Przedsiębiorcy straszą swoich kontrahentów, że jeśli zapłacą należność za fakturę metodą podzielonej płatności, to oni uznają, że nie otrzymali części zapłaty.
Przedsiębiorcy straszą swoich kontrahentów, że jeśli zapłacą należność za fakturę metodą podzielonej płatności, to oni uznają, że nie otrzymali części zapłaty.
/>
Dziennik Gazeta Prawna
Nadesłany nam przez czytelniczkę fragment takiej korespondencji pokazuje, jak firmy chwytają się wszelkich sposobów, by nie dostać od nabywców zapłaty w formie split paymentu (chodzi o zapłatę należności głównej na zwykły rachunek, a kwoty odpowiadającej VAT – na rachunek VAT). Pismo wymusza na kupującym, by zapłacił całą należność (wraz z kwotą VAT) na zwykłe konto sprzedawcy. Kończy się stwierdzeniem „pod rygorem uznania Państwa zobowiązania za niewykonane i skorzystania z procedury przewidzianej w art. 62b ust. 2 pkt 5 ustawy – Prawo bankowe (tj. Dz.U. z 2017 r., poz. 1876 z późn. zm.)”. Miałoby to oznaczać, że sprzedawca będzie mógł zwrócić kwotę podatku z własnego rachunku VAT na rachunek VAT nabywcy i zażądać wpłaty całej należności na zwykłe konto.
Nabywcy są skonsternowani. Nie wiedzą, co robić. Nie są też pewni, czy wysłanie takiego pisma jest zgodne z prawem, czy jest dla nabywcy wiążące i czy w razie zapłaty w podzielonej płatności sprzedawca może faktycznie oskarżyć kupującego o nieuregulowanie zobowiązania na czas.
Zgodne z prawem, ale czy skuteczne?
– Przesłanie tego typu informacji nie jest działaniem niezgodnym z prawem. Osobną kwestią jest oczywiście skuteczność takiego wezwania – komentuje Piotr Andrzejak, radca prawny, doradca podatkowy i partner kierujący zespołem VAT w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.
Podobnego zdania jest Radosław Kowalski, doradca podatkowy. – Jednostronne oświadczenie sprzedawcy o braku zgody na podzieloną płatność jest nieskuteczne i co najwyżej może być traktowane jako prośba, wniosek skierowany do płacącego – mówi ekspert.
Jego zdaniem nabywca nie jest też związany adnotacjami o podobnej treści umieszczanymi na fakturach. – W moim odczuciu pisma sprzedawców, w których jednostronnie zakazują oni stosowania podzielonej płatności bądź wzywają do regulowania zobowiązań z pominięciem takiego mechanizmu, jest całkowitą pomyłką i przejawem desperacji – stwierdza Radosław Kowalski.
– Dużo lepsze efekty niż pogróżki na fakturze daje zazwyczaj dobra komunikacja między stronami – dodaje Tomasz Michalik, doradca podatkowy i partner w MDDP.
Zobowiązanie uregulowane
Eksperci zgadzają się więc, że jeśli nasza czytelniczka po otrzymaniu pisma od sprzedawcy z wezwaniem do niestosowania split paymentu, mimo wszystko zapłaci należność w podzielonej płatności, to sprzedawca nie będzie mógł jej oskarżyć o nieuregulowanie zobowiązania na czas.
– Środki przesłane na rachunek VAT sprzedawcy pozostają w jego majątku (należą do sprzedawcy) – zwraca uwagę Piotr Andrzejak. Jego zdaniem nawet gdyby sprzedawca spełnił swą groźbę i zwrócił kwotę podatku z własnego rachunku VAT na rachunek VAT nabywcy (na podstawie art. 62b ust. 1 pkt 5 prawa bankowego), to i tak nie można byłoby uznać, że należność nie została uregulowana.
Podobnie uważa Radosław Kowalski. – Ewentualny pozew sprzedawcy o zapłatę byłby nieskuteczny – mówi.
Za wspólną zgodą
Zdaniem Tomasza Michalika kontrahenci mogą natomiast zgodnie zastrzec w umowie, że:
płatność należności zostanie dokonana na konkretne konto z pominięciem rachunku VAT i
zgadzają się na to, aby tylko taka płatność sprawiała, że świadczenie nabywcy jest spełnione.
Na taką możliwość wskazał też resort finansów w objaśnieniach z 29 czerwca br. Stwierdził, że prawo nabywcy do stosowania split paymentu nie wyklucza możliwości zastrzeżenia przez sprzedawcę, że nie chce on stosować takiej formy rozliczeń. „Kontrahenci mają w tym zakresie swobodę wynikającą z zasady swobody umów i sami decydują, w jaki sposób dokonują rozliczeń przeprowadzanych transakcji. Postanowienia umowne kontrahentów wywołują przy tym skutki tylko na poziomie relacji kontraktowej między kontrahentami i nie wpływają na regulacje ustawy wprowadzającej metodę podzielonej płatności” – stwierdziło MF.
– W praktyce takie porozumienia są zawierane i nie wykraczają poza zakres swobody umów. To w gruncie rzeczy sytuacja analogiczna do tej, w której sprzedawca mający kilka rachunków w kilku bankach umawia się z kupującym, że tylko zapłata pełnej kwoty na konto X w banku Y będzie oznaczać spełnienie świadczenia kupującego – tłumaczy ekspert MDDP.
Zdaniem Piotra Andrzejaka nawet jeśli kontrahenci zapiszą w umowie zakaz stosowania split paymentu, a mimo to nabywca skorzysta z tej metody płatności, to trudno będzie wykazać sprzedawcy, że otrzymana przez niego na rachunek VAT część zapłaty została nieuregulowana.
– Teoretycznie sprzedawca będzie mógł wystąpić o odszkodowanie w związku z nienależytym wykonaniem umowy, ale będzie musiał wykazać szkodę wynikającą z otrzymania części zapłaty na rachunek VAT – mówi ekspert.
Nie z automatu
Radosław Kowalski zwraca uwagę na inny problem – w praktyce można spotkać się z poglądem, że jeżeli w umowie został wskazany numer rachunku, na który ma być dokonana zapłata, to oznacza to automatyczny zakaz stosowania podzielonej płatności.
– Taka teza jest błędna. Wystarczy zapoznać się z przepisami prawa bankowego normującymi zasady działania rachunku VAT. W każdym przypadku środki wpływają na rachunek rozliczeniowy odbiorcy (czyli wskazany w fakturze), a dopiero w następnym etapie, wewnątrzbankowym, część wskazana jako kwota VAT zostaje przekazana na rachunek VAT – tłumaczy Kowalski.
Przedstawiciele resortu finansów wielokrotnie wskazywali, że split payment powinien być stosowany szczególnie wtedy, gdy kupujący ma zastrzeżenia do rzetelności kontrahenta. Od niej bowiem może zależeć prawo nabywcy do odliczenia podatku naliczonego wynikającego z otrzymanej faktury.
Czyżby zatem pismo od sprzedawcy, wzywające do niestosowania podzielonej płatności, miało wzbudzać nieufność u kupującego?
– To, że wierzyciel zmierza do otrzymania całości środków na rachunek rozliczeniowy, nie stanowi w mojej ocenie wystarczającej przesłanki do traktowania go jako przedsiębiorcy ryzykownego. Wierzyciel realizuje w ten sposób swoje interesy ekonomiczne (możliwość dysponowania pełną kwotą należności na rachunku rozliczeniowym), co jest zrozumiałe – uważa Piotr Andrzejak.