Przyczyną wzrostu szarej strefy było m.in. podniesienie stawki VAT z 22 do 23 proc. Równie ważny był wzrost akcyzy na olej napędowy i silna konkurencja na rynku - mówi Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Ministerstwo Finansów przygotowało projekt zmian w przepisach, które mają ograniczyć wyłudzenia VAT. Chodzi np. o wprowadzenie solidarnej odpowiedzialności sprzedawcy i nabywcy za odprowadzenie podatku oraz o wyłączenie w większości przypadków możliwości kwartalnego rozliczania VAT. Co się stało, że konieczne są takie rozwiązania?
Na pewno jest to spowodowane drastycznym wzrostem w wielu branżach, w tym w obrocie paliwami, szarej strefy. Istnieje ona prawie we wszystkich krajach UE, jednak dopóki stanowi 2–3 proc. rynku, nie stanowi problemu. Warto przy tym uspokoić kierowców, że MF nie zakłada solidarnej odpowiedzialności w odniesieniu do osób tankujących paliwo na stacjach.
W Polsce znacząco wzrósł udział szarej strefy w handlu paliwami?
Tak. Stało się to w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Szacujemy, że od 2011 r. szara strefa w obrocie olejem napędowym zwiększyła się z 3–4 proc. do przynajmniej 10 proc. To oznacza roczne straty dla budżetu państwa w wysokości ok. 3,5 mld zł. Z tytułu akcyzy to ok. 1,7 mld zł, VAT – 1,5 mld zł, a opłaty paliwowej – 356 mln zł. Ten brak dochodów z rynku paliw istotnie zwiększa dziurę budżetową, co w przyszłości będzie musiało skutkować wzrostem obciążeń podatkowych dla wszystkich obywateli, a pewnie wpłynie też na wzrost bezrobocia, ograniczając miejsca pracy nie tylko w budżetówce, ale też w szeroko rozumianym sektorze paliwowym – od rafinerii, przez logistykę, aż po stacje paliw.
Dlaczego sytuacja tak bardzo zmieniła się na niekorzyść?
Przede wszystkim z powodu gorszej sytuacji gospodarczej, wzrostu podatków – mam na myśli podniesienie stawki VAT z 22 do 23 proc. (od 1 stycznia 2011 r. – red.), zwiększenia się akcyzy na olej napędowy z początkiem 2012 r. oraz z uwagi na niskie marże i silną konkurencję na rynku. Brak systemu ścisłej kontroli obrotu paliwami sprzyja nielegalnym działaniom. To wszystko tworzy warunki, w których szara strefa rozkwita.
W 2011 r. marże w handlu benzyną lub olejem napędowym były w przeliczeniu na 1 litr kilkugroszowe, tj. wynosiły 1–1,5 proc. ceny. I właśnie bardzo trudne warunki konkurencyjne spowodowały, że zwłaszcza mali niezależni operatorzy rozważali zamknięcie stacji. Spodziewaliśmy się więc, że w 2012 roku będziemy mieli do czynienia z drastycznym zmniejszeniem się ich liczby. To jednak nie nastąpiło. Utrzymuje się ona na tym samym poziomie ok. 6,7 tys. Jednocześnie oficjalne dane wykazują spadek sprzedaży paliw. Zjawisko to na pozór jest trudne do wytłumaczenia – ale wyjaśnieniem jest właśnie szara strefa. W rezultacie coraz większe problemy mają firmy, które przestrzegają przepisów i sumiennie płacą podatki. Najlepszym przykładem jest decyzja Neste o wycofaniu się z Polski. Z drugiej strony największy spadek zanotowano w sprzedaży pozastacyjnej, czyli do odbiorców takich jak firmy transportowe, budowlane czy też floty pojazdów w różnych przedsiębiorstwach i instytucjach. To też sygnał, że szukały one tańszych źródeł zaopatrzenia, próbując redukować w ten sposób koszty swojej działalności.
Na czym polega działanie nieuczciwych stacji paliw?
