W czwartek w Sejmie ludowcy pytali ministra finansów, jakie kroki podjął, by załagodzić kryzys w finansach jednostek samorządu terytorialnego.
Szef sejmowej komisji samorządu Piotr Zgorzelski (PSL) w rozmowie z PAP wskazywał na rozwiązania, które poprawiłyby sytuację finansową samorządów. "Najprościej zrobić dwie rzeczy: zwiększyć udział samorządów w PIT, a także doprowadzić do zwracania VAT-u inwestycyjnego samorządom" - ocenił polityk.
Występując w Sejmie Zgorzelski, wskazywał, że w latach 2005-2011 nastąpiły liczne zmiany, które przyczyniły się do zmniejszenia dochodów własnych samorządów, a także spowodowały dodanie im zadań lub rozszerzenie już istniejących bez przekazania za tym środków finansowych.
"Zmiany te nastąpiły w okresie wielkiego wysiłku inwestycyjnego gmin, powiatów i województw, związanego z wykorzystaniem przez Polskę funduszy europejskich" - wskazywał poseł. Zwrócił też uwagę, że z jednej strony skierowano do samorządów dodatkowe środki inwestycyjne, lecz drugiej potrzebny był wkład własny, a często także inwestycje towarzyszące, które zapewniały lepsze wykorzystanie projektów unijnych.
Zgorzelski przywoływał dane, z których wynikało, że największy spadek nastąpił jeśli chodzi o udziałach jednostek samorządu terytorialnego w podatku PIT. W 2009 r. było to mniej o 5,5 proc. niż w 2008 r., a w 2010 r. wpływy spadły o 0,3 proc.
Wskutek wprowadzenia ulgi prorodzinnej w 2008 r. do budżetów samorządów wpłynęło mniej o 2,6 mld zł. Z kolei zmiana skali podatkowej (stawek oraz progów) w 2009 r. poskutkowała zmniejszeniem wpływów do samorządowych kas o blisko 4,2 mld zł (dane za MF podane przez Zgorzelskiego).
"Przyjmując, że skutki te są co najmniej takie same w kolejnych latach, można oszacować łączny ubytek wynikający z nich na poziomie co najmniej 6,8 mld zł rocznie" - szacował polityk Stronnictwa.
Jak zaznaczył, budżet centralny zrekompensował sobie "swoje" ubytki wynikające z wprowadzenia ulgi prorodzinnej i zmiany progów podatkowych wzrostem VAT, akcyzy, czy składki rentowej, jednak o samorządach nie pomyślano.
"Jeśli nie nastąpią zmiany stanu systemowej nierównowagi w samorządowej części finansów publicznych, będzie się ona pogłębiała, co nie tylko zahamuje rozwój lokalny i regionalny, ale także zagrozi realizacji zadań własnych gmin, powiatów i województw" - ostrzegał.
Wiceminister finansów Hanna Majszczyk przekonywała w swojej odpowiedzi na pytanie PSL, że obecna konstrukcja dochodów jednostek samorządu terytorialnego zakłada nie tylko przekazanie im udziału w dochodach z podatku PIT i CIT, ale też stwarza im "cały katalog innych źródeł dochodów - tzw. dochodów własnych".
Jak mówiła, przyjęcie założenia, że konstrukcja dochodów odpowiada koniunkturze gospodarczej, sprawia, że oczywiste jest, iż samorządy "muszą liczyć się z tym, że dobra koniunktura nie trwa wiecznie". Majszczyk zwróciła też uwagę, że decyzje samorządów w sprawie wydatków bieżących, czy inwestycyjnych są ich "samodzielnymi decyzjami".
Wiceminister zaznaczyła, że tylko w 2011 roku wskutek podjętych przez samorządy decyzji o umorzeniu, bądź rozłożeniu na raty, odroczeniu terminu płatności podatków, które stanowią ich dochód, samorządy pozbawiły się dochodu w wysokości 3 mld 836 mln zł.
Majszczyk powiedziała też, że od 2004 r., kiedy zaczęła obowiązywać ustawa o dochodach własnych jednostek samorządu terytorialnego, ich dochody wzrosły nominalnie o 87,2 proc., a realnie - o 74,9 proc. Jak dodała, nawet gdyby wyłączyć z tego środki unijne, to dochody te rosną realnie o 40 proc. Z kolei dochody własne samorządów - wyliczała - wzrosły nominalnie o ponad 77 proc.
Wiceminister podkreśliła, że w porównaniu do 2007 r. wydatki bieżące wzrosły w 2011 r. o 36,4 proc. "Istotną pozycją w tych wydatkach bieżących były wynagrodzenia" - powiedziała.
Jak zaznaczyła, statystyka wskazuje, że jeśli chodzi o źródła dochodów samorządów "nie ma jakiegoś spadku, natomiast podejmowanie decyzji musi odpowiadać temu, co się dzieje w gospodarce, zwłaszcza jeśli znaczna część dochodów jest oparta na koniunkturze gospodarczej".
Majszczyk przyznała, że co prawda wprowadzono ulgi prorodzinne, które spowodowały spadek dochodów samorządów, ale z drugiej strony pozostawiono na niezmienionym poziomie progi w podatku dochodowym, co - mówiła - "między rokiem 2011 a 2010 daje około 600 mln czystego zysku dla jednostek samorządu terytorialnego".
Wiceminister podkreśliła też, że jedynie w 2011 roku z budżetu państwa na zadania własne samorządów skierowano ponad 6 mld zł. Ponadto w minionych latach - jak dodała - prowadzony był program dofinansowywania budowy dróg lokalnych, podczas którego dofinansowano samorządy na kwotę ponad 3 mld zł.
Jednak również posłowie innych klubów podkreślali, że samorządy są w złej sytuacji finansowej. "W większości gmin wiejskich, które ja reprezentuję są wójtowie z PSL. Oni to już od lat mówią, nie tyko do was, ale też do innych posłów, szczególnie posłów opozycyjnych, że pieniędzy jest za mało, przede wszystkim na oświatę" - mówił Cezary Olejniczak (SLD).
Odpowiadała mu Magdalena Kochan (PO). Podkreślała, że w ciągu ostatnich trzech lat subwencja samorządowa dotycząca edukacji zwiększyła się o 10 mld złotych, a liczba dzieci w ciągu ostatnich 5 lat zmniejszyła się o 1,2 mln. "W dobie trudności finansów publicznych musimy racjonalnie wydawać każdą złotówkę" - apelowała.
Z kolei Majszczyk odnosząc się do kwestii subwencji oświatowej, podkreślała, że nie można mówić, iż w 2012 roku była ona zaniżona. "Jeśli można mówić o tej subwencji w perspektywie roku 2012, to tylko w aspekcie jej zawyżenia" - oceniła.
Wiceminister wyjaśniła, że przy jej kalkulacji założono, że wszystkie 6-latki pójdą do szkoły, a tak się nie stało. "Można się zastanawiać, czy nie należałoby jej ograniczyć (subwencji oświatowej-PAP) i może właśnie skierować na przedszkola" - powiedziała. Zaznaczyła zarazem, że dość liczna grupa jednostek samorządu terytorialnego nie wykorzystuje subwencji.