Minister finansów miał rację, twierdząc, że celem spółki było osiągnięcie korzyści podatkowej. Miało być nią wygenerowanie straty, co zmniejszyłoby wpływy do budżetu – orzekł wczoraj NSA.
Wyrok dotyczył odmowy wydania opinii zabezpieczającej z 12 kwietnia 2017 r. (sygn. SP3.8011.3.2016). O samej odmowie pisaliśmy w artykule „Fiskus sprzeciwił się obejściu prawa. Eksperci się niepokoją” (DGP nr 75/2017).
To nie pierwsze orzeczenie sądu kasacyjnego dotyczące odmowy wydania opinii zabezpieczającej. Pół roku temu, w wyroku z 31 stycznia 2019 r. (sygn. akt II FSK 3242/18) Naczelny Sąd Administracyjny odniósł się do odmowy z 29 marca 2017 r. (wtedy chodziło o niepodzielone zyski).

Sprzedaż akcji

Tym razem sprawa dotyczyła giełdowej spółki akcyjnej, która planowała pozyskać inwestora strategicznego i przenieść na niego wszystkie swoje akcje. Nie zamierzała jednak zbywać ich bezpośrednio, bo – jak argumentowała – inwestor musiałby, zgodnie z przepisami o ofercie publicznej, ustanowić zabezpieczenie na minimum 100 proc. wartości akcji i ponieść koszty gwarancji bankowej (ok. 5 mln zł).
Spółka wybrała inna drogę – postanowiła utworzyć spółkę celową i przenieść akcje za jej pośrednictwem. Taka operacja mogła jednak spowodować powstanie straty na sprzedaży akcji, którą spółka mogłaby odliczać od dochodu w kolejnych latach. Strata wyniosłaby 81 mln zł. Potem miało dojść do odwrotnego połączenia spółki ze spółką celową.
Minister uznał, że w takiej sytuacji strata będzie wykreowana sztucznie, a głównym celem transakcji ma być korzyść podatkowa. Uważał, że do nabycia akcji spółki nie trzeba wykorzystywać spółki celowej, a zaoszczędzone koszty zabezpieczenia są niewspółmierne do straty podatkowej.
Wskazał także, biorąc pod uwagę dotychczasowy kurs akcji, że zasadniczo nie przynoszą one strat ekonomicznych. Natomiast w wyniku planowanej przez spółkę transakcji doszłoby do znacznego spadku cen akcji (z 68 zł do 3 zł).
Rację przyznał ministrowi finansów WSA w Warszawie. Stwierdził, że planowana transakcja byłaby sztuczna i nastawiona na osiągnięcie korzyści podatkowej.

To było sztuczne

Tak samo uznał wczoraj NSA. Jak wyjaśniła sędzia Aleksandra Wrzesińska-Nowacka, w przepisach klauzulowych (art. 119a, 119c i 119d ordynacji) nie chodzi o badanie celu i przedmiotu konkretnych przepisów (spółka wskazywała na art. 15 ust. 1 oraz art. 16 ust. 1 pkt 8 ustawy o CIT), lecz całej ustawy. A w ustawie o CIT chodzi o opodatkowanie rzeczywistego dochodu, a nie sztucznie wykreowanego.
NSA uznał też, że organ podatkowy prawidłowo porównał wysokość kosztu gwarancji bankowej (ok. 5 mln zł) i 81 mln zł straty i słusznie stwierdził, że ważniejsze dla spółki były korzyści podatkowe niż oszczędność na kosztach gwarancji.
Zdaniem NSA sztuczny był też wybór odwrotnego przejęcia spółki celowej. Był on motywowany jedynie tym, aby spółka celowa mogła odliczyć wydatki.
– Odwrotne przejęcie doprowadziło też do tzw. rozwodnienia kapitału i znaczącego spadku ceny akcji (z 68 zł przed transakcją do ok. 3 zł po niej). Podmiot, który dba o swoją renomę, nie powinien dopuszczać do takiego rozwodnienia kapitału i spadku cen akcji – powiedziała sędzia Wrzesińska-Nowacka.

Klauzula zgodna z konstytucją

NSA uznał również, że sama klauzula przeciw unikaniu opodatkowania jest zgodna z konstytucją. Dlatego nie zdecydował się skierować w tej sprawie pytania do Trybunału konstytucyjnego, czego domagała się spółka.
Nie zgodził się ze spółką, że przepisy o klauzuli zawierają nieostre pojęcia i przez to nie spełniają wymogów, jakie postawił TK w wyroku z 11 maja 2004 r. (sygn. K 4/13).
Jak wyjaśniła sędzia Wrzesińska-Nowacka, w nowej klauzuli zdefiniowane zostały podstawowe pojęcia, a więc podatnik może się zorientować, czy jego działania są unikaniem opodatkowania, czy nie.
Ponadto – jak dodała sędzia – klauzula nie jest pozostawiona jedynie ocenie organów podatkowych. Nad jej zastosowaniem sprawują kontrolę sądy.
– Gdyby ustawodawca nie wprowadził klauzuli generalnej w połowie 2016 r., to musiałby to zrobić chwilę później, na podstawie dyrektywy ATAD. Wprowadzenie klauzuli było więc uzasadnione – mówiła sędzia Wrzesińska-Nowacka. Podkreśliła, że w 2004 r. TK nie mógł jeszcze brać tego pod uwagę, bo Polska dopiero co wtedy stała się częścią UE .
Opinie weszły z klauzulą
Opinie zabezpieczające są wydawane od 15 lipca 2016 r., a więc od momentu, gdy w życie weszła klauzula przeciw unikaniu opodatkowania (art. 119a–119zf ordynacji podatkowej). Pozwala ona kwestionować fiskusowi sztuczne transakcje, a więc takie, których głównym celem jest korzyść podatkowa (jej minimalna wartość do końca 2018 r. wynosiła 100 tys. zł, od 1 stycznia br. – limit został zniesiony).
Jednocześnie podatnicy zyskali możliwość zabezpieczenia się przed stosowaniem klauzuli. Temu właśnie służy opinia zabezpieczająca. Obecnie wydaje je szef KAS (wcześniej robił to minister finansów ).
Za opinię trzeba zapłacić 20 tys. zł. Jeżeli jednak do opisanych we wniosku czynności może mieć zastosowanie klauzula, szef KAS (minister finansów) odmawia wydania opinii.

orzecznictwo

Wyrok NSA z 8 lipca 2019 r., sygn. akt II FSK 135/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia