Czasami właściciele sklepów sami proszą klientów o przekazywanie im informacji o tym, że sprzedawca nie wystawia dokumentu sprzedaży. Rzetelna ewidencja w kasie fiskalnej pozwala im rozliczyć pracowników - mówi Tomasz Sokolnicki, dyrektor Izby Skarbowej w Krakowie.
Tomasz Sokolnicki, dyrektor Izby Skarbowej w Krakowie / Dziennik Gazeta Prawna / Wojtek Górski

Z roku na rok w ramach akcji „Weź paragon” przeprowadzanej w czasie wakacji i zimowych ferii do budżetu państwa wpływa coraz więcej pieniędzy z mandatów. Coraz większa grupa przedsiębiorców jest też kontrolowana.

W Małopolsce rzeczywiście urzędy skarbowe kontrolują coraz więcej podmiotów, ale jednak ukaranych jest z roku na rok mniej i to nas bardzo cieszy. Przykładowo w wakacje 2012 r. sprawdzono 18 tys. sprzedawców, z czego 18 proc., czyli ok. 3300, zostało ukaranych mandatami. Latem tego roku z 24 tys. skontrolowanych tylko 13 proc., tj. ok. 3100, zostało ukaranych. To pokazuje, że coroczna akcja „Weź paragon” przynosi zamierzone efekty. To pokazuje, że akcja przynosi oczekiwane rezultaty, bo to właśnie wpływy podatkowe z uczciwie prowadzonego biznesu, a nie kary z nałożonych mandatów są naszym celem. To też wkład administracji podatkowej w tworzenie warunków do zdrowej konkurencji i eliminowanie z rynku nieuczciwych sprzedawców, którzy zaniżają ceny, gdyż nie odprowadzają VAT czy podatku dochodowego.

Nie jest przypadkiem tak, że ponieważ wiadomo, iż kontrole w czasie wakacji czy ferii są nasilone, sprzedawcy nauczyli się ich unikać?

Nie obserwujemy takiego zjawiska. Proszę pamiętać, że kontrole, o których rozmawiamy, są prowadzone w szczególnym trybie – nie tak jak typowe kontrole podatkowe, w przypadku których podatnicy są uprzedzani o tym, gdzie, kiedy i w jakim zakresie zostaną sprawdzeni. W przypadku akcji „Weź paragon” urzędnicy pojawiają się bez uprzedzenia w takich miejscach, w których nie spodziewają się ich przedsiębiorcy. Często odbywa się to po godzinach urzędowych i w weekendy. Oceniam, że te nasze konsekwentne działania oraz rosnąca świadomość sprzedających i konsumentów powodują, że paragony wystawiane są coraz powszechniej, z korzyścią dla budżetu, klientów i rzetelnych przedsiębiorców.

Czy świadczą o tym też dane dotyczące wpływów z VAT?

Przede wszystkim warto podkreślić, że wpływy z tego podatku dotyczą nie tylko podatku od handlu detalicznego rejestrowanego na urządzeniach fiskalnych. Jeśli chodzi o ten rok, nie mamy jeszcze danych dotyczących tej części biznesu. Ale w latach poprzednich dokonywaliśmy takich porównań. Chcieliśmy zobaczyć, czy po okresach wzmożonej akcji „Weź paragon” wpływy od tych podatników, którzy stosują kasy, wzrosły. I okazało się, że faktycznie tak się stało.

Ta tendencja jest widoczna podczas trwania akcji, czyli dwa razy do roku?

Nie. Również w pozostałych miesiącach widzimy, że dyscyplina, jeśli chodzi o fiskalizację sprzedaży, utrzymuje się na wysokim poziomie. Należy podkreślić, że kontrole handlu detalicznego prowadzone są cały rok. Akcja „Weź paragon” organizowana jest w okresie ferii i wakacji, gdyż prócz zadań informacyjnych i edukacyjnych ma na celu kontrolę przedsiębiorców sezonowych, którzy liczą, że nie na swoim terenie, np. w miejscowościach turystycznych, mogą pozwolić sobie na obrót bez podatku, i stają się tym samym nieuczciwą konkurencją dla podatników ewidencjonujących całą sprzedaż.

Wracając do mandatów – przepisy pozwalają nakładać je w 2013 r. w wysokości od 160 do 3200 zł. Od czego właściwie zależy, jaką kwotą urzędnik ukarze za niewystawienie paragonu?

W każdym przypadku jest to ustalane indywidualnie. Nie ma taryfikatora, tak jak to jest w przypadku kontroli drogowej, gdzie za konkretne wykroczenie jest określona kara. Urzędnicy skarbowi uzależniają wysokość mandatu od rodzaju i okoliczności popełnionego czynu, jego częstotliwości, ale i sytuacji materialnej osoby, która jest karana. W naszym województwie w przypadku niewystawienia paragonu mandat wynosi średnio ok. 250 zł. W sytuacji gdy np. sprzedającym jest pracownik, a mandat nakładany jest po raz pierwszy, jego kwota oscyluje przy dolnej granicy przewidzianej przez przepisy. Uważam, że decydujące znaczenie ma skuteczność w wykrywaniu tego typu wykroczeń, nieuchronność i szybkość ukarania, a nie wysoka kwota mandatu. Oczywiście w przypadku recydywistów kwoty są odpowiednio wyższe.

Kto jest karany, jeżeli klient nie otrzyma dowodu zakupu?

Podmiotem kontrolowanym jest w tym przypadku osoba obsługująca kasę i to ona dostaje mandat. Bywa, że to jest sam przedsiębiorca, ale często jest to pracownik. Oczywiście, jeżeli sytuacja powtarza się w danym punkcie, to ukarany może być również właściciel za brak należytego nadzoru. Na pierwszej linii jest jednak ten, który obsługuje kasę, czyli zwykle pracownik.

A nie jest tak, że potem w praktyce przedsiębiorca refunduje pracownikowi taki koszt?

To są już kwestie wewnętrznych ustaleń i rozliczeń między pracodawcą a pracownikiem.

Sam pracownik nie ma chyba interesu w tym, by nie wydawać paragonów.

Zwykle nie, ale i tutaj mogą zdarzyć się osoby nieuczciwe. Jeżeli paragon został wystawiony i sprzedaż zaewidencjonowana, to należność za towar powinna znaleźć się w kasie. Jeżeli nie ma paragonu – rozliczenie kasy i pracownika bywa trudniejsze. Dlatego świadomi właściciele są zainteresowani tym, aby cała sprzedaż była nabijana na kasę, i sami wykazują inicjatywę, np. umieszczając przy kasie informacje z numerem telefonu i prosząc klientów, którzy nie otrzymali paragonu, aby ich o tym powiadomili. W zamian oferują rabaty lub drobne upominki.