Kilku dyrektorów z resortu finansów napisało donos do premiera na kierownictwo skarbówki. Szef rządu staje po stronie oskarżanych.

Sprzyjanie mafii paliwowej i blokowanie walki z karuzelami vatowskimi – takie oskarżenia wobec szefostwa Krajowej Administracji Skarbowej znalazły się w opracowaniu, które trafiło na biurko premiera. Przygotowany przez wysokich urzędników z Ministerstwa Finansów i KAS raport jest pełen zarzutów; padają nazwiska osób, które miały być zaangażowane w stworzenie mafii. Na liście są byli oficerowie wysokiego szczebla ze służb cywilnych i wojskowych, policji, biznesmeni, a także członkowie grup przestępczych, m.in. mafii pruszkowskiej.

– Materiał rozpowszechniany obecnie wśród dziennikarzy zawiera nieprawdziwe informacje dotyczące funkcjonowania KAS – zapewnia nas biuro prasowe skarbówki. Na byłych i obecnych urzędników resortu, którzy mieli brać udział w spotkaniu, po którym powstał donos, szef skarbówki Piotr Walczak złożył już zawiadomienie do prokuratury. Sprawą zajmują się też służby specjalne.

Ministerstwo Finansów i Krajowa Administracja Skarbowa nie mają w ostatnich tygodniach najlepszej prasy. Zaczęło się od Mariana Banasia, byłego szefa skarbówki, a obecnie prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Jego oświadczenia majątkowe od prawie roku bada Centralne Biuro Antykorupcyjne i ma zastrzeżenia. O dalszych losach sprawy zadecyduje szef CBA Ernest Bejda.
Na jaw wyszło też, że w resorcie finansów pracowały dwie osoby podejrzewane przez prokuraturę o rozkręcenie karuzeli vatowskiej i udział w grupie, która wyłudziła 5 mln zł. To były wicedyrektor departamentu kontroli celnej, podatkowej i kontroli gier Krzysztof B. oraz Arkadiusz B., były dyrektor Centrum Edukacji Zawodowej Resortu Finansów (obecnie Krajowa Szkoła Skarbowości), jeden z najbliższych współpracowników Banasia. Pierwszy z nich zanim trafił do MF na trzy i pół miesiąca (został wyrzucony, gdy wyszły nieprawidłowości w jego oświadczeniu majątkowym), przez wiele lat pracował w stołecznym ratuszu.

Mafijne oskarżenia

Teraz zaś szykuje się kolejna afera związana z donosami, jakie grupa urzędników wysokiego szczebla w MF i KAS złożyła premierowi. Oskarżenia są bardzo poważne, a raport, który je zawiera, jest od kilkunastu dni kolportowany m.in. do mediów. Udało nam się do niego dotrzeć. To licząca sześć stron notatka ze spotkania dyrektorów resortu finansów i skarbówki z 25 października tego roku. Napisana „w celu realizacji planu naprawy funkcjonowania MF poprzez zmiany w strukturze merytorycznej i personalnej KAS – «oczyszczenie» KAS z ludzi związanych z mafią vatowską/mafią paliwową oraz droga ku KKV – Końca Karuzeli VAT” (pisownia oryginalna).
Nie publikujemy treści raportu, bo nie udało nam się zweryfikować zawartych w nim informacji, a padają poważne zarzuty wobec znanych osób, które miały założyć i kierować zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się wyłudzaniem VAT w handlu paliwami. Nie ujawniamy też personaliów uczestników spotkania, które stało się przyczynkiem do powstania dokumentu, zanim nie poznamy ich wersji wydarzeń.
Autorem raportu jest osoba z kierownictwa jednego z departamentów w MF. Napisała go na podstawie informacji otrzymanych od pracownika Izby Administracji Skarbowej (IAS) w Warszawie. Ostatnio był tam zatrudniony jako ekspert w stopniu aspiranta, w przeszłości kierował działem operacyjnym w jednym z urzędów celno-skarbowych. Był też współpracownikiem jednego z europosłów PO, dzisiaj ważnego polityka tej partii. Wysocy urzędnicy biorący udział w spotkaniu wciąż pracują w MF. Oprócz dwóch osób. Jedna z nich, do początku listopada zatrudniona w kierownictwie departamentu w strukturze KAS, odeszła, a ekspert stołecznej IAS odszedł z końcem października na własne życzenie.
– We wrześniu utracił poświadczenie ABW o dostępie do informacji niejawnych, co de facto uniemożliwiło mu dalszą pracę w skarbówce – twierdzi nasz informator.
Niepodpisana notatka, którą przekazano premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, na pierwszy rzut oka robi wrażenie, bo o zorganizowanie mafii paliwowej oskarżani są byli oficerowie wysokiego szczebla z Wojskowych Służb Informacyjnych, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Biura Ochrony Rządu (obecnie Służba Ochrony Państwa), były członek zarządu spółki Skarbu Państwa i bliski współpracownik jednego z najbogatszych Polaków. Mieli współpracować z ludźmi ze świata przestępczego – członkiem mafii pruszkowskiej i członkiem gangu „Lewatywy”. To nie koniec, bo grupa nie mogłaby działać, gdyby nie parasol ochronny, jaki roztoczyli nad nią byli oficerowie wyższego szczebla policji, wywiadu, urzędnicy skarbówki, a nawet wpływowi doradcy podatkowi i przedstawiciele świata nauki.
Ciężkie oskarżenie pada także pod adresem byłego szefa KAS Mariana Banasia i jego zastępcy Piotra Dziedzica, którzy mieli sabotować działania operacyjne wobec spółki Roca Trade podejrzanej o narażenie budżetu państwa na wielomilionowe straty. Spytaliśmy w MF i kancelarii premiera, czy informacje zawarte w raporcie są weryfikowane oraz jakie podjęto w tej sprawie kroki.
– Materiał rozpowszechniany obecnie wśród dziennikarzy zawiera nieprawdziwe informacje dotyczące funkcjonowania KAS. Rozpowszechnianie tych nieprawdziwych informacji stało się przedmiotem doniesienia do prokuratury złożonego przez szefa KAS o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – odpowiedziało nam biuro prasowe KAS. W takim samym tonie utrzymana jest odpowiedź z kancelarii premiera.

