, choćby ze względu na przysługującą im refundację kosztów leczenia, np. z funduszu opieki społecznej, PFRON albo przez pracodawców – wymienia Andrzej Cisło.
Nazwa usługi powinna wystarczyć
Jak zatem pogodzić interesy fiskusa, lekarzy i pacjentów? Zdaniem Agnieszki Iwaćkowskiej, prawnika, eksperta w zakresie prawa medycznego, za wystarczający na dokumencie sprzedaży powinien zostać uznany np. opis „usługa chirurgii stomatologicznej”.
– Pozwala on w sposób jednoznaczny zdefiniować to, czego dotyczy usługa, zaś szczegółowy opis czynności znajduje się w dokumentacji medycznej pacjenta – stwierdza Agnieszka Iwaćkowska.
Nasza rozmówczyni wyjaśnia, że każda czynność personelu medycznego jest odnotowywana w dokumentacji wewnętrznej podmiotu leczniczego (dokumentacja pacjenta, rejestry i księgi wykonywanych usług w danej placówce). W przypadku podejrzenia popełnienia przestępstw skarbowych właściwe organy mają do nich dostęp.
– Mając wgląd w te dane, organy podatkowe mogą weryfikować wykonanie konkretnej usługi wykazanej na paragonie – podkreśla Agnieszka Iwaćkowska.
W jej ocenie paragon na pewno nie może zawierać szczegółowych opisów – właśnie ze względu na kwestie związane z tajemnicą lekarską i szczególnym charakterem usług medycznych, przede wszystkim w przypadku ginekologów, chirurgów plastyków, dermatologów czy wenerologów.
Usługa medyczna z VAT lub bez
Jest też druga strona medalu. Podanie na dokumencie sprzedaży określenia ogólnego, np. usługa medyczna, może być źródłem wątpliwości, czy w danym przypadku podatnik miał prawo do zastosowania zwolnienia z VAT. – Nie wszystkie bowiem usługi medyczne mogą ze zwolnienia korzystać, a tylko takie, które służą profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowie – tłumaczy Dawid Milczarek.
Agnieszka Iwaćkowska podpowiada, że usługa medyczna podlegająca VAT powinna być określona przymiotnikiem wyraźnie wskazującym, że nie służy ona profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowia, np. „kosmetyczny”, „estetyczny”. – Jest to wystarczające do określenia, czy usługa jest zwolniona, czy nie z podatku od towarów i usług – argumentuje.
Dawid Milczarek podkreśla, że w przypadku usług medycznych o prawidłowości zastosowanego zwolnienia zwykle i tak musi ostatecznie rozstrzygać szczegółowa dokumentacja, a nie opis na fakturze. Nawet gdyby był on możliwie najbardziej rozbudowany, to wcale nie przesądzałby, że preferencja podatkowa wchodzi w grę.
Wniosek do Trybunału?
Pacjent przychodząc dziś do lekarza, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że względy fiskalne mogą powodować, iż informacje o jego zdrowiu mogą wyjść poza gabinet.
– Omawialiśmy ten problem na ostatnim posiedzeniu Komisji Stomatologicznej NRL 18 października – mówi Andrzej Cisło. Dodaje, że niewykluczone jest (po uzyskaniu stosownej opinii prawnej) rekomendowanie Naczelnej Radzie Lekarskiej złożenia w tej sprawie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego z tezą o niezgodności przepisów rozporządzenia ministra finansów z art 14 ust. 1 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 159 z późn. zm.). Chodzi o zakaz przekazywania przez lekarza informacji związanych ze zdrowiem pacjenta.
Za wystarczający na dokumencie sprzedaży powinien zostać uznany opis np. „usługa stomatologiczna ”
Komentarze (19)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeNFZ-owskie czy ceny wolnorynkowe 'spod duzego palca' pare razy wyzsze od obecnych cen obowiazujacych w ramach powszechnego systemu ubezpieczeniowego?
Dyrektywa Transgraniczna zostala opracowana za czasow Prezydencji Belgijskiej.
Belgowie zaproponowali w sposob inteligentny krajom UE to co maja najlepsze, czyli zasady rozliczania sie za uslugi medyczne pozwalajace na utrzymanie b. dobrej dostepnosci do lekarza i transparentnosci systemu zdrowotnego.
Belgia zajmuje 1 miejsce na swiecie w zakresie dostepnosci do lekarza.
Przed calkowitym wdrozeniem dyrektywy bardzo beda sie bronic kraje wschodniej i poludniowej UE / w tym Polska/, w ktorych kwitnie korupcja, szara strefa i drenowanie kieszeni pacjenta przy pomocy cen wolnorynkowych za uslugi medyczne.
Przeciez na podstawie paragonow z kas fiskalnych zaden kraj nie bedzie prowadzil rozliczen za leczenie transgraniczne.
Jest to "Obrona Czestochowy" przed wprowadzeniem obowiazkowych rachunkow z wyszczegolnieniem numeru, nazwy i ceny odpowiednich swiadczen stomatologicznych.
I wowczas na imiennym rachunku/fakturze od lekarza powinien byc przedstawiony nr procedury/swiadczenia, nazwa swiadczenia i cena swiadczenia, tak jak jest zapisane w gwarantowanym koszyku uslug.
Mysle rowniez, ze powinna byc lista swiadczen, ktore nie sa objete koszykiem swiadczen/ uslug gwarantowanych, ale z okreslonym numerem, nazwa swiadczenia i centralnie ustalona cena.
Mysle, ze nadchodzi juz czas, aby uporzadkowac scene rynku zdrowia w Polsce. Proponuje zaczac od stomatologii.
Kazdy pacjent leczacy sie stomatologicznie powinien otrzymac rachunek z wyszczegolnieniem wszystkich udzielonych swiadczen gwarantowanych przez NFZ jak i objetych pelna odplatnoscia, ich numerami i cenami.
Otrzymany rachunek pacjent dostarcza do NFZ, otrzymuje odpowiednia refundacje za swiadczenia gwarantowowane przez NFZ na swoje konto np. w wysokosci 20% przy obecnie niskich nakladach publicznych na sluzbe zdrowia. Rachunek zostaje w NFZ jako dokument, ktory pelni funkcje transparentnosci w systemie zdrowotnym, sluzy celom statystycznym w tym rowniez okresleniu kwoty wplywajacej do systemu zdrowotnego z prywatnej kieszeni pacjenta.
W Belgii za leczenie stomatologiczne pacjent dostaje refundacje w wysokosci 40% za swiadczenia gwarantowane, reszte doplaca z wlasnej kieszeni. Za dodatkowe "luksusy stomatologiczne" nie objete koszykiem, placi dodatkowo, ale zawsze dostaje rachunek, ktory dostarcza sie do ubezpieczalni.
---
W Polsce publiczne naklady na zdrowie powinny byc podniesione do 7% PKB z budzetu panstwa i ubezpieczalnia powinna sie rozliczac z pacjentem stosujac refundacje, poza leczeniem stomatologicznym /refundacja 40%/, na poziomie 75-80% poniesionych kosztow przez pacjenta w ramach gwarantowanego koszyka uslug i ujednoliconych cen dla sektora prywatnego i publicznego.
W polskim systemie zdrowotnym zarowno ceny za swiadczenia gwarantowane jak i niegwarantowane powinny byc ustalane centralnie za ktore odpowiedzialnosc ponosi rzad/panstwo.
Ceny w systemie zdrowotnym nie moga byc "wolna amerykanka".
a nie pomyślałeś, że taki paragon wydawać będzie nie lekarz ale Pani w kasie.
Z drugiej jednak strony pacjent zawsze ma wybór- chce chronić dane- nie bierze faktury...