Stacje, które zaopatrują się u dystrybutorów nieodprowadzających VAT i akcyzy, są w stanie zaoferować odbiorcy końcowemu nieco tańsze paliwo (mówimy tu o kilku groszach na litrze), a jednocześnie narzucić nieco wyższe marże. Właśnie dzięki tym działaniom są w stanie przetrwać czas złej koniunktury. Najwięcej zyskują jednak nieuczciwi dostawcy. To są olbrzymie kwoty, których brakuje w budżecie – i tracą na tym wszyscy obywatele.
Zarabiają na wyłudzeniach VAT?
Najwięcej jest takich przypadków. I to zarówno w obrocie międzynarodowym, jak i przy zakupach u krajowych producentów. Model transakcji łańcuchowych wszyscy operujący w szarej strefie opanowali perfekcyjnie, a służby kontrolne mają z rozpracowaniem takich przypadków wielki kłopot. W dużo mniejszym stopniu jest to też wyłudzanie akcyzy. W tym przypadku chodzi głównie o sprzedaż oleju opałowego jako oleju napędowego.
Czy zawsze stacja paliw ma świadomość, że paliwo pochodzi od nieuczciwego dostawcy?
Nie. Szczególnie gdy cena nie różni się znacząco od rynkowej. Inaczej jest, gdy jest bardzo atrakcyjna. Były ostatnio absurdalne sytuacje, że np. samorządy organizowały przetargi na paliwo dla spółek komunalnych. Przystąpiły do nich duże koncerny i spółka, której główny profil działalności to handel psią karmą. Zaoferowała najniższą cenę. Nikt się jednak nie zastanowił, jak to jest możliwe, że producent po zapłaceniu wszystkich podatków i innych należności może proponować taką cenę. Kryterium najniższej ceny w rozstrzygnięciach przetargów wręcz wymusza zakup paliwa o nie całkiem klarownym pochodzeniu.
Teraz już kupujący będzie się musiał zastanowić.
Tak – jeżeli zostanie wprowadzona solidarna odpowiedzialność. Pierwsze sygnały o tego typu problemach dotarły do nas w 2011 r. od jednej z firm, która ma udziały w zagranicznej rafinerii i sama sprowadza z niej paliwo. Nagle zauważyła, że małe firmy, które też się tam zaopatrują, oferują w Polsce niższe ceny, niż wynosi suma ceny płaconej rafinerii oraz wszystkich podatków (VAT i akcyzy) i innych obowiązkowych obciążeń. Teraz podobne zjawiska znacznie się nasiliły. Proponowane nowe rozwiązania prawne zapewne zmuszą kupujących do zastanowienia się, która z ofert jest korzystniejsza, jeśli brać pod uwagę również ryzyko późniejszej odpowiedzialności solidarnej.
A kontrole organów państwowych nie pomagają?
Ciężko walczyć z takimi nadużyciami. Trudno jest wykryć i udowodnić nielegalne działania, szczególnie gdy w różnych obszarach kontrole prowadzą różne organy – służba celna, urzędy kontroli skarbowej, ABW, CBŚ, policja. Kontrole utrudnia sieć powiązań spółek. Proszę zobaczyć: w Polsce jest 8,5 tys. koncesji na obrót paliwem, a na Węgrzech, Słowacji czy w Czechach – po kilkanaście. Ale w Polsce jest jeszcze większy absurd. Za handel paliwami bez koncesji grozi kara 5 tys. zł, podczas gdy za drobne uchybienie w przypadku posiadanej licencji jest ona kilkaset razy wyższa.
Czy rozwiązania, które proponuje Ministerstwo Finansów, rozwiążą problem?
Cieszy nas to, że w ogóle ktoś go dostrzegł. Popieramy kierunek zmian, ale szczegółowe rozwiązania wymagają dopracowania. Oprócz solidarnej odpowiedzialności warto wprowadzić instytucję zaufanego sprzedawcy. Zakup od takiego podmiotu zwalniałby z odpowiedzialności solidarnej. Przy wpisie na odpowiednią listę trzeba by wziąć pod uwagę np. brak zaległości wobec budżetu państwa i określony czas działania na rynku. Dobrym rozwiązaniem – na wzór czeski – jest też wprowadzenie poręczeń majątkowych na poczet należności podatkowych. Nasi sąsiedzi przyjęli też rozwiązanie, że miesięczne rozliczenia VAT obowiązują w przypadku nowych podmiotów oraz tych, które nie mają siedziby na terenie kraju.