ADAM KĘSIK o regulacjach dotyczących samorządu zawodowego: Przepisy o biegłych rewidentach wymagają zmian, ale nie należy tego robić wcześniej niż za rok lub dwa lata. W przeciwnym razie złe rozwiązania zostaną zmienione na gorsze.
Minął już ponad rok od obowiązywania ustawy z 7 maja 2009 r. o biegłych rewidentach. Jak pan ocenia te regulacje z perspektywy czasu?
Regulacje tej ustawy nie zawsze są zgodne ze specyfiką funkcjonowania zawodu biegłego rewidenta w Polsce. Ponad 75 proc. firm audytorskich to jednoosobowe działalności gospodarcze. Ustawa w ogóle nie różnicuje podmiotów, które podlegają identycznym regulacjom bez względu na wielkość. Poważnym mankamentem jest chociażby kwestia ubezpieczeń. Minimalne – podmiotowe wynosi 400 tys. euro i jest zupełnie niedostosowane do skali działalności wielu podmiotów. W efekcie niektóre małe firmy stają się niekonkurencyjne, ich liczba spadła w ciągu roku o około setkę. Prawdopodobnie dlatego coraz częściej słyszymy od przedstawicieli rządu o potrzebie zmiany ustawy. Niestety konkretów brak.
Czy w związku z tym przepisy wymagają natychmiastowych zmian?
Nie ulega wątpliwości, że ustawa nie jest doskonała, środowisko biegłych sygnalizowało to wielokrotnie, jeszcze zanim weszła w życie. Osobiście jestem jednak przeciwnikiem pilnej nowelizacji. Pośpiech jest wrogiem dobrej legislacji. Obawiam się, że kilkanaście miesięcy to zbyt mało, aby dokonać rzetelnej i wyczerpującej oceny funkcjonowania nowych przepisów. Przykładowo, nie jest znany wpływ ustawy na podniesienie jakości prac rewizyjnych – kontrole są w toku, a pierwsze zbiorcze wyniki będą znane nie wcześniej niż za kilka miesięcy. Rok, dwa lata to realny termin na ewentualne korekty, inaczej znowu okaże się, że konieczne będą zmiany do zmian. To recepta na złe prawo.
Jednak już dziś widać pewne obszary, które wymagają nowelizacji?
Tak. Przykładowo problemem są wymogi członkostwa biegłych rewidentów w samorządzie zawodowym. Dotyczy to tych, którzy ze względu na wiek lub sytuację zdrowotną nie wykonują i nie zamierzają wykonywać zawodu, a chcą pozostać w samorządzie. Rygorystyczne warunki nałożone przez ustawę są nie do zaakceptowania. Samorząd nadzorowany przez Komisję Nadzoru Audytowego niejako wbrew idei samorządności nie ma możliwości ich złagodzenia. Statystyki mówią same za siebie. W okresie obowiązywania nowej ustawy organizację opuściło 461 członków, z których ponad 90 proc. to osoby, które ukończyły 60. rok życia.
Z czego wynika taka sytuacja?
Większość z tych osób odeszła w efekcie bezwzględnego stosowania prawa pod nadzorem Komisji Nadzoru Audytowego. Obowiązek obligatoryjnego szkolenia, bardzo kosztownego, dla osób, które zawodu nie wykonują, to poważny problem. Jestem przeciwny takiemu traktowaniu tej grupy biegłych rewidentów, którzy – dzięki swojej pracy i zaangażowaniu – zbudowali silną pozycję naszego samorządu. Uważam, że przy okazji nowelizacji należy zmienić ustawę tak, aby dać szansę wszystkim biegłym rewidentom, którzy nie wykonują i nie zamierzają w przyszłości wykonywać czynności rewizji. Mogłoby to być członkostwo na zasadach honorowych, bez konieczności spełniania wymogów przewidzianych dla osób czynnie wykonujących zawód, np. zwolnienie ze szkolenia obligatoryjnego. Decyzja w tej sprawie powinna pozostawać w wyłącznej kompetencji samorządu zawodowego.
*Adam Kęsik
prezes Krajowej Izby Biegłych Rewidentów