Służby weryfikują

Z naszych ustaleń wynika, że zawiadomienie szefa KAS Piotra Walczaka trafiło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie 7 listopada i dotyczy urzędników biorących udział w spotkaniu, którego efektem jest notatka i donos do szefa rządu. Sprawa trafiła także do służb specjalnych i koordynującego ich pracę ministra Mariusza Kamińskiego.
– W raporcie ujawnione są informacje operacyjne z rozpracowywania grupy Roca Trade pomieszane z insynuacjami. W pierwszym przypadku ich ujawnienie rodzi podejrzenie, że doszło do przestępstwa – twierdzi nasz informator. Zostało to podkreślone także w zawiadomieniu do prokuratury. Szef KAS uważa, że podejrzenie dotyczy m.in. art. 241 par. 1 i art. 266 par. 2 kodeksu karnego. Chodzi o ujawnienie i rozpowszechnianie bez zezwolenia informacji z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w sądzie, za co grożą nawet 2 lata więzienia, oraz o ujawnienie przez funkcjonariusza publicznego osobom nieuprawnionym informacji o klauzuli „zastrzeżone” lub „poufne”, które zdobył w związku z wykonywaniem czynności służbowych, za co można spędzić za kratami do 3 lat.
W raporcie najwięcej oskarżeń pada pod adresem Piotra Dziedzica – to były oficer ABW, który został oddelegowany do MF. Był dyrektorem dwóch departamentów, a od lipca jest wiceszefem KAS.
– Minister Dziedzic ponad rok temu poddał się na własny wniosek szczegółowemu postępowaniu sprawdzającemu, włącznie z badaniem wariograficznym. Stało się to po wpisie na Twitterze jednego z dziennikarzy dotyczącym prywatnych relacji Dziedzica z jednym z prawników – twierdzi nasz informator.
Jaki będzie dalszy los sprawy? Premier wyraźnie stanął po stronie kierownictwa KAS i nie dał wiary rewelacjom na temat szefostwa skarbówki. Morawiecki – już po zapoznaniu się z donosem – podczas wystąpienia w Sejmie chwalił KAS i Biuro Inspekcji Wewnętrznej skarbówki odpowiedzialne za ściganie urzędników podejrzanych o popełnianie przestępstw.
– Trudno sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji kierownictwo KAS będzie w jednym resorcie współpracowało z dyrektorami odpowiedzialnymi za donos – twierdzi nasz informator.
Z naszych ustaleń wynika, że żadne decyzje personalne na razie nie zapadły.