Ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich Dariusz Witkowski uważa, że obciążenie pracodawców obowiązkiem rozliczania PIT pracowników będzie ryzykowne i oduczy obywateli odpowiedzialności za ich zobowiązania wobec budżetu państwa. Takiego rozwiązania nie stosuje się nigdzie na świecie - powiedział w piątek PAP.

Zgodnie z przyjętą w piątek nowelizacją ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz Ordynacji podatkowej, od 2011 r. pracownicy nie będą musieli sami wypełniać i wysyłać rocznego rozliczenia PIT, gdyż zrobią to za nich pracodawcy. To pracodawcy będą wypełniali deklaracje i wysyłali je do urzędu skarbowego. W rozliczeniu będą musieli uwzględniać ulgi podatkowe pracowników. Jeśli pracownik zechce rozliczyć się sam, będzie musiał zawiadomić o tym pracodawcę.

"Nigdzie na świecie pracodawcy nie rozliczają podatku dochodowego za pracowników. Przyjęte u nas rozwiązanie jest więc oryginalne i raczej nieprzemyślane. Było zresztą przyjmowane tak szybko, że nie byliśmy w stanie policzyć, ile będzie kosztowało przedsiębiorców" - powiedział ekspert KPP.

Zaznaczył, że na pewno koszty administracyjnie firm "wzrosną istotne". Pracodawca będzie bowiem musiał dostosować do nowych wymogów swoje systemy informatyczne, przeszkolić pracowników, zmienić systemy archiwizowania dokumentów.

"Trzeba będzie przecież zbierać dane dotyczące np. ulg podatkowych z których zechcą skorzystać pracownicy"

Witkowski powiedział, że dodatkowe 3,5 zł wynagrodzenia, jakie otrzymuje pracodawca z budżetu państwa za rozliczenie jednego PIT, na pewno nie wystarczy na pokrycie rzeczywistych kosztów, wynikających z nowelizacji ustawy podatkowej.

"Trzeba będzie przecież zbierać dane dotyczące np. ulg podatkowych - rehabilitacyjnej, odsetkowej, na leki - z których zechcą skorzystać pracownicy. Nie zawsze mogą okazać się one prawdziwe, pracownik nie musi mieć dokumentów potwierdzających prawo do skorzystania z konkretnej ulgi. A potem to pracodawca zostanie obciążony odpowiedzialnością za ewentualne błędy w rozliczeniu" - podkreślił ekspert.

Jak zaznaczył, "ważny jest też aspekt społeczny przyjętej w piątek zmiany przepisów o PIT". Według niego, spowoduje ona, że zniknie bezpośredni kontakt podatnika z urzędnikiem skarbowym. "Pracownik nie będzie wiedział, ile naprawdę jego pieniędzy trafia do budżetu państwa" - dodał.