Wielu przedsiębiorców nie stać obecnie na kontynuowanie spłaty rat za samochody. Oferty korzystnej cesji umowy mogą jednak wzbudzić podejrzenia organów podatkowych. Mogą one oszacować przychód i zażądać podatku.
ikona lupy />
ShutterStock
Fiskus może uznać, że cena przejęcia leasingu, czyli cesji lub zakupu przedmiotu leasingu po zakończeniu podstawowego okresu umowy, jest za niska. Zdaniem ekspertów podatnicy, od których organ podatkowy zażądałby dopłaty, mogą jednak się przed tym bronić, powołując się na obecną sytuację na rynku spowodowaną korona wirusem i obostrzeniami związanymi z COVID-19.

Możliwa nawet dopłata

Radosław Kowalski, doradca podatkowy i właściciel kancelarii podatkowej, przyznaje, że zmiana realiów gospodarczych związana z epidemią COVID-19 spowodowała, że nieco bardziej aktualny niż jeszcze kilka miesięcy temu stał się problem cesji umów leasingu. – Obecnie części przedsiębiorców nie jest stać na kontynuowanie umów zawartych w lepszych czasach, a to z kolei dla innych, których gospodarcze efekty epidemii nie dotknęły tak bardzo, może być okazją do przejęcia trwających umów leasingu za niższą cenę – mówi ekspert.
Także Paweł Mazurkiewicz, doradca podatkowy i partner w MDDP, zauważa, że w obecnej sytuacji istnieje wiele przesłanek wskazujących na możliwość drastycznego spadku wartości odstępnego – może bowiem wystąpić sytuacja istotnej nadwyżki ofert cesji umów leasingu na rzecz osób trzecich nad liczbą chętnych do wstąpienia w obowiązki wynikające z tych umów. Mało tego. Jak przyznaje Marta Szafarowska, doradca podatkowy i partner w Gekko Taxens Doradztwo Podatkowe, obecna sytuacja rynkowa skłania wielu leasingobiorców do oferowania cesji umów leasingu, w ramach której są oni wręcz gotowi dopłacić do wyzbycia się takiej umowy.

Nie ma automatyzmu

Marta Szafarowska tłumaczy, że w sytuacji, w której korzystający – po dokonaniu spłaty istotnej części kapitału umowy leasingu, a tym samym i wartości samochodu – podejmuje decyzję o rezygnacji z kontynuowania tej umowy i przeniesienia praw i obowiązków z niej wynikających na inny podmiot, dokonuje na rzecz tego podmiotu określonego świadczenia. – To, że pierwszy leasingobiorca nadpłacił wartość samochodu na rzecz firmy leasingowej względem wartości rynkowej tego samochodu, w normalnych warunkach rynkowych powoduje, że kolejny leasingobiorca, decydując się na przejęcie tej umowy leasingu, osiąga wymierną korzyść – mówi Szafarowska. Będzie bowiem musiał zapłacić pozostałe do końca umowy raty leasingowe oraz cenę wykupu, które mogą odbiegać (będą niższe) od wartości rynkowej analogicznego samochodu. – Można to więc porównać do sytuacji, w której sprzedawca sprzedaje samochód wart rynkowo np. 100 tys. zł za cenę o połowę mniejszą. Możliwość ustalenia po stronie sprzedającego przychodu podatkowego w wysokości odpowiadającej wartości rynkowej takiego samochodu – nawet jeśli mówimy o podmiotach niepowiązanych – nie budzi wątpliwości – stwierdza Marta Szafarowska. Przepisy w tym zakresie zawiera zarówno ustawa z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 865; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 695; dalej: ustawa o CIT), jak i ustawa z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1387; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 875; dalej: ustawa o PIT). Obie wskazują, że możliwość takiego oszacowania przychodu podatkowego przez organ podatkowy uzależniona jest od dwóch przesłanek. Po pierwsze, cena musi odbiegać istotnie od wartości rynkowej towaru analogicznego, a po drugie – fakt ten musi być pozbawiony uzasadnienia.
– Relatywnie niska wartość wynagrodzenia z tytułu przejęcia leasingu sama w sobie nie powoduje żadnych negatywnych konsekwencji podatkowych, podobnie jak okazyjne nabycie jakiegokolwiek przedmiotu majątkowego – zaznacza Paweł Mazurkiewicz. Jednak, jak zauważa w przypadku takich transakcji, organy podatkowe mają prawo do stosowania przepisów o szacowaniu wartości przychodu na zasadach ogólnych. – Niemniej jednak zakwestionowanie transakcji może mieć miejsce, jeśli zadeklarowana wartość odstępnego odbiega od warunków rynkowych bez powodu – mówi Mazurkiewicz.

