Klauzula przeciw unikaniu opodatkowania nie powinna być tylko straszakiem, a jak do tej pory tylko taką funkcję pełni; przez rok obowiązywania nie zastosowano jej ani razu – mówi PAP Centrum Analiz i Studiów Podatkowych w SGH prof. Dominik Gajewski.

Na wady i zalety klauzuli wskazano w przekazanym PAP raporcie CASP poświęconym klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania. Raport przypomina, że klauzulę w obecnym kształcie wprowadzono w lipcu 2016. Pozwala ona zakwestionować korzyści podatkowe osiągnięte w wyniku sztucznych działań, które nie mają racjonalnego uzasadnienia gospodarczego, a prowadzą jedynie do obniżenia opodatkowania.

Zdaniem szefa CASP prof. Dominika Gajewskiego klauzula jest bezwzględnie ważnym i potrzebnym instrumentem - jest nowoczesna, ale ma też pokazane w raporcie wady.

„Najważniejszą kwestią jest jednak to, co dzięki niej osiągnęliśmy. Okazuje się - co jest przedmiotem mojej troski - że przez blisko rok obowiązywania klauzula nie została ani razu wykorzystana” – powiedział PAP Gajewski.

„Tymczasem wiemy, że cały czas mamy do czynienia z wieloma patologicznymi zjawiskami agresywnej optymalizacji podatkowej. Rodzi się więc pytanie, czy instrument ten jest niewłaściwy, czy też nie potrafimy go w należyty sposób użyć. Obawiam się, że służby nie potrafią zweryfikować, do których działań można zastosować klauzulę - można powiedzieć, że brakuje operatora, który w sposób właściwy ten instrument wykorzysta" - ocenił szef CASP.

Jego zdaniem resort finansów przygotowuje się, by po raz pierwszy klauzulę wykorzystać do walki z unikaniem opodatkowania w zakresie podatku od nieruchomości.

"Po roku obowiązywania, a wcześniej po półtorarocznej batalii, aby klauzulę w ogóle wprowadzić, trzeba sobie też zadać pytanie, czy narzędzie to ma mieć wyłącznie charakter straszaka. Jeżeli zobaczymy, jak podobne klauzule są wykorzystywane w państwach, z których czerpaliśmy wzorce wprowadzając naszą, to widzimy, że nie jest to wyłącznie instrument prewencyjny albo marketingowy" - powiedział Gajewski.

Gajewski zaznaczył, że także Rada ds. Przeciwdziałania Unikaniu Opodatkowania, która ma być ciałem eksperckim, nie spełnia przypisanej do niej funkcji.

"To się wpisuje w tendencję, zgodnie z którą resort finansów bardzo mocno przykłada się do działań zmierzających do uszczelnienia systemu VAT, ale po macoszemu traktuje unikanie opodatkowania w zakresie CIT. To - po wcześniejszych zapowiedziach MF - rozczarowuje. Wpływy z zakresu CIT co prawda drgnęły, ale nie w takim zakresie, że można by powiedzieć, iż koncerny międzynarodowe przestały unikać opodatkowania" - powiedział.

Według Gajewskiego klauzula może spełniać też rolę prewencyjną, ale to działa zazwyczaj tylko na początku, potem firmy orientują się, że w praktyce nic im nie grozi i wracają do stosowania agresywnej optymalizacji podatkowej.

W raporcie zauważono, że klauzula od daty jej wejścia w życie budzi sprzeczne uczucia. Wśród zalet wymieniono m.in. szanse na uporządkowanie systemu prawa podatkowego i wyznaczenie granic dopuszczalnej optymalizacji podatkowej.

„Instrument opinii zabezpieczających pozwoli na zwiększenie pewności prawa i bezpieczeństwa podatników (…). Pozytywnie należy ocenić zgodność polskiej klauzuli z wymogami prawa unijnego” – napisano.

„Wśród wad klauzuli należy bezwzględnie wskazać na nieprecyzyjność sformułowania sztuczności transakcji” – zaznaczono. Wskazano ponadto, że treść klauzuli w obecnym kształcie nie wyeliminowała błędów ustawodawcy popełnionych przy sformułowaniach zawartych w poprzedniej regulacji (zakwestionowanej przez Trybunał Konstytucyjny).

„Polski ustawodawca, wbrew międzynarodowym wytycznym, nie zdecydował się na opracowanie i opublikowanie wyraźnych, przystępnych dla podatnika wytycznych lub wskazówek co do przypadków zastosowania klauzuli” - dodano.

Autorzy raportu zadają też pytanie, czy wprowadzenie klauzuli faktycznie doprowadzi do zwalczenia zjawiska unikania opodatkowania, czy też jej skutkiem nie będzie przymuszenie podatników do przeniesienia działalności gospodarczej do innych państw, stosujących mniej restrykcyjne rozwiązania w tym względzie.

Raport ostrzega też, że „wskutek braku precyzji przyjętej regulacji na jej wprowadzeniu mogą ucierpieć podmioty, które nie działały z zamiarem uniknięcia opodatkowania, lecz których działania biznesowe zostaną negatywnie ocenione przez organy podatkowe”.

W raporcie poinformowano, że pierwszą klauzulę przeciw unikaniu opodatkowania wprowadzono w Polsce w 2003 r., ale zakwestionował ją Trybunał Konstytucyjny. Przez dziesięć lat fiskus nie mógł stosować tego rozwiązania.

„Dopiero wyraźne wskazanie ze strony Komisji Europejskiej oraz wytyczne zawarte w wynikach kontroli przeprowadzonej przez NIK, zmobilizowały polskiego ustawodawcę do przywrócenia tej instytucji do polskiego systemu prawa podatkowego i nadania jej nowego kształtu” – napisano w raporcie.

Wskazano, że w celu złagodzenia arbitralności regulacji ustawodawca zdecydował się na powołanie Rady do Spraw Przeciwdziałania Unikaniu Opodatkowania. W celu ochrony interesów podatnika wprowadzono możliwość uzyskania przez podatnika opinii zabezpieczającej, za którą trzeba jednak zapłacić 20 tys. zł.

„Kwota opłaty za wydanie takiej opinii wpłynie na ograniczone zainteresowanie tą instytucją” – ocenili autorzy raportu.

W dokumencie zwrócono m.in. też uwagę, że w związku z wejściem w życie klauzuli pojawiły się wątpliwości, czy podatnicy, którzy wcześniej uzyskali interpretację indywidualną przepisów podatkowych, mogą korzystać z ochrony wynikającej z zastosowania się do tej interpretacji. Organ w takiej interpretacji stwierdza, czy stanowisko wnioskodawcy jest prawidłowe i wskazuje podstawę prawną.

„Powszechną praktyką Ministra Rozwoju i Finansów stała się odmowa wszczęcia postępowania w sprawach dotyczących korzystania przez podatników z ochrony prawnej wynikającej z otrzymanej interpretacji indywidualnej w kontekście klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania” – napisano w raporcie.

Według autorów raportu minister zmierza uchylać się od wydawania indywidualnych interpretacji, które mają stanowić dla podatników realną ochronę, a nie jedynie informację, na rzecz wydawania opinii zabezpieczających.

„Oznacza to z jednej strony osłabienie ochrony prawnej podatników, a z drugiej strony, rodzi wątpliwość, czy minister nie kieruje się chęcią zwiększenia dochodów budżetowych, nakłaniając podatników do występowania o wydanie opinii zabezpieczających objętych opłatą w wysokości 20 tys. zł” – dodano.