Resort finansów proponuje nowe zasady pobierania 2 tys. zł. Może to jednak jeszcze bardziej skomplikować sytuację podatników.

W najnowszej wersji projektu ordynacji podatkowej Ministerstwo Finansów zrezygnowało z wcześniejszego kontrowersyjnego pomysłu uzależnienia wysokości opłaty za wydanie interpretacji podatkowej od skomplikowania stanu faktycznego. Koncepcja ta była mocno krytykowana. Eksperci zastanawiali się, kto miałby decydować o statusie sprawy i według jakich kryteriów by to robił. Pisaliśmy o tym w artykule „Trudna sprawa? Za interpretację fiskus weźmie 50 razy więcej” (DGP nr 146/2018).

Zgodnie z projektem co do zasady opłata ma wynosić 40 zł (tak jak dziś), ale MF nie rezygnuje z pomysłu jej podwyższania w szczególnych przypadkach. Jakich?

Resort proponuje, by podatnik płacił więcej wtedy, gdy interpretacja będzie zabezpieczała korzyści podatkowe powyżej 500 tys. zł. Chodzi na przykład o sytuacje, gdy pytanie podatnika dotyczy możliwości ujęcia w kosztach podatkowych wydatku w wysokości ponad 2,5 mln zł. MF w uzasadnieniu do projektu podkreśla, że 2 tys. zł opłaty wynika z tego, że wyjaśnienie tej kwestii wymaga od organu wnikliwej analizy przepisów i orzecznictwa oraz z tego, że wydana interpretacja może dać podatnikowi ochronę, o jaką zabiega. Resort podkreślił, że to wnioskodawca będzie decydował, czy chce zapłacić więcej.

Wyższa opłata ma być też pobierana, gdy wystąpią okoliczności, które wskazują, że sposób działania podatnika jest sztuczny. Ich analiza może być konieczna, by ustalić, czy podatnik nie zamierza uniknąć opodatkowania. Tego typu sytuacje wymagają bowiem znacznie większego nakładu pracy – tłumaczy resort.

2 tys. zł będą musiały zapłacić podmioty powiązane, jeżeli interpretacja, o którą występują, będzie dotyczyć przeniesienia „istotnych” składników majątku, w powiązaniu z przeniesieniem „istotnych” ekonomicznie funkcji, aktywów lub ryzyk.

Najbardziej kontrowersyjne jest jednak ostatni przypadek. Większą opłatę uiszczą ci, którzy zapytają o wykładnię umów międzynarodowych, w tym o unikaniu podwójnego opodatkowania, lub przepisów UE.

– Specyfika tego typu transakcji oraz konieczność sięgania do przepisów wykraczających poza krajowe uregulowania również wymaga większego nakładu pracy – twierdzi MF w uzasadnieniu.

Michał Rodak, doradca podatkowy w firmie Grant Thornton, uważa, że nowy pomysł resortu jest jeszcze bardziej niezrozumiały niż pierwotny. Podkreśla, że interpretacja dotycząca na przykład kosztów uzyskania przychodów jest niezależna od tego, jaką kwotę podatnik chce potrącić. Nie będzie miało to też znaczenia dla uzyskanej ochrony, którą będzie dawać interpretacja.

– Trudno więc sobie wyobrazić sytuację, że podatnik sam z siebie zapłaci wyższą kwotę – mówi ekspert.

Jego zdaniem wiele wątpliwości może rodzić konieczność ustalania przez podatnika, że dany wniosek o interpretację dotyczy korzyści podatkowej. Może dojść do sytuacji, gdy organ podatkowy uzna, że mamy do czynienia z korzyścią podatkową, a podatnik będzie uważał inaczej.

– Między podatnikiem wnioskującym o interpretację a dyrektorem Krajowej Informacji Skarbowej mogą więc powstawać spory dotyczące wysokości opłaty za wydanie interpretacji – mówi Michał Rodak.

Według niego absurdalne jest też pobieranie 2 tys. zł za interpretację postanowień umów o unikaniu podwójnego opodatkowania.

– Z ustaw podatkowych wprost wynika, że przepisy trzeba stosować z ich uwzględnieniem – podkreśla ekspert.

Dodaje, że na takiej zmianie mogą stracić najbiedniejsze osoby, np. emeryci lub otrzymujący z zagranicy świadczenia socjalne.