Debata o zasadności janosikowego trwa także w Niemczech. Samorządy z zachodniej części kraju lobbują za zniesieniem podatku solidarnościowego, poprzez który finansowany jest rozwój ośrodków w byłej NRD. Po kryzysie finanse wielu miast na wschodzie są w lepszym stanie niż na zachodzie.
Na czele frondy stanęły zadłużone, biedniejące miasta z Zagłębia Ruhry, takie jak Dortmund i Oberhausen.
Rocznie miasta i gminy z zachodu dopłacają do dawnej NRD 10 mld euro. Niemieckie janosikowe to element paktu solidarnościowego, który zaczął obowiązywać w 1995 r., a w 2004 r. został przedłużony na kolejne 15 lat. – System jest absurdalny. Dla nas pakt nie skończy się w 2019 r., ponieważ przez kolejne dekady będziemy spłacać zaciągnięte w tym celu długi – mówi rozgłośni Deutsche Welle Joerg Stuedemann z dortmundzkiego ratusza. – Musimy przedyskutować kwestię budżetów miast i gmin, bo dziś nie stać nas na bieżącą naprawę ulic – dodaje.
Tymczasem pieniądze z Solidarpakt idą właśnie na rozbudowę infrastruktury na wschodzie, co doprowadziło do paradoksalnej sytuacji, że autostrady na terenie nowych landów są często w znacznie lepszym stanie niż nieremontowane od lat drogi po drugiej stronie Renu. Pakt wpędził niektóre samorządy w poważne kłopoty finansowe. Dług Dortmundu urósł już do 2 mld euro, miasto powoli się wyludnia, a dezindustrializacja wpędziła w bezrobocie niemal 20 proc. populacji.
Dawna linia podziału na bogaty zachód i biedny wschód powoli ustępuje podziałowi na biedniejącą północ i bogacące się południe. Niemcy nazwali nową linię Weisswurstaequator równikiem białej kiełbasy, popularnej na południu, za to praktycznie nieznanej na północy. Linia do tej pory symbolicznie dzieliła Niemcy także religijnie (katolicy i protestanci), językowo (dialekty dolno- i górnoniemieckie) czy historycznie (dawne Prusy kontra reszta kraju). Teraz doszedł czynnik ekonomiczny. W czołówce najszybciej rozwijających się miast połowa to ośrodki ze wschodu, m.in. Stralsund i Frankfurt nad Odrą. Kolejne cztery to miasta w Bawarii. Jedynym przedstawicielem północy w top 10 jest dziewiąte na liście Bremerhaven.
Najszybciej rozwija się południowa część byłej NRD. Gdy Zagłębie Ruhry popada w spiralę zadłużenia, położona w Turyngii Jena planuje całkowitą spłatę swoich długów do 2025 r. – Solidarpakt jest nam niepotrzebny. Wystarczą nam podatki zbierane dzięki licznym średniej wielkości firmom i skupieniu się na nauce i innowacjach po utworzeniu Uniwersytetu Fryderyka Schillera – mówi miejski skarbnik Goetz Blankenburg. Taka opinia to jednak wyjątek – Ossis, obywatele dawnej NRD, myślą raczej o obronie łatwych pieniędzy. – Średni poziom bezrobocia jest u nas niemal dwukrotnie wyższy niż na zachodzie kraju, a potencjał podatkowy wynosi 55 proc. poziomu starych landów – zauważył premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Reiner Haseloff w rozmowie z niemieckim radiem publicznym.