Allegrowicz, który twierdzi, że tylko sprzedaje towary przez internet, a firmę prowadzi kto inny, musi mieć na to dowody – wynika z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Sprawa dotyczyła mężczyzny, który przez kilka lat sprzedawał towary na popularnym portalu internetowym. Organy podatkowe dowiedziały się o tym, gdy zaczęły sprawdzać, skąd wziął pieniądze na zakup mieszkania.
Z ustaleń fiskusa wynikało, że mężczyzna handlował na portalu za pośrednictwem konta, które zarejestrował na swoje dane, i przyjmował płatności na własny rachunek bankowy. Formalnie jednak nie zarejestrował działalności gospodarczej i nie rozliczał VAT. Fiskus uważał, że powinien był to robić, bo działał jak profesjonalny handlowiec.
Sprzedaż na rzecz brata
Allegrowicz tłumaczył, że pracował na rzecz brata. Powoływał się na zawartą z nim umowę-zlecenie. Argumentował, że tylko dlatego dokonywał transakcji za pośrednictwem własnych kont (za które sam uiszczał opłaty) i przyjmował płatności na własny rachunek bankowy, żeby ułatwić obsługę. Dzięki temu mógł kontrolować, czy kupujący faktycznie zapłacili za towar.
Nie potrafił jednak udowodnić, że pieniądze za sprzedane towary przekazywał bratu. Wskazywał jedynie, że w każdym ogłoszeniu znajdowała się informacja, iż sprzedawcą towaru jest firma brata.
Naczelnik urzędu skarbowego spytał więc o to brata. Okazało się, że niespecjalnie orientował się w sprawie internetowych transakcji. Umowa-zlecenie między braćmi faktycznie była, ale nie wynikało z niej, że obowiązkiem zleceniobiorcy jest sprzedaż towarów za pośrednictwem internetu.
Co więcej, brat stwierdził, że nie jest w stanie przedstawić dokumentów potwierdzających, iż podatek od tych transakcji został rozliczony. Zwrócił uwagę na to, że upłynęło już pięć lat i nie jest już zobowiązany do ich przechowywania.
Były faktury
Ze względu na przedawnienie urząd nie mógł już sprawdzić, czy brat faktycznie rozliczył podatek od internetowych transakcji. Wystawienie faktur przez jego firmę potwierdzili natomiast sami kupujący. Przesłali fiskusowi ich kopie.
Mimo tego dyrektor Izby Skarbowej w Zielonej Górze zażądał VAT od allegrowicza. Uznał bowiem, że to on był faktycznym podatnikiem VAT.
WSA w Gorzowie Wielkopolskim to zakwestionował. Zdaniem sądu fiskus za wcześnie uznał, że podatek od wszystkich transakcji musi zapłacić allegrowicz. Powinien był dokładniej to zbadać, bo część transakcji mogła zostać rozliczona przez brata.
Sąd stwierdził, że fiskus powinien był przeprowadzić kontrolę w firmie brata, zanim doszło do przedawnienia, a nie obarczać teraz odpowiedzialnością allegrowicza za ewentualnie niezapłacony podatek.
Zwrócił uwagę na to, że może dojść do podwójnego opodatkowania. Niewykluczone bowiem, że brat rzeczywiście zapłacił podatek, tyle że nie można już tego sprawdzić.
WSA podkreślił też, że brak dowodów na przekazanie pieniędzy bratu przez allegrowicza nie oznacza, iż do tego nie doszło. Bracia mogli je przekazać z ręki do ręki.
Obowiązek kontrolowanego
Innego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny. Uznał, że wszystkie przesłanki wskazywały na to, iż sprzedawcą towarów był allegrowicz i że to on powinien rozliczyć VAT od transakcji. Nie ma bowiem wystarczających dowodów na to, że towary kupiła firma brata, a allegrowicz tylko nimi handlował.
Sąd stwierdził, że organy zrobiły wszystko, co mogły, aby ustalić, kto był faktycznym sprzedawcą i kto powinien rozliczyć VAT.
W przeciwieństwie do sądu pierwszej instancji NSA uznał, że obowiązek przedstawienia dowodów na zapłatę podatku przez brata ciążył na kontrolowanym. Miał on na to dwa lata, zanim doszło do przedawnienia u brata.
ORZECZNICTWO
Wyroki NSA z 26 października 2017 r., sygn. akt I FSK 385/16, I FSK 400-411/16.