Rozmawiamy z MARKIEM BYTOFEM partnerem w spółce doradztwa podatkowego Taxways - Niedawno rozważano we Francji wprowadzenie podatku od ponadnormatywnych zysków firm naftowych. Chodzi o podatek znany pod angielską nazwą windfall tax. Co to za podatek?

W innych krajach również planowano wprowadzenie podobnego podatku. W swojej kampanii wyborczej zapowiadał go np. Barack Obama. Nagły spadek cen ropy wymusił modyfikację koncepcji windfall tax, pierwotnie opartej na założeniu, że cena ropy będzie tylko rosła. Chcąc zapewnić przewidywalność i stabilność dochodów budżetowych, należało odejść od parytetu surowców, których cena nagle może spaść o kilkaset procent. Podatek powinien być powiązany z czymś stabilniejszym, np. z produkcją przemysłową, gdzie zmiany rok do roku wynoszą kilka procent; co najwyżej kilkanaście w czasach kryzysu lub nadzwyczajnego bumu.

Czy tak narodził się podatek od emisji CO2?
Tak. O wprowadzeniu podatku od emisji CO2 myśli się także poza Francją. Pomysł na chwilę pojawił się nad Wisłą, ale zaniechano na razie poważniejszych prac nad jego realizacją.
Czy to dobrze?
To bardzo dobrze. Nie dlatego, że wedle zapewnień szefa rządu Donalda Tuska sytuacja gospodarcza Polski jest wspaniała. To bardzo dobrze, dlatego że brak podatku wyraziście pozycjonuje Polskę na indeksie międzynarodowej konkurencji podatkowej. Myśląc poważnie o ekologii, należy wprowadzać nie dodatkowe ciężary, ale ulgi podatkowe na czyste technologie.