Dwa warunki

Marta Szafarowska wyjaśnia, że jeśli chodzi o znaczące odbieganie zastosowanej ceny od wartości rynkowej, przepisy nie zawierają wprost wskazania, o jaki zakres obniżki ceny może chodzić. Niemniej jednak stanowią, że w przypadku gdy cena odbiega od ustalonej wartości rynkowej o co najmniej 33 proc., koszt opinii powołanego biegłego, który ustala wartość rynkową, ponosi podatnik. – Na tej podstawie sądy administracyjne, w tym przede wszystkim NSA, wskazują, że to właśnie te 33 proc. różnicy należy uznawać za „istotne odbieganie” – mówi Szafarowska.
Natomiast jeśli chodzi o drugą z przesłanek – dodaje ekspertka – przychód może być szacowany wyłącznie wtedy, gdy zastosowana cena odbiega od wartości rynkowej bez uzasadnionej przyczyny. – I tu pojawia się najistotniejsza, z perspektywy obecnej sytuacji wielu podatników, kwestia. Są oni nawet gotowi dopłacić do cesji umowy leasingu – mówi Szafarowska. Kluczowe jest więc to, czy podatnik jest w stanie wykazać, że jego zobowiązania finansowe i istniejąca sytuacja nie pozwalają mu na oczekiwanie należnego wynagrodzenia z tytułu przeniesienia praw i obowiązków wynikających z umowy leasingu. – Może on powoływać się na uzasadnioną przyczynę, dla której przeniesienie takich praw i obowiązków nie wiąże się z odpłatnością bądź też jest ona symboliczna. Ustalając wartość świadczenia, nie można bowiem, abstrahować od warunków gospodarczych towarzyszących temu świadczeniu – podkreśla ekspertka.
– Jeżeli spadek ceny odstępnego wynika z normalnej reakcji rynkowej na dysproporcję między podażą a popytem, to organy podatkowe nie mają podstaw do korygowania przychodów lub kosztów ustalonych w takich transakcjach – uważa Paweł Mazurkiewicz.

Problem również dla finansujących

Radosław Kowalski zwraca też uwagę, że ewentualne zakwestionowanie charakteru umowy po zmianie strony umowy leasingu może stanowić poważniejszy problem dla finansującego niż korzystającego. Chodzi również o sytuację, gdy dochodzi do wykupu przedmiotu leasingu. – To bowiem leasingodawcy wprost są chronieni przed doszacowaniem przychodu z tytułu zbycia korzystającemu przedmiotu leasingu, o ile oczywiście zachowane zostały warunki ustawowe – mówi Kowalski. W efekcie – dodaje – gdyby okazało się, że leasing operacyjny jednak nie był leasingiem (bo nie spełniałby wymogów z ustawy o PIT lub o CIT, np. co do okresu, na jaki umowa została zawarta), to organy miałyby otwartą drogę do prób doszacowania przychodu finansujących, którzy następnie dokonali zbycia przedmiotu leasingu. Inną sprawą jest, że nie oznacza to, że z łatwością uzasadniłyby one takie doszacowanie przychodu.
– Paradoksalnie korzystającym w takiej sytuacji może pomóc to, że oni „na co dzień” nie korzystają z żadnej normatywnej ochrony przed doszacowaniem przychodu w związku z zakupem przedmiotu leasingu po jej zakończeniu za cenę znacznie niższą niż jego aktualna wartość rynkowa. Ku zaskoczeniu części podatników próżno szukać w art. 17c ustawy o CIT oraz art. 23c ustawy o PIT, a także w innych przepisach tych ustaw, regulacji, która stanowiłaby o tym, że jeżeli w danym przypadku spełnione są określone w ustawie warunki dotyczące leasingu, to organ zaakceptuje cenę wskazaną w umowie i nie oszacuje przychodu nabywcy, uwzględniając aktualną wartość rynkową przedmiotu transakcji – mówi Radosław Kowalski. Nie oznacza to, że korzystający dokonujący takiego zakupu podejmują istotne ryzyko fiskalne. Brak regulacji powoduje, że chcąc oszacować przychód podatnika, organ musiałby odwołać się do zasad ogólnych. Przypomnijmy: zgodnie z nimi, podatnik uzyskuje przychód z tytułu częściowo odpłatnego świadczenia, jeżeli nabędzie rzecz lub prawo za cenę niższą niż jego wartość rynkową, i co niezwykle ważne, uzyska w wyniku tego obiektywną korzyść ekonomiczną, przysporzenie kosztem innego podmiotu. – W przypadku wykupu po umowie leasingu korzyść taka nie występuje – wyjaśnia doradca podatkowy. Jednym z warunków niezbędnych, aby uznać umowę jako leasing operacyjny, jest to, aby suma opłat w umowie leasingu (wraz z ceną zakupu) pomniejszona o VAT była nie niższa niż wartość początkowa przedmiotu takiej umowy, a w przypadku kolejnej umowy – niż wartość rynkowa z dnia jej zawiązania. – To oznacza, że nabywając przedmiot leasingu, korzystający najpierw musiał spłacić zbywcy co najmniej kwotę odpowiadającą jego cenie/wartości rynkowej i to nie aktualną, a historyczną. Tym samym, nawet jeżeli cena zakupu odstaje od aktualnej wartości rynkowej, to wobec takiej powinności nie można nabywcy przyporządkować korzyść ekonomiczną, przysporzenie – tłumaczy ekspert. Innymi słowy wbrew pozorom brak jest przesłanek do oszacowania po stronie nabywcy przychodu z tytułu częściowo odpłatnego świadczenia.
Radosław Kowalski zwraca jednak uwagę, że gdyby w wyniku niezbyt dobrze przeprowadzonej cesji organ zakwestionował charakter umowy, wówczas – w momencie zbycia – finansujący nie skorzysta z ochrony, lecz nabywca w dalszym ciągu może bronić się przed przychodem, posługując się tymi samymi argumentami, tj. brakiem korzyści. Oczywiście – dodaje ekspert – w takiej sytuacji konieczne byłoby przeprowadzenie weryfikacji warunków, na których została przejęta umowa leasingu, skalkulowanie, czy na pewno, w ogólnym rozrachunku, u korzystającego nie wystąpiło przysporzenie uzasadniające przychód podatkowy z tytułu częściowo odpłatnego świadczenia.
Zdaniem Kowalskiego w każdym razie szczególną ostrożność muszą zachować ci przejmujący leasing, którzy wstępują w umowę za bardzo małym odstępnym na późnym etapie trwania kontraktu.