Najnowsza interpretacja dyrektora KIS w sprawie carpoolingu jest korzystna dla podatników. Powstaje jednak wątpliwość, czy na wypadek kontroli nie należy ewidencjonować przychodów i ponoszonych kosztów
Najnowsza interpretacja dyrektora KIS w sprawie carpoolingu jest korzystna dla podatników. Powstaje jednak wątpliwość, czy na wypadek kontroli nie należy ewidencjonować przychodów i ponoszonych kosztów
/>
W sprawie, która była przedmiotem interpretacji, podatnik tak przedstawił stan faktyczny, że dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej (KIS) nie miał wątpliwości: wykonywane przez niego okazjonalne podwózki pasażerów nie stanowią działalności gospodarczej i nie przynoszą mu zysku z wykorzystywania majątku prywatnego. – W związku z tym PIT nie jest należny – stwierdził fiskus w interpretacji.
Eksperci przestrzegają jednak, że nie zawsze musi tak być. Ich zdaniem rozwijający się carpooling (patrz infografika) będzie coraz bardziej interesować fiskusa. Nie wykluczają, że zbyt częste podwózki pasażerów mogą zostać w niektórych przypadkach potraktowane jako działalność gospodarcza.
Chodzi o interpretację dyrektora KIS z 28 października 2019 r. (nr 0114-KDIP3-2.4011.443.2019.3.EC) wydaną dla właściciela prywatnego auta osobowego. Mężczyzna podkreślił, że nie prowadzi działalności gospodarczej, a w szczególności nie świadczy usług transportowych. Codziennie pokonuje jednak wiele kilometrów i chciałby zabierać ze sobą pasażerów, którzy zwracaliby mu część wydatków na benzynę. W tym celu postanowił skorzystać z popularnej na rynku aplikacji mobilnej kojarzącej podróżujących (BlaBlaCar).
We wniosku o interpretację zwrócił uwagę, że wysokość opłat jest wyliczana przez internetową platformę na podstawie długości trasy, natężenia ruchu i liczby pasażerów, czyli zmiennych, które wpływają na ilość i koszt spalonego paliwa. Podkreślił, że aplikacja nie uwzględnia innych wydatków eksploatacyjnych.
Podatnik był zdania, że otrzymywane przez niego dopłaty do paliwa nie powinny być opodatkowane. – Ich istotą jest bowiem współdzielenie wydatków, a nie zarabianie – podkreślał. Tłumaczył, że i tak musiałby ponieść koszty związane z przejazdem.
Dyrektor KIS potwierdził stanowisko mężczyzny. Stwierdził, że kto przy okazji prywatnej podróży okazjonalnie zabiera pasażerów, nie prowadzi działalności gospodarczej, tylko wykorzystuje swój osobisty majątek. Wskazał, że skoro w ramach tej prywatnej aktywności kierowca nie uzyskuje świadczeń, które przewyższałyby poniesione przez niego koszty, nie może być mowy o podatku dochodowym. Ten pobiera się bowiem jedynie od przyrostu majątkowego, który w tej sytuacji nie występuje.
Doradcy nie mają wątpliwości, że stanowisko fiskusa jest prawidłowe.
– Aby podwożenie innych stało się działalnością gospodarczą, musiałoby być prowadzone w celu zarobkowym (czyli być ukierunkowane na osiąganie środków przewyższających ponoszone koszty) i odbywać się w sposób systematyczny – mówi Jakub Wirski, doradca podatkowy w kancelarii Wilk Latkowski.
Tłumaczy, że nawet podwożący innych do pracy codziennie nie będzie więc przedsiębiorcą na gruncie PIT tak długo, jak otrzymuje wyłącznie częściowy zwrot wydatków. Działalnością gospodarczą jest bowiem tylko aktywność mająca na celu zarobek.
Ekspert uważa również, że bez znaczenia jest to, kto liczy zwracane koszty – pośrednik (aplikacja) czy sam kierowca.
W jego ocenie spokojnie mogą spać też osoby wykorzystujące współdzielony pojazd do działalności gospodarczej i rozpoznające z tego tytułu koszty uzyskania przychodów do wysokości 75 proc.
– W takiej sytuacji zwrot wydatków z tytułu podwózki nie powinien prowadzić do powstania przychodu. Mamy bowiem wtedy założenie, że podatnik wykorzystuje samochód również do celów prywatnych – mówi.
– W przypadku zwrotu za paliwo nie jesteśmy w stanie przyporządkować, czy jest to zwrot wydatków zaliczonych do kosztów czy tych niezaliczonych – tłumaczy Jakub Wirski.
Nie wszyscy doradcy jednak podchodzą do sprawy równie optymistycznie.
– W przypadku sporadycznego posługiwania się aplikacją w celu wyszukiwania współpasażerów nie powinno być wątpliwości, że nie jest to prowadzenie działalności gospodarczej. Jeśli jednak kierowca korzysta z niej wielokrotnie, fiskus może dojść do wniosku, że przesłanki działalności gospodarczej zostały spełnione – uważa Jacek Aninowski, dyrektor generalny ds. obsługi postępowań w ISP Modzelewski i Wspólnicy.
Zwraca uwagę na ciągłość, zorganizowanie i wykonywanie działalności we własnym imieniu, a więc kryteria wymienione w art. 5a ust. 6 ustawy o PIT, które świadczą o prowadzeniu firmy.
– Wówczas bez znaczenia będzie to, czy kierowca zarobił na podwózkach czy nie – podkreśla ekspert.
Jacek Aninowski nie wyklucza, że w podobnych przypadkach – szczególnie gdy podatnik nie uzyska interpretacji indywidualnej – fikus może się jednak doszukiwać przesłanek prowadzenia działalności gospodarczej.
– Wykładnia fiskusa nie odpowiada na podstawowe pytanie, czy kierowca, który otrzymuje dopłaty, ma obowiązek wykazywania ich po stronie przychodów. Moim zdaniem nie ma przepisu, który pozwala na nieujmowanie tego przychodu w PIT. Należy zatem te zdarzenia ująć – zwraca uwagę Gerard Dźwigała, radca prawny i partner w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy.
Jego zdaniem oznacza to zarazem, że kierowcy są uprawnieni do wykazywania kosztów (bo w przeciwnym wypadku powstałby dochód).
– Sęk w tym, że o ile oczywiste jest, że kwota dopłaty wyliczona przez aplikację jest przychodem, o tyle trudno stwierdzić, co jest kosztem i jakie dokumenty mają go potwierdzać – uważa ekspert.
Zwraca uwagę, że w opisie stanu faktycznego podatnik podał, że otrzymane dopłaty będą niższe niż koszty eksploatacji (paliwa, ubezpieczenia, amortyzacji, opłat za autostrady). Pytanie sprowadza się więc do tego, czy po stronie kosztów powinien ująć tylko kwotę za benzynę, czy może również pozostałe koszty eksploatacji, skoro nie prowadzi działalności.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama