Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak uważa, że PIT-y osób zatrudnionych u jednego pracodawcy powinny rozliczać urzędy skarbowe. Resort proponuje też rezygnację z comiesięcznych raportów o stanie zatrudnienia składanych przez firmy do ZUS.

Pawlak popiera pomysł Konfederacji Pracodawców Polskich dotyczący przeniesienia z podatnika na urzędy skarbowe obowiązku rozliczania z podatku dochodowego osób zatrudnionych u jednego pracodawcy.

"Warto podjąć taką inicjatywę, bo to niewątpliwie uprościłoby życie wielu ludziom, a dodatkowo dało możliwość uzyskania lepszych płac w urzędach skarbowych" - powiedział Pawlak dziś podczas spotkania z dziennikarzami.

"Nawet gdybyśmy mieli zapłacić urzędom skarbowym dodatkowe pieniądze, to niewątpliwie zdejmujemy wiele obciążeń z pracowników i pracodawców" - powiedział. Wówczas - jego zdaniem - rozliczenie będzie miało objętość kartki formatu A5. "Podamy swoje podstawowe dane i zaznaczymy, z których ulg zamierzamy skorzystać, a resztę zrobi urząd skarbowy" - wyjaśnił.

6 tysięcy obowiązków administracyjnych, które muszę wypełniać przedsiębiorcy i obywatele

Wicepremier poinformował, że firma doradcza Deloitte przygotowuje dla Ministerstwa Gospodarki listę ok. 6 tysięcy obowiązków administracyjnych w prawie 500 ustawach, które muszę wypełniać przedsiębiorcy i obywatele. Takie zestawienie ma być gotowe w połowie roku. Na jego podstawie resort sformułuje rekomendacje, które z obowiązków administracyjnych można usunąć.

"Do urzędów przesyła się informacje, które nie są potrzebne do tego, żeby prawidłowo ocenić sytuację" - podkreślił Pawlak. Jako przykład podał m.in. raporty o stanie zatrudnienia, które firmy muszą wysyłać do ZUS-u co miesiąc bez względu na to, czy liczba zatrudnionych się zmieniła, czy nie. Zdaniem Pawlaka, wystarczyłoby, gdyby firmy wysyłały w ciągu roku informacje tylko o zmianach, a raz na rok - podsumowanie.



Podał też przykład rolnictwa. Przy dopłatach bezpośrednich zbiera się informacje, które potem - jak zaznaczył - nie mają żadnej specjalnej wartości poza tym, że mogą stanowić podstawę do kontroli.

"Gdyby przejść na rozwiązanie, gdzie wniosek jest tylko oparty o płatności obszarowe, bez żadnych mapek, warunków, to kontrola polegałaby na sprawdzeniu dobrego stanu środowiskowego upraw, a nie wiązałaby się z bieganiem z GPS-em po polu i szukaniem, gdzie jest granica działki" - powiedział Pawlak.

Zmiany w "jednym okienku"

Resort gospodarki liczy, że w tym roku uda się obciążenia administracyjne zmniejszyć o 25 proc. "Ważne jest też, żeby w różnych ustawach stopniowo realizować takie podejście" - zaznaczył. W tym kontekście zwrócił uwagę na rozwiązania przyjęte w dyrektywie usługowej. "Dyrektywa jest teraz na etapie rozpatrywania przez Sejm poprawek Senatu i będzie wchodziła w życie w kwietniu. Podobne ustawy wprowadziły inne kraje Unii Europejskiej, dzięki czemu polskie firmy usługowe będą mogły łatwiej funkcjonować na innych rynkach europejskich" - zauważył.

Pawlak zapowiedział też zmiany w "jednym okienku", w którym przedsiębiorcy mieli w założeniu szybko załatwić wszystkie formalności związane z założeniem firmy, jednak napotykają trudności. "Niewątpliwie warto w tym przypadku zastosować takie rozwiązanie, jak przy rejestracji samochodów, że poprawnie złożony wniosek uprawnia do podjęcia działalności, natomiast wymaga potem potwierdzenia po miesiącu czy dwóch" - powiedział wicepremier.

Zapowiedział, że resort chce zawrzeć zmiany przyspieszające uruchamianie działalności gospodarczej w tzw. ustawie derogacyjnej (o ograniczeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców), której projekt trafił właśnie do konsultacji. Projekt ten wprowadza zmiany m.in. do 21 z 46 ustaw dotyczących reglamentacji działalności gospodarczej; przewiduje m.in. zniesienie licencji na pośrednika w obrocie nieruchomościami oraz zmniejszenie liczby rodzajów koncesji na sprzedaż alkoholu.