Sprawą polskiego podatku zainteresowało się unijne biuro statystyczne. W grudniu ubiegłego roku minister finansów zrobił przedsiębiorcom i sobie prezent na święta Bożego Narodzenia, przyspieszając zwroty VAT. To obniżyło wpływy z podatku do budżetu w ostatnim miesiącu roku, ale poprawiło je na początku 2017 r., czyli wtedy kiedy przypadał właściwy termin zwrotu.
/>
Ministerstwo Finansów uzasadniało ten ruch potrzebą poprawienia płynności firm, żeby te miały środki na inwestycje. Spytaliśmy resort, czy w tym roku można się w grudniu spodziewać powtórki.
– Nie ma takich planów – mówi DGP wiceminister finansów Leszek Skiba, zapowiadając jednak, że przeprowadzą analizę, czy taki proces pomógłby wzrostowi PKB i płynności firm.
Z naszych informacji wynika, że tegoroczna wstrzemięźliwość fiskusa wynika z zainteresowania statystykami budżetowymi ze strony unijnej agencji. Eurostat co dwa lata organizuje tzw. misje dialogu do państw członkowskich UE. W czasie spotkań wyjaśniane są kwestie metodologiczne oraz sprawdzana jest poprawność przekazywanych danych. Eurostat może również zorganizować tzw. misję ad hoc, jeśli w jakiejś sprawie pojawiają się wątpliwości. W Polsce na radarze unijnych statystyków znalazły się zarówno wpływy, jak i zwroty VAT.
– Najbliższe spotkanie w tej sprawie wstępnie planowane jest na I kw. 2018 r. – informuje nas GUS.
Nasze źródła rządowe wskazują, że uwagę wzbudził właśnie zabieg księgowy z przełomu tego i poprzedniego roku. W grudniu 2016 r. fiskus zwrócił podatnikom aż 6,2 mld zł VAT, który normalnie powinien trafić na firmowe konta w styczniu i lutym. Pozwalała na to kondycja ubiegłorocznego budżetu i to, że deficyt był daleko od ustawowego limitu. Dzięki księgowemu zabiegowi na starcie nowego roku rząd zyskał finansowy oddech i mógł się pochwalić nawet kilkudziesięcioprocentową dynamiką wzrostu dochodów z VAT.
Zabieg ten podwyższył ubiegłoroczny deficyt, ale dzięki niemu tegoroczny jest niższy zarówno według krajowej, jak i unijnej (choć w mniejszym stopniu) metodologii obliczania. To może budzić również czujność Brukseli. Zobowiązaliśmy się bowiem, że będziemy ograniczali deficyt sektora o 0,5 pkt proc. rocznie. Żonglując zwrotami VAT, możemy zaś wpływać na ten wynik.
Czy coś nam grozi ze strony Eurostatu, jeśli uzna, że był to trik, którego celem było poprawienie statystyk? Raczej nie. Podobny problem był kiedyś z Łotwą. Dostała wówczas rekomendację, która wyeliminowała pole do kreatywnego zarządzania dochodami z VAT.
– Polska wciąż będzie mogła zarządzać w ten sposób statystykami budżetu państwa. Jeśli jednak chodzi o wyniki całego sektora finansów publicznych, nie będzie to możliwe. Szczególnie gdyby deficyt był na granicy 3 proc. PKB, wówczas sztuczne działania są w krajach UE bardzo źle odbierane – przekonuje nasz rozmówca z KE.
Jeśli manewr z przyspieszeniem zwrotów rzeczywiście nie zostanie powtórzony, będzie to miało wpływ na ostateczny wynik tegorocznego budżetu, ale też na pierwsze miesiące w budżecie przyszłorocznym. W pierwszym przypadku efekt będzie raczej pozytywny: dochody nie zostaną sztucznie zaniżone, przez co deficyt będzie niższy. Bo raczej nikt nie spodziewa się, że nadwyżkę, jaką w budżecie państwa mamy po wrześniu, uda się zachować do końca roku.
– W IV kwartale zazwyczaj mamy wzrost wydatków. Nadwyżkę trudno byłoby utrzymać. Co prawda zdarzały się lata, kiedy to w ostatnich trzech miesiącach roku deficyt przyrastał o 5 mld zł, a nawet mniej, ale w tym roku to się raczej nie wydarzy – mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Według niego paliwo, które napędza dobre wyniki budżetu, powoli się wyczerpuje. Około 3,8 mld zł nadwyżki, jaka jest obecnie w państwowej kasie, to skutek nie tylko bardzo wysokich wpływów, ale też słabego wykonania wydatków. Na koniec września były one nawet nieco mniejsze niż przed rokiem – wyniosły 258,5 mld zł w porównaniu do 259,2 mld zł. Częściowo to efekt dobrej koniunktury, która odciąża budżet w niektórych pozycjach, np. w dotowaniu ZUS. Ale niższe wydatki to również efekt braku inwestycji. I to jest właśnie jedna z rezerw, która się wyczerpuje, bo pod koniec roku inwestycje publiczne powinny przyspieszyć.
Inna, stopniowo wyczerpująca się rezerwa to polityka zwrotów VAT. Ekonomista zwraca uwagę, że przyspieszenie wypłat w grudniu 2016 r. bardzo poprawiło wyniki pierwszych miesięcy tego roku. W styczniu wpływy wzrosły co prawda „tylko” o 25 proc. rok do roku, ale już w lutym były wyższe aż o 80 proc., a w marcu o ponad 40 proc. – Ale ten efekt już nie jest widoczny. Dochody z VAT co prawda są wyższe niż rok temu, ale ich dynamika się ustabilizowała – mówi Grzegorz Maliszewski. Po dziewięciu miesiącach są większe o ponad 23 proc. W samym wrześniu były wyższe o jedną piątą.
Paliwo, które napędza dobre wyniki budżetu, wyczerpuje się
Kolejna ekspresowa nowelizacja
Poprzednia ekipa rządząca jak ognia unikała nowelizacji budżetu państwa. W kryzysowych latach oznaczało to zwiększenie deficytu, co nie spotykało się z pozytywnymi reakcjami inwestorów. Poprawa koniunktury pozwala dzisiaj resortowi finansów traktować nowelę budżetową jak standardowe narzędzie korekty finansowych planów. Dzięki wyższym dochodom i mniejszym wydatkom rząd zdecydował się w październiku zmienić tegoroczną ustawę. Projekt, nad którym właśnie pracuje Sejm, zakłada, że na nowe wydatki zostanie przeznaczone 9,4 mld zł. Największą kwotą – 3,5 mld zł – dokapitalizowane zostaną instytucje prorozwojowe nadzorowane przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Ekstra pieniądze pójdą też na deputaty węglowe i służbę zdrowia.
Chociaż posłowie nie przegłosowali jeszcze tej noweli, to w resorcie finansów myślą już o kolejnej. Najprawdopodobniej dojdzie do niej w grudniu. MF ma w tym roku wyjątkowo dobrą sytuację w budżecie. Deficyt na koniec roku będzie zdecydowanie niższy od planowanego, co powoduje, że w kasie państwa jest przestrzeń do wydania pieniędzy na poczet przyszłego roku. Dodatkowo resort będzie mógł zaspokoić już teraz apetyty części ministrów, którzy szykują się już na wielkie wydawanie związane z trzyletnim maratonem wyborczym.