Prawie 13 mld zł VAT zadeklarowanego w pustych fakturach namierzyły służby skarbowe w ub.r. Wyegzekwować udało się 1 proc. tej kwoty.
/>
Zaległości podatkowe rosły w ubiegłym roku w zdumiewającym tempie, osiągając na koniec grudnia wartość 85,2 mld zł – wynika ze sprawozdania resortu finansów z wykonania ubiegłorocznego budżetu. W oczy rzuca się szczególnie duży, ponad 47-procentowy wzrost należności z CIT. To rekordowy wynik, nienotowany co najmniej od 2004 r. Ministerstwo dużą wagę przywiązywało do zwalczania optymalizacji w CIT i to może być pierwszy efekt. Jednak większość zaległości to niezapłacone podatki pośrednie, głównie od towarów i usług. MF jasno stwierdza, że większość zaległości w VAT wynika z tego, że służby skarbowe coraz częściej namierzają przypadki niedopełnienia obowiązku zapłaty podatku wykazanego na fakturze. Kwota zaległości z tego konkretnego tytułu na koniec 2016 r. wyniosła prawie 35 mld zł, o 12,9 mld zł więcej niż rok wcześniej. To wzrost o prawie 59 proc.
„Najczęściej w czasie kontroli podatkowych i skarbowych dotyczących nadużyć w podatku VAT stwierdzane były przypadki wystawiania »pustych« faktur VAT, które poświadczały fikcyjne transakcje, niemające odzwierciedlenia w rzeczywistości – podaje MF w sprawozdaniu, którym niebawem będzie zajmował się Sejm.
Dokładniej sprawie pustych faktur przyjrzała się Najwyższa Izba Kontroli. NIK podaje, że w 2016 r. kontrolerzy skarbowi znaleźli 421,3 tys. fikcyjnych dokumentów w porównaniu do 361 tys. rok wcześniej. Ich wartość wynosiła prawie 104 mld zł w porównaniu do 81,9 mld zł w 2015 r.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że informacje o ujawnionej skali procederu wyłudzeń VAT są jednocześnie dobre i złe. Dobre, bo oznaczają, że służby skarbowe skutecznie tropią karuzele VAT, rozbijają je i ograniczają w jakimś stopniu skalę nadużyć. Złe, bo pokazują rozmiary procederu, z którego pieniędzy dla budżetu raczej nie uda się odzyskać.
– Do kwot zaległości z tytułu pustych faktur nie należy się zbytnio przywiązywać – w tym sensie, że ich egzekucja z powodów systemowych jest bardzo trudna. Ten proceder trzeba zwalczać, ograniczać fikcyjny obrót, z którego korzyść mają inne podmioty, odliczając VAT z takiej faktury. Ale pieniędzy od wystawiających raczej nie będzie – mówi Jan Tokarski, dyrektor w dziale prawnopodatkowym firmy doradczej PwC.
Przyznaje to zresztą sam resort, pisząc o należnościach „trudnych lub niemożliwych” do wyegzekwowania. Potwierdza to też NIK, podając konkretne dane. Choć ustalenia pustych faktur idą w miliardy złotych, fiskusowi udało się wyegzekwować z tego zaledwie 135,1 mln zł. To nawet mniej niż w 2015 r., wtedy było to 160,5 mln zł.
NIK stwierdza, że egzekucja należności prowadzona wobec dokonujących oszustw podatkowych, w tym z wykorzystaniem faktur dokumentujących czynności fikcyjne, jest wyjątkowo mało skuteczna. Według danych, którymi dysponuje izba, z powodu tej bezskuteczności organy egzekucyjne umorzyły postępowania na kwotę 20,8 mld zł, czyli o 26 proc. wyższą niż w 2015 r.
Problemy z odzyskaniem pieniędzy, szczególnie z pustych faktur, wynikają ze specyfiki dokonywanego przestępstwa i z tego, że kontrolerzy zwykle są o krok za oszustami. MF podaje, że częstym przypadkiem było uruchomienie kontroli w czasie, gdy podejrzany już nie prowadził działalności i znikał. Często prezesem takiej firmy był obcokrajowiec lub ktoś nieposiadający majątku, z którego można by wyegzekwować należność. Powszechna praktyka, zwłaszcza w procederze generowania pustych faktur, to wykorzystywanie słupów, czyli osób, które udostępniły swoje dane za materialną korzyść.
„W przypadku znikających spółek wszystkie późniejsze działania wierzyciela (jak wyjawienie majątku, przeniesie odpowiedzialności, zakaz prowadzenia działalności) skazane są na niepowodzenie, ponieważ sądy żądają od organu podatkowego wskazania adresów do korespondencji” – stwierdza ministerstwo w sprawozdaniu.
Jan Tokarski uważa, że najlepszą metodą ograniczenia fikcyjnego obrotu jest ściganie na podstawie przepisów kodeksu karnego tych, którzy wprowadzają puste faktury do obiegu. To się zresztą już dzieje. Od niedawna w kodeksie karnym jest przepis, na podstawie którego można skazać nawet na 25 lat więzienia kogoś, kto wystawia fikcyjną fakturę na towar o wartości ponad 10 mln zł.
W walce z dłużnikami podatkowymi ma też pomóc specjalny Rejestr Należności Publiczno-Prawnych. Będzie działał podobnie jak komercyjne rejestry dłużników i przynosił podobne efekty, czyli wywierał presję. To tzw. miękka windykacja, która polega na tym, że upublicznienie informacji o dłużniku utrudnia mu zaciąganie innych zobowiązań. Z RNP będzie można również pobierać dane służące do oceny wiarygodności płatniczej kontrahenta. Będą do niego wpisywane tylko należności wymagalne nie mniejsze niż 5 tys. zł.